Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakupowy zawrót głowy

Redakcja
- Mamy już prawie wszystkie prezenty. Wydaliśmy 700 zł - mówi Halina Bakan, która na zakupy wybrała się z 3-letnią córką Patrycją i 8-letnim synem Nikolasem
- Mamy już prawie wszystkie prezenty. Wydaliśmy 700 zł - mówi Halina Bakan, która na zakupy wybrała się z 3-letnią córką Patrycją i 8-letnim synem Nikolasem fot. Kazimierz Ligocki
W weekend ruszyliśmy na wielkie przedświąteczne zakupy. Eksperci twierdzą, że w tym roku, w dobie kryzysu finansowego mamy wydać na prezenty tylko 7 mld zł. To o pół miliarda mniej niż przed rokiem.

Ale nie w Zielonej Górze. Nie mamy zamiaru oszczędzać, ba, będziemy szastać pieniędzmi

Zielonogórzanie niewiele zrobili sobie z tych wyliczeń. Zapewniają, że nie będą zaciskać pasa i jak mówią tak robią, co widać było po weekendowej frekwencji w sklepach . W sobotę i niedzielę oraz w następne dni aż do wigilii sklepy odwiedzi nawet dwa razy więcej osób niż normalnie.

Sobota, Focus Park. Po galerii przechadzają się siostry Patrycja i Monika Machanek. Kryzys finansowy zostawiły na deszczu przed sklepem. - W tym roku wyszło średnio 150 zł na osobę. A trochę tego było: rodzice, rodzeństwo, dziadkowie no i coś dla chłopaków. Na prezenty wydałyśmy więcej niż zwykle - mówią dziewczyny.

Z krachu w światowej gospodarce nic sobie nie robi również Dorota Nockiewicz, która szukała prezentu dla ojca - Chce mu kupić płytę Red Hot Chili Peppers. Bardzo lubi ten zespół. Dostałam w pracy premię i będę szastać pieniędzmi na lewo i prawo. W końcu gwiazdka jest tylko raz w roku - mówi Dorota.

Oblężenie przezywały zielonogórskie hipermarkety - Tragedia, ci ludzie powariowali. Wszedłem na chwile do sklepu, rzuciłem okiem na tych ludzi przy kasach i dostałem oczopląsu. Musiałem wyjść. Jak tak wyglądają kryzysowe święta, to nie chce myśleć, co będzie po kryzysie. Chyba przeczekam weekend - mówi Paweł Balicki, którego spotkaliśmy pod Tesco.

Również pod Auchan parking przypomina gigantyczny komis samochodowy, a w środku rzeka ludzi, że o takiej frekwencji może pomarzyć stadion żużlowy przy ul. Wrocławskiej. Państwo Marta i Piotr Stasińscy kupują na dwa kosze. Na oko wygląda, że każdym mieści się zawartość TIR-a. - Stać nas, każdy z nas ma pracę. Zresztą święta to ostatni czas na szukanie oszczędności - mówią.

Krzysztof Kołodziejczyk
068 324 88 70
[email protected]

Gorzów Wlkp: Prezenty być muszą i już

- Mamy już prawie wszystkie prezenty. Wydaliśmy 700 zł - mówi Halina Bakan, która na zakupy wybrała się z 3-letnią córką Patrycją i 8-letnim synem Nikolasem
(fot. fot. Kazimierz Ligocki)

- Ile wydam na prezenty? 2 tys. zł - przyznała w sobotę Elżbieta Niekrewicz z Lubiszyna.
- Bo się perkusji dla wnuczka zachciało - zdradziła jej córka. Że dużo? Pani Elżbieta: - To ostatnie takie szaleństwo, bo za rok mogę być już na emeryturze.

Na drodze jadę wolniej, za chwilę, na chodniku, aż przeciskam się między pędzącymi ludźmi. Ki diabeł, przecież sobota?! Przedświąteczna. Panie Niekrewicz spotykam w centrum miasta. Targają ogromną choinkę. Pani Elżbieta przyznaje, że to jeden z ostatnich świątecznych zakupów. Bo prezenty już są. Na same przygotowanie świąt wyda jakieś 700 zł.

Praktyczne do bólu

Centrum handlowe. Halina Bakan wygląda tak... świątecznie, że aż chce się zrobić zdjęcie: objuczona torbami z zakupami, obok dwójka dzieci.

- Jesteśmy u kresu zakupów i sił -wyznaje gorzowianka, ale się uśmiecha. I pokazuje czerwony płaszcz, jaki kupiła siostrze. - Nikolas pomógł go wybrać - zdradza, a 8-letni syn aż rośnie. Miała na zakupy 500 zł, ale szły tak dobrze, że jeszcze 200 zł trzeba wyciągnąć z konta. - To podobna kwota do zeszłorocznej. Idzie kryzys, mąż trochę się go boi. Za rok może być tak, że nie będzie nas stać na duże zakupy - mówi. Ale w święta o żadnym kryzysie nie chce pamiętać.

Na praktyczne prezenty stawia 30-letnia gorzowianka Agnieszka. - Dopiero zaczynam. Na buty, bluzy, koszule wydam około 500 zł. W zeszłym roku były inne wydatki i w ogóle nie robiliśmy prezentów - mówi.

Justyna Terlecka z Baczyny na upominki poświęci 600 zł. Tyle samo, ile przed rokiem. Mąż Artur przymierza garnitur, ona coś tam poprawia, wyjątkowo cierpliwa jest 11-miesięczna Zosia. - Ale to kwota bez garnituru - zastrzega pan Artur.
- Jest wliczony, nie licz na inny prezent - mówi pani Justyna. Podobne pieniądze pójdą na jedzenie.

Kryzys? Zdrowie ważniejsze

Terleccy nie żałują na zakupy, ale i z nimi nie przeginają. Ich rodzina już liczy pieniądze, bo spłacają kredyt. - Ale o finansowych problemach trzeba na chwilę zapomnieć. Święta są raz w roku, no i polska tradycja nas zobowiązuje: zastaw się, a postaw się - zauważa pani Justyna. Mąż z uśmiechem przymierza kolejną marynarkę.

Józef Wołczak się nie śmieje. Wygląda na zmęczonego, choć to początek zakupów. - W tym roku mąż mnie ogranicza z zakupami. Jest hamulcem. A ja lubię dawać prezenty, lubię, jak inni się cieszą - mówi Halina Wołczak. Przewiduje, że wyda 1 tys. zł. - Jak nie więcej - zauważa mąż. Że idzie kryzys? H. Wołczak stwierdza, że nie myślą o finansach w przyszłym roku: - Raczej o tym, żebyśmy zdrowi byli i za rok wszyscy się spotkali.

Henryka Bednarska
0 95 722 57 72
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska