Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakupy dla polskiej armii: czołgi, armatohaubice, myśliwce, drony, niszczyciele czołgów. Czy Polska będzie potęgą wojskową?

Adam Kielar
Adam Kielar
Jaka przyszłość czeka polską armię w najbliższych latach?
Jaka przyszłość czeka polską armię w najbliższych latach? Facebook/18 Dywizja Zmechanizowana
Ogłoszone latem przez władze plany zakupów uzbrojenia dla Wojska Polskiego brzmią imponująco. Mowa między innymi o czołgach, systemach artylerii rakietowej czy armatohaubicach. Inwestycje w zbrojenia mają kosztować miliardy złotych. Do końca tej dekady polska armia może znacznie zwiększyć swój potencjał.  

Wojna na Ukrainie pokazała, że nowoczesny, dobrej jakości sprzęt odgrywa ważna rolę na polu bitwy. Bez wsparcia wysokiej klasy dronów, artylerii rakietowej czy wyrzutni przeciwpancernych, Ukraińcy mieliby znacznie większe problemy niż te, z którymi zmagają się obecnie i kto wie, jak potoczyłaby się obrona Kijowa czy Charkowa.  

Oczywiście, jest to tylko jeden z elementów nowoczesnego pola bitwy, ważną rolę za naszą wschodnią granicą odgrywa rozpoznanie, które zapewnia Ukraińcom NATO, a z drugiej strony Rosja opiera swą siłę oraz sukcesy na przewadze liczebnej i materiałowej. 

Zagrożenie ze Wschodu

Mimo tego, że rosyjska agresja na Ukrainę pokazała, iż potęga militarna Moskwy nie jest tak wielka, jak wielu przestrzegało, a sankcje oraz poniesione podczas inwazji straty jeszcze bardziej osłabiły tamtejszą armię, to jednak cały czas Rosja pozostaje poważnym zagrożeniem.  

Nie dziwi więc, że kraje ościenne, w tym Polska, cały czas wzmacniają swój potencjał obronny. Finlandia i Szwecja postanowiły dołączyć do NATO, natomiast polskie władze ogłosiły plany wielu zakupów dla armii. 

– Mając za wschodnią granicą nieobliczalnego sąsiada, nie możemy szukać oszczędności i tworzyć armii z poprzedniej epoki – mówi nam generał Roman Polko, były dowódca jednostki GROM.

Jego zdaniem Polska wyrasta na lokalnego lidera, który razem z sąsiadami może skutecznie przeciwstawiać się rosyjskiej agresji. 

– Wygląda na to, że na pozycję dominującą w regionie wyrasta Polska, która odpowiednio wcześnie rozpoczęła modernizację i reorganizację własnej armii. Mam nadzieję, że dzięki ścisłej współpracy z Ukrainą oraz państwami Wschodniej Flanki, w tym też nowymi członkami NATO, jesteśmy w stanie stworzyć potencjał, który będzie w stanie skutecznie odstraszać Rosjan – uważa generał.

Bartłomiej Kucharski, ekspert ds. wojskowych z magazynu „Wojsko i Technika” wskazuje, że jeśli plany, ogłoszone przez MON, zostaną zrealizowane, Polska będzie dysponować drugimi co do wielkości siłami lądowymi w NATO. Wskazuje jednak na pewne wątpliwości. 

– Pojawiają się pytania, czy zdołamy zapewnić poprawną eksploatację całego tego uzbrojenia: czy zdołamy wyszkolić odpowiednią liczbę załóg i obsługi, czy będziemy w stanie kupować odpowiednie części, amunicję odpowiedniej jakości, czy też wystarczającą liczbę pojazdów towarzyszących. Zakupy to jedno, ale eksploatacja i modernizacja w przyszłości to drugie i może kosztować to nawet więcej, niż samo nabycie sprzętu – mówi nam.

Czołgi Abrams i K2

Wojna na Ukrainie, a ściślej decyzja polskich władz, by dostarczyć Ukraińcom czołgi T-72 oraz ich unowocześnioną wersję PT-91, spowodowała, że liczba takich pojazdów w polskich Siłach Zbrojnych znacznie zmalała. 

Jeszcze w kwietniu tego roku, Polska oraz Stany Zjednoczone podpisały kontrakt na dostawę 250 czołgów M1A2 Abrams w najnowszej wersji SEP v.3. Pojazdy, wraz ze sprzętem towarzyszącym i szkoleniowym, mają trafić do Polski w latach 2025-2026. Trafią one do 18. Dywizji Zmechanizowanej. 

– To jest naprawdę nowoczesny sprzęt, nie taki złom, jakim dysponuje tzw. druga armia świata. Rosyjskie czołgi na Ukrainie przegrywają choćby z dronami. Abramsy mają zupełnie inne systemy obronne, przygotowane na przykład na ataki dronów i tak łatwo ich się nie niszczy – dodaje Polko.

To dopiero początek. Kolejnym etap rozbudowy polskich sił pancernych to zamówienie z Korei Południowej. W lipcu wicepremier i minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak zatwierdził umowę ramową, w myśl której, polska armia ma się wzbogacić o nawet tysiąc koreańskich czołgów K2 Black Panther. 

Ten zakup podzielono na dwa etapy: pierwszy obejmuje 180 gotowych maszyn, których dostawy mają się rozpocząć jeszcze w 2022 roku, natomiast drugi dotyczy wyprodukowania w Polsce ponad 800 czołgów w standardzie K2PL. Proces ten ma ruszyć w 2026 roku. MON podkreśla również, że wozy dostarczone w pierwszym etapie także mają być zmodyfikowane do “polskiego” standardu K2PL. 

– Poprzez nawiązanie kontaktów z Koreą Południową, również polski przemysł będzie miał możliwość uczestniczenia w tym systemie – mówi były szef jednostki GROM.

Należy pamiętać, że Polska dysponuje także niemieckimi czołgami Leopard 2. W służbie jest 105 pojazdów w wersji 2A5, natomiast wciąż trwają dostawy „spolszczonych” 2PLM1, których do końca roku ma być 49, a całe zamówienie, które według obecnie obowiązującego, kilkukrotnie aneksowanego kontraktu ma być zrealizowane do lipca 2023 roku, liczy 142 czołgi.  

Kucharski przypomina, że docelowo Polska ma mieć dwa systemy czołgów – Abramsy oraz K2.  

– Być może będą to same Abramsy SEP v.3 i K2PL, być może nie, to się okaże – podkreślił.

Leopardy mają służyć do około roku 2030, a potem będą wycofywane. Zdaniem Kucharskiego, dwa rodzaje czołgów to nie jest system optymalny, gdyż im mniej rodzajów pojazdów, tym lepiej. 

– To obciążenie dla logistyki i budżetu, ale jest to możliwe do zrealizowania, by mieć dwa typy czołgów – dodał.

Armatohaubice K9 Thunder z Korei Południowej

Dostawy z Półwyspu Koreańskiego nie ograniczają się jedynie do czołgów. Minister Błaszczak poinformował również w lipcu o zakupie ponad 600 armatohaubic K9 Thunder. Podobnie jak w przypadku czołgów, pierwsze dostawy mają ruszyć jeszcze w tym roku, na początku do Polski ma trafić 48 sztuk. 

Dostawy kolejnych 600 K9-tek mają ruszyć w 2024, natomiast dwa lata później ma rozpocząć się produkcja tych pojazdów w Polsce. 

– Tu jest pytanie, czy jest to rozwiązanie optymalne, czy nie lepiej było rozwijać polski system AHS Krab – zastanawia się Kucharski.

Jak przekonuje ekspert, polskie systemy są sprawdzone w boju na Ukrainie, natomiast K9 nie zostało przetestowane w warunkach wojennych. 

Polska chce kupić systemy HIMARS

Polska może stać się istną artyleryjską potęgą. Oprócz zamówionych armatohaubic K9, a także naszych własnych pojazdów AHS Krab, polskie władze w maju ogłosiły zamiar zakupu 500 systemów artylerii rakietowej M142 HIMARS, która po ręcznych wyrzutniach Javelin oraz dronach TB2 Bayraktar stała się jednym z symboli bohaterskiej obrony Ukrainy przed rosyjskim najazdem. 

– Jeśli ten zakup faktycznie zostanie przeprowadzony, to będziemy mieli drugą po USA siłę w NATO, jeśli chodzi o artylerię rakietową – mówi Kucharski.

Ekspert dodaje, że tu także kluczową kwestią będzie to, czy będziemy w stanie poprawnie eksploatować ten sprzęt oraz to, czy będzie nas stać na amunicję do niego. 

Pod koniec maja wicepremier Błaszczak podpisał zapytanie ofertowe w tej sprawie, sprzęt ma trafić do Polski na potrzeby programu Homar.  

Jeszcze w 2019 roku, władze polskie podpisały z USA umowę na dostawy HIMARS-ów wartych 414 mln dolarów. Kontrakt przewiduje dostawy 20 wyrzutni (w tym 18 bojowych). 

OTTOKAR-BRZOZA przeciwko czołgom

Kolejnym elementem, o jaki ma wzmocnić się ma polska armia jest niszczyciel czołgów OTTOKAR-BRZOZA. Jak zapowiedział w lipcu Błaszczak, pierwsze prototypy tej polskiej konstrukcji mają być gotowe za rok, a gotowość operacyjna pierwszego oddziału (14. Pułku Przeciwpancernego w Suwałkach) ma nastąpić w 2024. OTTOKAR-BROZA będzie strzelać brytyjskimi pociskami MBDA Brimstone. 

Zdaniem Barłomieja Kucharskiego, polski pojazd będzie miał znacznie większe możliwości niż typowy niszczyciel czołgów, także dzięki zastosowaniu tego rodzaju amunicji. 

– Zasięg tego pocisku nie jest podany oficjalnie, ale mówi się, że przekracza on kilkanaście kilometrów, więc mowa tu raczej o małym pocisku manewrującym. Ponadto, dzięki wykorzystaniu systemu naprowadzania sprzężonego z polskim systemem kierowania ogniem TOPAZ, jest w stanie realizować zadania na konkretnym obszarze, gdzie pocisk sam już znajdzie sobie cele – mówi.

Jak dodał ekspert, jest to sprzęt bardzo nowoczesny, a jednocześnie wykorzystujący relatywnie tani w stosunku do swoich możliwości pocisk. 

– Nie jestem przekonany, czy traktowanie tego pojazdu jako po prostu niszczyciela czołgów jest właściwym podejściem, bo jego możliwości predestynują go do znacznie bardziej wyrafinowanych ataków, na przykład na obronę przeciwlotniczą czy stanowiska dowodzenia – przekonuje ekspert.

Pojazdy będą produkowane przez konsorcjum PGZ-OTTOKAR, w którego skład wchodzą Agencja Uzbrojenia, Huta Stalowa Wola, Mesko oraz Wojskowe Zakłady Elektroniczne. Poruszać się będzie na podwoziu 4x4, produkowanym przez Autosan. 

Samoloty F-35, FA-50, drony TB-2 Bayraktar i WB Warmate

W styczniu 2020 roku Polska oraz USA podpisały umowę w sprawie wzmocnienia polskich Sił Powietrznych o najnowocześniejsze amerykańskie myśliwce wielozadaniowe piątej generacji F-35A. Warszawa dołączy do elitarnego grona państw, użytkujących te maszyny.  

Sześć egzemplarzy, mających służyć szkoleniu polskich pilotów, trafią do Polski w 2024 roku, pierwsza eskadra ma zostać skompletowana na przełomie lat 2025/2026, natomiast druga – do 2030 roku. W sierpniu Pentagon podpisał umowę z koncernem Lockheed Martin, na produkcję puli myśliwców, w której znajdą się także samoloty dla Polski. 

– Zakup tego samolotu jest elementem budowania systemu rozpoznawczo-uderzeniowego, który jednocześnie wykrywa i identyfikuje cele wroga i w czasie rzeczywistym szuka odpowiedniej opcji do zniszczenia – przekonuje generał Polko.

Obecnie Polska dysponuje oczywiście 48 wielozadaniowymi myśliwcami F-16, a także starymi, postsowieckimi samolotami MiG-29 oraz Su-22.  

By unowocześnić stan posiadania polskich sił powietrznych, zdecydowano się kupić 48 samolotów FA-50, znów z Korei Południowej.  

– Posiadanie większej liczby samolotów bojowych jest z pewnością korzystne. Zobaczymy, czym będzie FA-50PL, jeśli będą one częściowo produkowane w Polsce, być może będzie to rozwiązanie korzystne, gdyż da nam pewne możliwości przemysłowe, które z kolei pozwolą wejść w program koreańskiego samolotu nowej generacji KF-21 Boramae, który z czasem mógłby zastąpić F-16 – mówi Kucharski.

Ekspert dodaje jednak, że same samoloty FA-50 są maszynami typowo szkolnymi i odstającymi od współczesnych samolotów. Można go za to traktować jako zastępstwo dla postsowieckich Su-22. Tu Kucharski ma jednak wątpliwości. 

– Nie jestem przekonany, czy powinniśmy szukać następcy Su-22, którego koncepcja jest przestarzała od lat 90., nie produkuje się już myśliwców bombardujących, a ponadto do celów bombardowania, udźwig FA-50 jest za mały – podkreślił.

Nie można też zapominać o bezzałogowcach. Jeszcze w 2021 roku, MON podpisało umowę z Turcją na dostawę 4 zestawów (po 6 dronów każdy) bezzałogowych statków powietrznych TB2 Bayraktar, jednego z symboli bohaterskiej obrony Ukrainy przed Rosją.  

Z kolei w kwietniu tego roku, resort obrony poinformował o zawarciu wartego 50 mln złotych kontraktu z polską grupą WB Electronics na dostawę systemów amunicji krążącej WB Warmate.  

Nowe technologie w polskiej armii

Jeśli plany Ministerstwa Obrony Narodowej zostaną zrealizowane, polska armia zostanie znacznie unowocześniona i stanie się jedną z najsilniejszych w regionie. 

Widać także, iż jednym z priorytetów MON jest wykorzystanie w Wojsku Polskim nowoczesnych technologii. Stawia to jednak duże wymagania przed polskimi żołnierzami. 

– To wymaga zupełnie innej armii niż mają Rosjanie, gdyż musi ona składać się z ludzi inteligentnych, będących za pan brat z technologią. W tej chwili następuje duże przewartościowanie, to jest właściwy kierunek – podsumowuje generał Polko.

 

td

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zakupy dla polskiej armii: czołgi, armatohaubice, myśliwce, drony, niszczyciele czołgów. Czy Polska będzie potęgą wojskową? - Portal i.pl

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska