Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamieszanie z receptami. Lepiej, żebyś nie chorował

Tatiana Mikułko 95 722 57 72 [email protected]
Daniela Pułaczewska z Zielonej Góry wykupiła lekarstwa bez problemu. jednak kończą się medykamenty dla wnuczka, a one są refundowane. - Widziałam, że farmaceuta realizował wszystkie recepty, nawet te ostemplowane - mówi.
Daniela Pułaczewska z Zielonej Góry wykupiła lekarstwa bez problemu. jednak kończą się medykamenty dla wnuczka, a one są refundowane. - Widziałam, że farmaceuta realizował wszystkie recepty, nawet te ostemplowane - mówi. Paweł Janczaruk
Jeszcze nie skończył się protest lekarzy, a aptekarze ogłaszają swoją akcję. Nie zrealizują żadnej źle wypisanej recepty. Także tej z pieczątką. Dla pacjentów oznacza to jeszcze większe problemy z wykupieniem refundowanych leków.

- Chcieliśmy dobrze, a dostaliśmy po nosie. Boimy się, że NFZ nie zwróci nam pieniędzy za recepty z dwóch pierwszych tygodni stycznia. To ogromne kwoty. Gdyby tak się stało, część aptek musiałaby się zamknąć. Stąd ten protest - tłumaczył nam w czwartek Ryszard Kiedrowski, prezes Lubuskiej Okręgowej Izby Lekarskiej. Decyzja o ogłoszeniu protestu zapadła po tym, jak do Sejmu trafił rządowy projekt nowelizacji ustawy refundacyjnej. Znosi on z lekarzy kary za źle wypisaną receptę, ale pozostawia tę możliwość w przypadku aptekarzy. - Będziemy musieli zwrócić refundację, zapłacić karę, a dodatkowo zabiera nam się możliwość odwołania. Podejrzewamy, że NFZ nie zwróci nam kosztów, które do tej pory ponieśliśmy - mówi Kiedrowski.

Aptekarze nazywają swój protest czymś na kształt strajku włoskiego. - Będziemy bardzo skrupulatnie sprawdzać wszystkie recepty. Po prostu dostosujemy się do ustawy. Jeśli lekarz dobrze wypisze receptę, pacjent wykupi refundowany lek. Jeśli znajdzie się na niej choćby jedno uchybienie, nie będziemy mogli sprzedać lekarstw po refundacji - tłumaczy prezes izby aptekarskiej.
Za trzy pierwsze kwartały ub.r. lubuski oddział NFZ zażądał od aptekarzy niecałe 79 tys. zł za nienależnie zrealizowane recepty. Błędy dotyczyły tego, że np. brakowało kodu lekarza, pieczątki, albo recepta była zrealizowana po terminie. Za ten sam okres czasu lekarze musieli zwrócić do kasy Funduszu 300 tys. 532 zł. Zakwestionowano np. wypisanie leku refundowanego osobie, której choroba nie była odpowiednio udokumentowana, albo też przepisanie np. leku na raka prostaty przez lekarza od płuc.
Lekarze rozumieją aptekarzy, bo sami od początku mówili przede wszystkim o systemie niesprawiedliwych kar. W piątek zbierają się i czekają na to, co uchwali Sejm. Przypomnijmy, że rząd przyjął nowelizację ustawy refundacyjnej na posiedzeniu we wtorek. - Zmiany nie do końca nas satysfakcjonują. Jesteśmy zadowoleni z tego, że znoszą możliwość karania lekarzy, ale też chcielibyśmy, by nie zabierano nam prawa do stosowania leków z różnych wskazań klinicznych - tłumaczy Wojciech Perekitko, lekarz rodzinny z Kożuchowa. O co chodzi? Np. popularny lek na anginę ropną augmentin przed 1 stycznia był refundowany. Teraz nie jest, bo nie został zarejestrowany, jako specyfik na anginę, choć z anginą sobie świetnie radzi. - Przeciwko temu protestujemy, bo to pozbawianie pacjentów prawa do lekarstw - dodaje Perekitko.

Lekarze zakończą swój protest, a raczej "formę obrony pacjenta", jak nazywają przybijanie pieczątek "refundacja do decyzji NFZ", gdy zmieni się ustawa refundacyjna. Wszystko wskazuje na to, że nie stanie się to prędko. Nawet jeżeli Sejm przegłosuje nowelę i trafi ona w przyszłym tygodniu do Senatu, to nie wiadomo, czy zmiany przekonają lekarzy. Jeśli tak, to prezydent będzie miał 30 dni, by podpisać ustawę. Oczywiście, może to zrobić wcześniej.

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska