Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamieszkał pod blokiem

Dorota Nyk
Mieszkańcy tego psa dokarmiają od wielu miesięcy. Przydałby mu się prawdziwy dom.
Mieszkańcy tego psa dokarmiają od wielu miesięcy. Przydałby mu się prawdziwy dom. fot. Dorota Nyk
Od wielu miesięcy obok wejścia do klatki schodowej przy ul. Kasztelańskiej 2, na dworze, mieszka bezdomny pies. Jedni opowiadają, że karmią go już pół roku. Ale są i tacy, którzy widzą go tu od dwóch lat.

Wszystko to dzieje się w mieście, gdzie działają służby, które zajmują się bezdomnymi zwierzętami. Skandal. Jak to możliwe, że ten pies mieszka w centrum osiedla Piastów Śląskich, na dworze, i nikt nie reaguje?

- Od pięciu miesięcy opiekuję się tym psem. Codziennie przynoszę mu jedzenie - opowiedziała głogowianka, która przyszła do naszej redakcji. Poprosiła, by nie podawać jej nazwiska.

Specjaliści, a sobie nie poradzili

Kundel jest czarny, nieduży, ale podobno potrafi być groźny. Codziennie jest pod klatką bloku przy ul. Kasztelańskiej 12. Tutaj śpi. Okoliczni mieszkańcy przynoszą mu jedzenie.

- W lipcu zgłosiłam w urzędzie miasta, żeby coś z tym zwierzęciem zrobili, bo przecież tak nie może być - opowiada nasza Czytelniczka. - Efekt jest jednak taki, że sobie z nim nie poradzili, mieszka ono na dworze do dziś.

Służby miejskie, które powinny zajmować się takimi problemami, owszem, zareagowały. Z głogowianką skontaktował się odławiacz bezpańskich zwierząt, z którym gmina miejska ma podpisaną umowę.

- Powiedział mi, że nie da rady tego psa złapać - opowiada kobieta. - Poszłam więc razem z moimi synami. Złapaliśmy go, ale wypuściliśmy, bo ugryzł jednego w rękę.
Skończyło się na tym, że sprawą zainteresował się sanepid, a odławiacz dał kobiecie tabletki, które miała włożyć zwierzęciu do jedzenia.

Już spał, ale uciekł

- Podałam mu je, zjadł wszystkie - mówi. - Zawiadomiłam tego pana. Przyjechało dwóch mężczyzn. Pies usypiał właśnie pod krzakiem. Pojechałam do pracy, ale poprosiłam, żeby mnie powiadomili, czy udało się złapać czworonoga. Nie dostałam jednak żadnej wiadomości.

Jakież było zdziwienie głogowianki, gdy po kilku dniach pies znów się pojawił na swoim miejscu. - Odławiacz wytłumaczył mi się, że mu uciekł. Od tamtej pory jest cisza, a ten psiak dalej tam siedzi - mówi. Opowiedziała też, że w tej sprawie kilka razy interweniowała na komisariacie i w spółdzielni mieszkaniowej. Wszyscy tam rozkładają ręce.

Przed klatką spotkaliśmy psiaka, w piątek po godz. 9.00 rano. Był już po śniadaniu, pod blokiem stal pusty talerz. - Mieszka tu już chyba dwa lata, czasami go karmię - powiedziała nam jedna z mieszkanek, która akurat wychodziła z domu.

Co na to powiedzą w urzędzie miasta? Czy ktoś wreszcie zareaguje? - Nie wiemy, co w tej sprawie zrobić - odpowiedziała nam rozbrajająco urzędniczka z wydziału komunalnego. - Był tam pan, który wyłapuje zwierzęta, ale ludzie na niego nakrzyczeli. Nie zgodzili się, by zabierał tego psa. Mówili, że chcą, by on tam został.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska