[galeria_glowna]
Hanna i Artur zostali zamordowani w niedzielę w nocy. Do zbrodni przyznał się ich 19 letni syn Mikołaj. Młody człowiek powiedział śledczym, że zabił rodziców, ponieważ nie akceptowali jego homoseksualnego związku, w którym był od dwóch lat.
- Był bardzo podobny do ojca - mówi mieszkanka Borowiny. - To straszne, że jego rodzice zginęli, a sam Mikołaj spędzi resztę życia w więzieniu. Mikołaj był bardzo zdolnym uczniem, typem nadwrażliwca.
Od kilku lat był w domu gościem, ponieważ uczył się w III Liceum Ogólnokształcącym w Gdyni, a kilka miesięcy temu rozpoczął naukę na pierwszym roku mechatroniki Politechniki Wrocławskiej.
Od kilku dni mieszkańców Borowiny elektryzowała wiadomość, że na posesji rodziny B. w noc tragedii parkował jakiś obcy samochód. Ludzie przypuszczali, że to był przyjaciel Mikołaja, który mógł mieć współudział w zbrodni. - Odpowiedź okazała się prozaiczna - ujawnia sąsiad rodziny B. - Hanna miała jechać do pracy w Hiszpanii i przyjechała do niej koleżanka, z która sie umawiała. Jej samochód stał na podwórzu, ale odjechał przed północą. A ludzie już wymyślili całą historię.
Podczas pogrzebu ewangelicy zapraszali do modlitwy wszystkich zebranych, bo ból po makabrycznej zbrodni nie dotyczy jedynie rodziny, ale również całej społeczności lokalnej.
Mikołaj zabił swoich rodziców siekierą. Grozi mu 25 lat pozbawienia wolności lub dożywocie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?