Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zanieczyszczenie jeziora Lubinieckiego

Alicja Kucharska
Jez. Lubinieckie
Jez. Lubinieckie Archiwum prywatne
Za zanieczyszczenie odpowiedzialna jest firma „Polmax”. Tak twierdzi rzecznik ochrony środowiska. O sprawie naszą redakcję poinformował pan Marek. I zawiadomił policję.

Do naszej redakcji z szokującymi informacjami dotarł pan Marek, mieszkaniec ulicy Poznańskiej. – Często bywam w tym miejscu, gdyż w sezonie wędkuję, jednak w czwartek wybrałem się z psem na spacer. Gdy w rowie zauważyłem ciecz w mlecznym kolorze, od razu powiadomiłem policję. Wtedy się zaczęło… Zjechało się bardzo dużo służb – relacjonował pan Marek.

Doniesienia potwierdził rzecznik prasowy policji. – Kilka minut po godzinie 13.00 otrzymaliśmy zgłoszenie, że w jeziorze Lubi-nieckim znajduje się zanieczyszczenie. Niezwłocznie powiadomiliśmy Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska – powiedział asp. Łukasz Szymański, rzecznik policji. Po przyjeździe potwierdzono, że woda wygląda nienaturalnie, a inspektorzy WIOŚ pobrali próbki wody do badania. – Wszczęliśmy postępowanie przygotowawcze z art. 182 Kodeksu karnego, tj. zanieczyszczenia środowiska. Prowadzone jest dochodzenie, które ma wyjaśnić, co to za substancja i określić źródło pochodzenia – dodał asp. Szymański.

Po zgłoszeniu o zanieczyszczeniu jeziora białą emulsją w miejsce zdarzenia pojawiły się służby ochrony środowiska, zarządzania kryzysowego oraz straż pożarna i policja. Na miejscu stwierdzono, iż rów melioracyjny na całej swej długości zanieczyszczony był substancją, która powodowała charakterystyczną zmianę barwy wód oraz miała specyficzny zapach substancji ropopochodnych. Strażacy podjęli działania mające minimalizować przedostawanie się substancji do jeziora. Uszczelniono również studzienkę kanalizacji burzowej, poprzez którą zanieczyszczenia wędrowały do cieków wodnych. Straż pożarna przy użyciu spektrofotometru mobilnego ustaliła, że substancja to sól sodowa krzemianu tytanu.

- Przedostała się do jeziora z zakładu POLMAX poprzez kanalizację deszczową oraz rów melioracyjny, będący odprowadzalnikiem wód opadowych i roztopowych. Ustalenie konkretnego źródła pochodzenia zanieczyszczenia z terenu przedsiębiorstwa będzie przedmiotem postępowania kontrolnego WIOŚ. Pobrane próby są obecnie badane laboratoryjnie. Ostatecznie potwierdzenie, jaka substancja dostała się do jeziora, będzie możliwe w najbliższym tygodniu – komentował w piątek, Grzegorz Potęga, rzecznik prasowy WIOŚ.

Konsekwencje zależne są od ostatecznego potwierdzenia substancji, która dostała się do środowiska. – Jeśli okaże się, że nie jest ona groźna, będzie to postępowanie zakończone zarządzeniem lub mandatem. Jeżeli skutki dla środowiska będą niekorzystne, może być wszczęte postępowanie prokuratorskie, sprawa trafić do sądu, a firma zobowiązana do naprawy szkody w środowisku – podsumował rzecznik G. Potęga. Jak poinformował zielonogórski WIOŚ, przedstawiciel firmy POLMAX potwierdził, że jest sprawcą zanieczyszczenia. W oświadczeniu, które dostaliśmy od firmy czytamy, że w tym dniu wystąpiła awaria separatora koalescencyjnego, w wyniku której do systemu kanalizacji deszczowej przedostał się osad z separatora. Po przeprowadzonych wstępnych badaniach stwierdzono brak zagrożenia dla środowiska. Firma czynnie włączyła się w akcję zabezpieczenia zanieczyszczonej wody usuwając zalegające zanieczyszczenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska