Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapadliska ziemi źle wróżą

Przemysław Piotrowski
Ta dziura to typowy "lej”, czy zapadlisko szybu. Ale przy Horeksie pojawiła się znacznie większa wyrwa, która może być zapowiedzią większego niebezpieczeństwa.
Ta dziura to typowy "lej”, czy zapadlisko szybu. Ale przy Horeksie pojawiła się znacznie większa wyrwa, która może być zapowiedzią większego niebezpieczeństwa. fot. Mariusz Kapała
Wyrwa przy stacji Horex to może być dopiero początek - tak wynika ze słów specjalistów. - Po raz pierwszy zarwał się szyb razem z chodnikami, a to źle wróży na przyszłość - twierdzi dr UZ Andrzej Kraiński. W sobotnim "Tygodniku Zielonogórskim" - mapa wyrobisk pod Zieloną Górą!

Gdy dziesięć dni temu zawaliła się ziemia przy stacji Horex, wszyscy najbardziej przejęli się tym, że w pękł gazociąg i zaczął ulatniać się gaz. Służby zajęły się problemem, a potem zabezpieczyły dziurę, której powierzchnia wynosiła około 50 metrów kwadratowych. Następnego dnia była już większa o kolejnych kilkanaście metrów, a kilka dni później w pobliżu pojawiła się kolejna.

- Na sto procent nikt nie może zagwarantować, że nie zawali się gdzie indziej, na tych terenach gdzie było wydobycie - twierdzi dr Kraiński z Uniwersytetu Zielonogórskiego, który ostatnie lata pracy poświęcił m.in. na rozpoznanie historii związanej ze starymi, przedwojennymi kopalniami w Winnym Grodzie i okolicach. - Najgorsze jest to, że do tej pory wszystkie zapadliska, które się pojawiały były typu "lej", co oznacza, że zapadał się sam szyb. Natomiast to, co stało się na Horeksie, to zupełnie inna sprawa. I moim zdaniem bardzo źle wróży, bo tam ziemia zawaliła się podłużnie. To oznacza, że musiały zapaść się chodniki, a to jest bardzo niebezpieczne dla Zielonej Góry.

A w mieście jest wiele miejsc, które leżą bezpośrednio nad wyrobiskami. Czasem nawet znajdują się tam budynki. - To są zjawiska nagłe i praktycznie niemożliwe do przewidzenia - dorzuca Kraiński. - I, niestety, nie da się ich przewidzieć. Najgorsze jest to, że tu nie ma dobrego rozwiązania, bo tego nie da się zbadać żadną metodą, która gwarantowałaby, że na sto procent nic się nie stanie. Obserwacje osuwania się gleby też nic nie dają, bo jak wspomniałem, to zjawisko nagłe.

Kolejnym faktem, który utrudnia szukanie ewentualnych terenów, gdzie zagrożenie zapadliskami może być największe, jest brak dokładnej analizy tuneli. I nawet wiedza, gdzie one mogły przebiegać niewiele daje, bo zaraz po zakończeniu eksploatacji węgla brunatnego ich zabezpieczenia były rozmontowywane, a korytarze pozostawiane, aby się zawaliły. Wtedy po jakimś czasie tak się działo albo nie.

A co się może stać, gdy ziemia zawaliłaby się bezpośrednio pod budynkiem? - Tego nie wytrzyma żadna budowla - twierdzi Kraiński. - Dlatego uważam, że byłaby potrzebna inwentaryzacja tych potencjalnie zagrożonych miejsc. Dwa lata temu proponowaliśmy program badawczy w Słonem, ale nikt nie był zainteresowany. A mamy sprzęt, doświadczenie i wiemy, co trzeba zrobić.

Co na to miasto? - Według naszych specjalistów nie ma żadnego zagrożenia na tych terenach - twierdzi rzecznik magistratu Tomasz Misak. - Przed budową poszczególnych osiedli była robiona dogłębna analiza geologiczna. Być może tam, gdzie pojawiło się to duże zapadlisko, nie była ona tak bardzo dokładna i dlatego tak się stało. Nie mamy zamiaru robić kolejnych badań terenu, bo nasi fachowcy twierdzą, że nie ma niebezpieczeństwa. Ale jeżeli zajdzie taka konieczność, rozważymy przeprowadzenie kolejnych analiz.

Do tematu wrócimy w następnym "Tygodniku Zielonogórskim", gdzie zamieścimy mapy starych wyrobisk na terenie miasta.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska