Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapaśnicy z Żar wywalczyli brązowy medal

Redakcja
Artur Mikołajczyk (czerwony kostium) zaprzecza grawitacji i rzuca rywala
Artur Mikołajczyk (czerwony kostium) zaprzecza grawitacji i rzuca rywala fot. Tomasz Gawałkiewicz
Klasycy Agrosu Żary pokonali dziś u siebie Sobieskiego Poznań 14:13 i wywalczyli brązowe medale drużynowych mistrzostw Polski. Liderem zespołu naszych zapaśników był Artur Mikołajczyk. W ostatnim pojedynku wieczoru rozstrzygnął losy wyrównanego meczu.

AGROS ŻARY - SOBIESKI POZNAŃ 14:13

AGROS ŻARY - SOBIESKI POZNAŃ 14:13

Kat. 55 kg: Michał Tracz - Krzysztof Grzybek 3:1; 60 kg: Arkadiusz Medyński - Jakub Szczepaniak 1:3; 66 kg: Przemysław Podedworny - Bartosz Sikora 1:3; 74 kg: Tadeusz Michalik - Jakub Tim 3:0; 84 kg: Maciej Michalewicz - Michał Pietrzak 2:3; 96 kg: Jacek Lepko - Bartłomiej Sobczak 0:3; 120 kg: Artur Mikołajczyk - Marcin Zawadzki 4:0.

Zaległe spotkanie miało ogromny wpływ na układ tabeli w pierwszej lidze. Było jasne, że zwycięzca zgranie brąz, a pokonany zajmie najgorsze dla sportowców czwarte miejsce.

Z presją świetnie poradzili sobie młodzi: w kat. 55 kg - Michał Tracz (tak, tak, krewny naszych wybitnych reprezentantów) i w kat. 74 kg - wychowanek Orląt Trzciel Tadeusz Michalik. Pierwszy koncertowo otworzył mecz, a drugi podciągnął wynik, kiedy Agros przegrywał 5:7. Bez ich wysiłku i determinacji najbardziej doświadczony w zespole Mikołajczyk zwyciężyłby dla własnej satysfakcji. A tak mieliśmy emocje do samego końca i bardzo fajne widowisko.

Przed pojawieniem się na macie najcięższych z kat. 120 kg, na tablicy wisiał niekorzystny dla gospodarzy wynik 10:13. Drużyna z Żar mogła zwyciężyć, ale tylko w sytuacji, gdy "Mikołaj" załatwi sprawę przez tusz (położy rywala na łopatki) lub osiągnie przewagę techniczną. (Każda akcja to punkty techniczne. Jeśli jeden z zapaśników zyska w nich wyraźną przewagę, arbiter przerywa walkę). W obu przypadkach do konta Agrosu dopisywaliśmy cztery "oczka".

Po kilku sekundach pierwszej rundy Mikołajczyk złapał przeciwnika i rzucił doprowadzając do sytuacji zagrożonej. Rywal się obronił, choć zabrakło dosłownie milimetrów. Co się odwlecze... Technika była wyraźnie po stronie naszego rutyniarza. Albo wypychał przeciwnika z maty (za 1 pkt.) albo rzucał nim jak workiem (za 3). W trzeciej rundzie potrzebował 7 "oczek" i dokładnie tyle wywalczył przed upływem czasu. Publiczność zgotowała owację, bo to Agros dołożył do wywalczonego przed laty srebra - brązowy medal.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska