Miał być remont, przebudowa domu i wolna od zmartwień głowa. A wszystko dzięki szybkiej i oprocentowanej na zaledwie pięć procent pożyczce. Marzenia prysły jak bańka mydlana. Państwo Traczek obudzili się z kontem szczuplejszym o prawie 3,5 tys. zł. Bez zapowiadanych pieniędzy i odnowionego mieszkania.
- Chcieliśmy wziąć pożyczkę na 30 tys. zł. W banku już by nam nie dali, bo mamy kredyt hipoteczny. Spróbowaliśmy zatem w innym miejscu - opowiada pani Joanna.
Udali się do pośrednika. Ten polecił im skorzystanie z oferty Ogólnopolskiego Centrum Oddłużeniowego. - Mieliśmy zapłacić na początek 2,4 tys. zł. Połowę inkasował pośrednik za sporządzenie umowy i wyszukanie oferty. A resztę firma udzielająca pożyczki w ramach tzw. opłat przygotowawczych - mówi pani Joanna.
Żądaną kwotę wpłacili. Czekali tydzień i nic. Pani Joanna przeczytała umowę od deski do deski. Okazało się, że jest coś w niej o 2,69 proc. wynagrodzenia rocznego dla pożyczkodawcy.
Czytaj w dzisiejszym wydanie ,,Gazety Lubuskiej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?