On - w latach siedemdziesiątych czołowy zawodnik Europy w skoku w dal, olimpijczyk z Monachium i Montrealu. Jego występami emocjonowała się wtedy cała Polska, a nazwisko pojawiało się na pierwszych stronach gazet. Ona - instruktorka kulturowo-oświatowa, pełna zapału kobieta o ogromnej wrażliwości i chęci do pracy z ludźmi doświadczonymi przez życie, często chorymi, samotnymi, po trudnych przejściach. Spotkali się przed laty w Domu Opieki Społecznej w Szczawnie. Jolanta Wywiórka jako pracownik placówki, Grzegorz Cybulski jako jej podopieczny.
Niespełna dwa lata temu J. Wywiórka postanowiła nakręcić film o panu Grzegorzu. Dokument opowiedział historię wspaniałego sportowca i trenera, który, po trudnych przejściach, mieszka w domu opieki społecznej. Całkowicie zapomniany przez ludzi. - Człowiek z tak bogatą przeszłością zasłużył chociaż na odrobinę zainteresowania - przyznała J. Wywiórka. - Kiedyś zapytałam go, czy mógłby wymienić mi kraje, w których był jako sportowiec. On uśmiechnął się i odparł, że łatwiej będzie mu wymienić te, w których nie był. Takiego człowieka musiałam ocalić od zapomnienia.
Dokument zaprezentowano w Koszalinie, na Europejskim Festiwalu Filmowym. Zdobył wyróżnienie, dostrzegli go członkowie PKOl. Od tego czasu minęło półtora roku. - Wiele osób przypomniało sobie o G. Cybulskim - twierdzi J. Wywiórka. - Okoliczna młodzież dowiedziała się, że mieszka w pobliżu tak znamienitego sportowca.
Zmienił się również pan Grzegorz. Chciałby spotykać się z młodymi sportowcami, przekazywać im swoją wiedzę o lekkiej atletyce. Marzy, by móc ponownie wykazać się umiejętnościami trenerskimi.
W piątek do tej dwójki związanych ze sobą osób przyjechali przedstawiciele Polskiego Komitetu Olimpijskiego oraz olimpijczycy sprzed lat. Pojawili się między innymi Dariusz Goździak - mistrz olimpijski z Barcelony w pięcioboju nowoczesnym, Stanisław Krawiec - działacz PKOl, Hanna Stażyńska - sekretarz kapituły PKOl do spraw odznaczeń oraz Edward Czernik - olimpijczyk z Tokio, czołowy skoczek wzwyż lat sześćdziesiątych. Przywieźli ze sobą medale, srebrny dla pana Grzegorza i brązowy dla pani Jolanty. Były to odznaczenia za zasługi dla polskiego ruchu olimpijskiego, czyli za propagowanie polskiego sportu i idei olimpijskiej w różnych środowiskach. Przybyli goście wspominali pana Grzegorza jako sportowca i trenera. E. Czernik mówił: - Wielki talent, wielkie możliwości, wspaniały lekkoatleta, taki właśnie był.
Jak medale odebrali wyróżnieni? - Można powiedzieć, że to ukoronowanie mojej pracy - przyznała wzruszona J. Wywiórka. Według niej ludzie z domów opieki społecznej potrzebują chociaż odrobiny zainteresowania ich osobą. Bo nikt nie chce być samotny. Pan Grzegorz już nie jest, bo dzięki pani Jolancie przypomnieli sobie o nim przyjaciele sprzed lat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?