Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żary: Mieszkańcy ul. Żagańskiej żądają naprawy dachu

Redakcja
Mirosław Frontczak, jeden z lokatorów, pokazywał Januszowi Masowi, inspektorowi z ZGM, usterki, jakie według niego są winą pracowników ekipy remontowej.
Mirosław Frontczak, jeden z lokatorów, pokazywał Januszowi Masowi, inspektorowi z ZGM, usterki, jakie według niego są winą pracowników ekipy remontowej. fot. Aleksandra Łuczyńska
- Woda cały czas leje się nam do mieszkań. To jakaś fuszerka - mówią oburzeni. A narzekają na dach, który był remontowany przed kilkoma tygodniami.

O kłopotach lokatorów z kamienicy przy Żagańskiej pisaliśmy kilka tygodni temu. Przypomnijmy. Chodzi o dach budynku, który był remontowany od września tego roku. Mieszkańcy skarżyli się wówczas, że podczas prac, woda zalewa ich strych i mieszkania. Efekty zalania pokazywała nam Halina Strumińska, u której w przedpokoju zacieki na ścianach i suficie widoczne były gołym okiem.

Mieszkająca piętro wyżej Barbara Serwińska także nie kryła zadowolenia. - Byłam załamana, nie widziałam, co robić kiedy zobaczyłam jak zalewa mi mieszkanie. To było zaraz po śmierci mojego męża. Nie dość, że byłam w ogromnej depresji, to jeszcze woda ciurkiem, po żyrandolu, leciała mi do mieszkania. Trudno z czymś takim sobie poradzić, gdy się jest samemu - mówiła z żalem kobieta.
Mimo obietnic, że wszyscy poszkodowani dostaną odszkodowania, na stan dachu nie przestali narzekać. - To jest totalna fuszerka - uważa Mirosław Frontczak. - Pracuje w budowlance i nigdy jeszcze czegoś takiego nie widziałem. Belki, które miały być zabezpieczone spięto byle jak jakimiś śrubami, co w ogóle nie ma sensu, bo w każdej chwili to się może zawalić. Woda jak ciekła tak cieknie. Nie wiem, jak można było odebrać coś takiego. Przecież tak być nie może.

Usterek, jakie mężczyzna znalazł było znacznie więcej. - Obserwowaliśmy ekipę, która to robiła, przez kilka tygodni. Niestety, pracuję za granicą i nie byłem w stanie wszystkiego kontrolować. Tego, co zrobili na tym dachu nie odpuszczę. Przecież tu chodzi o nasze bezpieczeństwo. Ludziom woda po sufitach się lała, a podobno remont zrobili rzetelnie - mówił oburzony mężczyzna.

Kiedy o sprawie pisaliśmy po raz pierwszy Janusz Mas, inspektor nadzorujący remonty budynków zapewnił, że podczas odbioru dachu wszystkie wymienione przez mieszkańców usterki będą brane pod uwagę i w razie konieczności, zostaną naprawione.
M. Frontczak uważa, że tak się nie stało. Po interwencjach mężczyzny i innych mieszkańców kamienicy, odbiór anulowano, a komisja złożona z pracowników ZGM oraz szefa ekipy remontowej, zebrała się ponownie w czwartek.
Podczas oględzin dachu, M. Frontczak pokazywał palcem usterki, jakie według niego, są winą właśnie ekipy remontowej.
Jednak Jan Arkuszewski z Arkuszbud, firmy zajmującej się remontem dachu zapewnił, że jego pracownicy wywiązali się ze swych obowiązków. - Wszystko jest tak, jak powinno. Jeśli ktoś uważa, że coś jest tu nie tak, to niech odda sprawę nawet do sądu - powiedział.

Ostatecznie, jak przyznał J. Mas żadnych ubytków na dachu nie znaleziono nic bezpieczeństwu mieszkańców nie zagraża. - Było kilka drobnych zmian, które nie były ujęte w kosztorysie, wszystko to jednak można skorygować - zapewnia. - Nie jest to nic poważnego. Doszliśmy już do porozumienia z lokatorami, z dachem jest wszystko w porządku i w najbliższym czasie zrobimy jego kolejny odbiór - informuje.

Mimo tych zapewnień M. Frontczak do sprawy nadal podchodzi sceptycznie: - Zima zaczęła się już na dobre. Ciekawe, kiedy będą to poprawiać. Mam nadzieje, że jak najszybciej - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska