Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żary: Posiedzi dłużej za "zły dotyk"

Lucyna Makowska 697 770 399 [email protected]
Archiwum/ Piotr Jędzura
Pedagog i nauczyciel żarskiego Ośrodka dla Dzieci z Wadami Słuchu i Mowy już pół roku siedzi w areszcie, decyzją zielonogórskiej prokuratury zostanie w odosobnieniu do 14 października. Jest podejrzany o molestowanie swoich wychowanków.

Przeczytaj też: Kolejny areszt dla pedofila z ośrodka w Żarach

Kim jest Adam H.? To do niedawna ceniony wychowawca, cieszący się autorytetem wśród dzieci, rodziców i pedagogów. Ci drudzy ufali mu na tyle, że przekazywali dzieci pod opiekę, podczas wakacyjnych wyjazdów, czy
weekendowych wypadów.
Jego dobrze zapowiadającą się karierę, w styczniu tego roku przerywa nalot policji na zielonogórski hotel. Mężczyzna spędza tam noc z 12-letnim chłopcem. Prokuratura jeszcze przez kilka dni nie decyduje się na ujawnienie zatrzymania.

Dopiero, 19 stycznia, kiedy dziennikarz "GL" dostaje sygnał od informatora, organy ścigania, lakonicznym komunikatem potwierdzają szokującą wiadomość. Następnego dnia na specjalnie zorganizowanej
konferencji prasowej
policjanci i prokuratorzy podają więcej szczegółów. O sprawie głośno już nie tylko w województwie, interesują się nią też ogólnopolskie media. Zeznania 12-latka i jeszcze jednego 10-letniego chłopca pozwalają na osadzenie pedagoga w areszcie.

Jak malec, na stałe mieszkający w podżarskiej miejscowości znalazł się sam na sam ze swoim wychowawcą w hotelu? Dziecko ma problemy z wymową i uczęszcza do ośrodka w Żarach. Wychowankowie przebywają w placówce od poniedziałku do piątku, tylko na weekendy wracają do domów. Feralnego wieczora, Adam H. skontaktował się z rodzicami chłopca i za ich zgodą zabrał go ze sobą. Tłumaczył, im, że w szkole odbywa się impreza, na której i jego nie może zabraknąć. Podobnie pewnie mamił wymówkami innych rodziców.

Śledczy ustalili, że już wcześniej mężczyzna zwabiał do tego samego hotelu nastoletnich chłopców. To prawdopodobnie wzbudziło czujność hotelowego personelu. Podczas przeszukania w domu i miejscach pracy 36-latka, kryminalni zabezpieczyli służbowe komputery, telefony komórkowe z nagraniami z dziećmi. Okazuje się, że miał laptopa z czytnikiem linii papilarnych. Mężczyzna usłyszał zarzuty seksualnego wykorzystywania i rozpowszechniania treści pornograficznych z udziałem dzieci.

Prokuratura podejrzewa, że mógł działać w większej grupie przestępczej propagującej nagrania pedofilskie w internecie. W szoku są jego współpracownicy, nie tylko z ośrodka dla głuchych, ale i Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Żarach, gdzie był tłumaczem języka migowego. W ośrodku pracował 12 lat, głównie jako wychowawca w internacie, ale pomagał w zajęciach nauczycielom.

Opiekował się grupą gimnazjalistów, ale miał też kontakt z młodszymi dziećmi. Zaczynał pracę wcześnie rano, przed zajęciami miał je przygotować do wyjścia do szkoły, potem przejmował swoją grupę po zakończeniu lekcji i był z nią do 21.00. Janusz Stasiak, dyrektor ośrodka zastrzega, że w nocy nigdy nie pracował. Wtedy podopiecznymi zajmowały się opiekunki - kobiety. Ale pracownicy twierdzą, że widywały Adama H. na nocnych dyżurach.

- To były jednostkowe sytuacje - potwierdza nasza informatorka. - Był bardzo lubiany, miał świetny kontakt z dziećmi, one traktowały go jak swojego "guru". Potwierdza to J. Stasiak. - Nasi wychowankowie potrzebują ciepła, akceptacji, tulenie się do nauczycieli i wychowawców traktują jak normę. To dzieci z różnych, często patologicznych środowisk - mówi dyrektor. - Dlatego w zachowaniu wychowawcy nie zauważyliśmy niczego niepokojącego.
Adam H. dbał o wygląd. Zawsze był gustownie ubrany, elegancki, kulturalny i uśmiechnięty. Chodzący ideał. - Nigdy nie wykazywał normalnego u mężczyzn zainteresowania kobietami, ich urodą - zaznacza jeden z jego współpracowników - Podejrzewaliśmy go o homoseksualizm, choć gdzieś w podświadomości kołatały się nam myśli, że może dobierać się do chłopców. Nawet nastoletnie dziewczynki, niby żartem mówiły, że pan bardziej lubi chłopców.

O dziwnych zachowaniach mężczyzny wobec wychowanków mówiono już kilka lat temu. Nikt jednak tego do końca nie sprawdził. Dyrektor twierdził, że nigdy nie docierały do niego podobne sygnały. Nauczyciele, przeciwnie, ogródkami opowiadają, że nie raz zgłaszali, by dyrekcja zainteresowała się podwładnym.

Już 10 lat temu na koloniach organizowanych przez żarskie TPD, opiekunki zaobserwowały coś niepokojącego, ale temat umarł śmiercią naturalną. Kilka dni temu sąd zdecydował o przedłużeniu aresztu podejrzanemu wychowawcy. Do 14 października śledztwo powinno się skończyć. Do tego czasu mężczyzna ma być zbadany przez zespoły biegłych psychiatrów.

Wyjaśnienia wymaga też sprawa przekazywania rodzicom 12-latka pieniędzy, które podejrzany tłumaczył jako zwykłą pomoc dla dość ubogich rodzin chłopców. Jego rodzice opowiadali, że kupił ich synowi telefon komórkowy. Przypominali sobie, jak syn opowiadał, że podobne prezenty "pan" fundował też jego rówieśnikom. Prokuratura zbada też czy rodzice właściwie opiekowali się dziećmi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska