We wtorkowe popołudnie w starostwie żagańskim odbyło się zebranie zarządu powiatu, na którym byli także przedstawiciele klubów radnych, zrzeszonych w koalicji rządzącej. Jak się dowiedzieliśmy dyskusja była długa i zażarta, a jej tematem była praca dyrektora szpitala powiatowego w Żaganiu - Zdzisława Pawłowskiego.
Ostatecznie podjęto decyzję, żeby dotychczasowemu dyrektorowi wręczyć, zgodnie z umową o pracę, dwutygodniowe wypowiedzenie. Kilkadziesiąt minut temu potwierdził nam to starosta żagański. - Zdecydowaliśmy się na taki ruch. Pan Pawłowski pełni swoje obowiązki jeszcze do 17 października - informuje nas Krzysztof Jarosz.
Decydowało pogotowie?
Dyrektor nie chcę komentować całej sprawy. - Przyszedłem tu w celu wykonania pewnych zadań, ale... Albo nie. Nie będę komentował decyzji zarządu - odparł nam w rozmowie telefonicznej Z. Pawłowski.
Jak zaznacza starosta powodem wypowiedzenia była praca dyrektora przez cały ostatni rok. Choć trudno nie odnieść wrażenia, że decydujące były jednak zdarzenia z ostatnich tygodni. Po pierwsze sprawa dyspozytorki pogotowia, która za późno wysłała karetkę do umierającej staruszki (pisaliśmy o tym w "GL" na początku września, jako pierwsi). Był także temat lekarza - gastrologa, który prowadził prywatne badania, na szpitalnym sprzęcie, a także zamieszanie wokół likwidacji żagańskiej lecznicy. - Temat lekarza nie był decydujący - przekonuje nas starosta. - W tej sprawie dyrektor zrobił, co mógł. Przedstawił nam doniesienie do prokuratury, przyniósł także wszelkie wyjaśnienia i sprostowanie do niektórych publikacji - tłumaczy K. Jarosz.
- Decydowało pogotowie. Starostwo od dłuższego czasu otrzymuje na nie sporo skarg - przyznaje nam anonimowo jeden z ludzi zbliżonych do kręgów rady powiatu. - Nie można już było tego dłużej tolerować.
Czekają na MON
Starosta jednak cały czas podkreśla, że chodzi o ostatni rok pracy. - To było decydujące - podkreśla K. Jarosz. - Najważniejsze był cztery bloki tematyczne - dodaje.
Pierwszy z nich to ubiegłoroczne spotkanie z załogą i jasne sygnały od niej. - Była mowa o złych rzeczach, które dzieją się na ginekologii. O nierównym traktowaniu pracowników, jeżeli chodzi o warunki pracy. Wtedy szpitalowi groził nawet strajk. Dyrektor dostał od nas pewne wytyczne, ale nic z tym nie zrobił - opowiada starosta żagański.
Druga sprawa, to ubiegłoroczny audyt. - Wyszły w nim kosmiczne rzeczy. Prosiliśmy pana Pawłowskiego o wyjaśnienia, dostał też od nas zalecenia pokontrolne. Też się z nich nie wywiązał - wspomina K. Jarosz.
Starosta nie ukrywa, że ważne były także rozbieżności dotyczące koncepcji funkcjonowania szpitala. - Dyrektor miał w tej sprawie zupełnie inne zdanie, niż zarząd powiatu. Co więcej zupełnie się z tym nie krył - mówi starosta.
Przypomnijmy, że radni podjęli decyzję o likwidacji szpitala powiatowego. Ma to pozwolić na skorzystanie z rządowego planu B, oddłużania lecznic w Polsce. Obiekt i służba zdrowia w Żaganiu jednak nie zniknie. Po likwidacji opiekę medyczną w mieści i powiecie ma przejąć 105. szpital wojskowy z Żar. Brakuje jeszcze pisemnej zgody Ministerstwa Obrony Narodowej. - W tej chwili próbujemy docierać do MON i prosić o przyspieszenie sprawy - mówi K. Jarosz.
Jeżeli to się uda, to nie będzie trzeba w szpitalu zatrudniać pełniącego obowiązki dyrektora, a wkroczy tam od razu likwidator. - Na razie jednak rozmawiamy z kandydatami na p.o. dyrektora - wyjaśnia starosta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?