Kilka tygodni temu pisaliśmy o masowych zwolnieniach w nowosolskim zakładzie produkcyjnym, japońskiego koncernu Funai. Pracę ma tam stracić nawet do 90 osób, czyli ponad połowa z liczącej obecnie 170 członków załogi.
Okazuje się, że to nie koniec grupowych zwolnień w naszym regionie. Kożuchowski Zaset, będący jedną ze spółek tworzących grupę FSO, również planuje pozbyć się części swojej załogi.
Zobacz też: Będą masowe zwolnienia na nowosolskiej strefie
- Była u nas nawet ostatnio trzyosobowa ekipa z Warszawy, rzekomo w celu „uzdrowienia zakładu” - powiedział nam anonimowo jeden z pracowników Zasetu.
Szczegółowych informacji o redukcji zatrudnienia szukaliśmy u źródła, czyli prezes Anny Pawłowskiej. Niestety, w słuchawce usłyszeliśmy tylko, że „pani prezes nie udziela wywiadów”. A telefony w warszawskiej centrali FSO przez cały dzień milczały jak zaklęte...
Jak udało nam się jednak dowiedzieć, A. Pawłowska wizytowała wczoraj w Warszawie. Dziś ma się spotkać z przedstawicielami zakładowych związków zawodowych by poinformować ich o szczegółach planowanych zwolnień i najbliższej przyszłości kożuchowskiego zakładu.
- Temat zwolnień jest nam znany, jednak szefostwo firmy nie ma zwyczaju informować nas o szczegółach, chyba, że sami wyjdziemy z inicjatywą i zorganizujemy spotkanie z zarządem - opowiada Adam Żyrolis, zastępca burmistrza Kożuchowa. - Moja wiedza jest niepotwierdzona, więc póki co wolałbym się nie wypowiadać, by nikogo nie wprowadzić w błąd - dodaje.
Pewnymi liczbami zaczął jednak ostrożnie operować burmistrz Andrzej Ogrodnik. - Podobno ma być to ok. 30 osób, przynajmniej tak wynika z informacji, jakie dotarły do mnie od mieszkańców - powiedział nam wczoraj.
Zobacz też: (Nie)porozumienie w Funai
Nieoficjalnie mówi się jednak, że na najbliższych zwolnieniach się nie skończy, gdyż ostatecznie cała załoga straci pracę, a zakład zostanie zamknięty...
Przypomnijmy, że pod koniec 2008 roku kożuchowski Zaset zatrudniał aż 500 osób, przez co firma uchodziła za największego w kraju producenta mechanizmów dociskowych, tarcz sprzęgłowych, dźwigni hamulców ręcznych, zawiasów, zatrzasków itp.
W styczniu 2009 roku zaczęły się pierwsze zwolnienia - wtedy pracę straciło ok. 200 osób. Jednak pomimo wciąż istniejących 300 etatów, hale i tak świeciły pustkami, gdyż większość pracowników trafiła na przymusowy urlop postojowy.
W ub. roku bramę zakładu oflagowano w związku z akcją protestacyjną. Chodziło m.in. o zaleganie z wypłatami.
Zobacz też: Nowe Miasteczko: zwolnieni pracownicy dawnego ZEFAM-u wrócą do pracy?
- Owszem, była tam delegacja z Warszawy. Uznała, że możliwe jest utrzymanie zakładu przy zastosowaniu działań redukcyjnych - mówi Maciej Jankowski, szef zielonogórskiej „Solidarności” działający m.in. w Zasecie. Według jego informacji, skala zwolnień może być o wiele większa niż wspomniane 30 osób. Pracę może stracić nawet setka zatrudnionych z 230 obecnie pracujących. - Może być taka sytuacja, że na zwolnieniach się zacznie, a poprzez odbieranie przywilejów i świadczeń, skończy się na likwidacji zakładu - dodaje.
Do tematu wrócimy.
Pensja minimalna 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?