Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaskoczyły chodniki skute lodem

Artur Matyszczyk
- Uuuuuuuaaaaaaaa, żebym tylko nie upadł - Józef Mytkowski również miał problemy z utrzymaniem równowagi na oblodzonej nawierzchni
- Uuuuuuuaaaaaaaa, żebym tylko nie upadł - Józef Mytkowski również miał problemy z utrzymaniem równowagi na oblodzonej nawierzchni fot. Krzysztof Kubasiewicz
Ponad sto osób trafiło w weekend do ambulatorium ortopedyczno-chirurgicznego. Tylko w niedzielę w szpitalu przyjęto 47 z połamanymi rękami i skręconymi kostkami.

Tak fatalnych warunków atmosferycznych już dawno nie było w mieście. Deszcz, śnieg i roztopy mieszają się nagłymi atakami mrozu. Przez co na chodnikach i jezdniach tworzą się śliskie tafle-pułapki.

To był czarny weekend

- Cały czas zgłaszają się do nas mieszkańcy z obrażeniami po upadku na zdradliwej nawierzchni - mówi rzeczniczka szpitala wojewódzkiego Adrianna Wilczyńska.
Bez obawy można powiedzieć, że to był czarny weekend. Od piątkowego popołudnia do niedzieli wieczór zgłosiło się 107 osób. I to zapewni nie byli wszyscy ci, którzy na chodniku czy ulicy wywinęli orła. - Sporo osób przychodzi do nas kilka dni po upadku. Wcześniej ludzie sami próbują sobie pomóc. Robiąc na przykład okłady - dodaje Wilczyńska.
Głównie do ambulatorium zgłaszają się osoby ze złamanymi rękami i zwichniętymi kostkami. Kilkanaście osób, które zgłosiło się w weekend, wczoraj musiało pójść do szpitala. To ci z najgroźniejszymi urazami. W lecznicy spędzą najbliższe dni.

Taka gołoledź? Rzadko!

Pełne ręce roboty mają także drogowcy. W ostatnich dniach na chodniki i ulice zużyli więcej piachu niż dotychczas, w okresie całej zimy. - Sytuacja faktycznie była i jest trudna. Taka gołoledź naprawdę zdarza się bardzo rzadko. Trzy firmy na bieżąco dbają o tereny zarządzane przez miasto. A my to monitorujemy. Reagujemy także na sygnały od mieszkańców - mówi szef biura zarządzania drogami Piotr Tykwiński. - Tak było chociażby na końcu ul. Rzemieślniczej. Z powodu zmarzniętej nawierzchni jezdnia była nieprzejezdna.

O dziwo jednak, o ile na chodnikach upadków było co nie miara, na ulicach panował względny spokój. - Nie zanotowaliśmy więcej stłuczek niż zwykle. Ale z naszych obserwacji wynika, że w tak trudnych warunkach ci, którzy nie czuli się na siłach, w ogóle nie siadali za kółkiem - mówi rzeczniczka komendy miejskiej policji Małgorzata Stanisławska. - A ci, którzy już zdecydowali się wyjechać, zachowywali wzmożoną ostrożność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska