Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaśmiecone obrzeża Żagania

Zbigniew Janicki
- Pewnie jest tu więcej części samochodowych - mówi żagański wodniak Gerard Dyrkacz. Właśnie wyłowił oponę.
- Pewnie jest tu więcej części samochodowych - mówi żagański wodniak Gerard Dyrkacz. Właśnie wyłowił oponę. fot. Zbigniew Janicki
Na rzece Czernej jest szlak kajakowy, obok trakt spacerowy i wiata. Jedni potrafią korzystać z tych dobrodziejstw, a inni... myją tu samochody!

Mieszkańcy nie mają wątpliwości, gdzie jest najgorsza sytuacja z wywożonymi na dziko śmieciami. - W samym mieście jest dosyć czysto. Poza miastem, to już jest inny świat - mówi Stefan Dynowski.

- Moim zdaniem najmniej ciekawie jest przy papierni - dodaje Łukasz Grzybowski.
- Na obrzeżach jest tragicznie. Myślę, że problem jest w niedostatecznej promocji czystości oraz w mentalności mieszkańców - uważa Tomasz Mokosiński.

Maź roznosi się z nurtem

Najbardziej zaśmiecany jest teren przy ul. Bema i Konopnickiej, gdzie ludzie potrafią nawet myć samochody.

- Myślę, że tutaj jest najbardziej tragicznie. Przez cały czas jest paskudzony teren koło naszej stanicy - mówi szef klubu wodnego Szron Ryszard Dyrkacz, zatroskany o jedno z najpiękniejszych miejsc i siedzibę klubu. - A to dorobek 30-letnich starań, których zwieńczeniem było przygotowanie dwa lata temu szlaku wodnego na Czernej, wybudowanie wiaty koło stanicy i zakup pięciu kajaków.

- A tymczasem przez cały czas jesteśmy zawalani śmieciami z tworzywa sztucznego. Jedni mieszkańcy potrafią kulturalnie spacerować i przebywać pod wiatą, a inni brudzą na potęgę - dodaje Grzegorz Koziołek i pokazuje, jego zdaniem, szczyt chamstwa. W ostatnim czasie ktoś wylał olej do jeziorka przy stanicy. Jest ono połączone kanałem z rzeką, więc lepka maź ścieka i roznosi się z nurtem. - Nie tylko zatruwana jest gleba, ale zanieczyszczenia dają się we znaki żerującym w dole rzeki bobrom - ostrzega żaganianin.

Nawet 500 złotych

Szef wodniaków dodaje, że na zawsze zapamiętał 2001 rok, kiedy rozsypał się patronacki zakład Zamex i były problemy z utrzymaniem stanicy i sprzętu. - Walczyliśmy o nasz dorobek z syndykiem, na szczęście wygraliśmy sprawę w sądzie gospodarczym. Niestety, nie udało się uratować klubowej "nyski" i siedmioosobowej kabinowej żaglówki - opowiada R. Dyrkacz. - Teraz mamy problemy z drzewami zawalającymi rzekę, przecieka dach siedziby, a do tego te problemy z czystością.

Komendantowi straży miejskiej problem nie jest obcy. Twierdzi, że teren jest patrolowany, w miarę tzw. mocy przerobowych. Bo w komendzie zatrudnionych jest sześciu strażników, a dziennie mają kilkadziesiąt interwencji. Jednak zdarzają są mandaty przy ul. Bema. - Za zaśmiecanie dróg i miejsc publicznych grozi kara do 500 zł, a w skrajnych przypadkach sprawa kierowana jest do sądu grodzkiego - informuje komendant Mariusz Modzelewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska