Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zastal - Siarka: Wielkie nerwy, potem radość zielonogórzan

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
fot. Tomasz Gawałkiewicz
Zielonogórzanom należą się duże brawa za sukces, Marcinowi Chodkiewiczowi nie mniejsze, bo był jego głównym sprawcą. Za grę i fatalną skuteczność trzeba jednak ich zganić.

Ponoć zwycięzców się nie sądzi. Zacznijmy więc od tego, że pokonanie dotychczasowego wicelidera i zajęcie jego miejsca ma sporą wartość. Czemu jednak przez cały prawie mecz wygrywali goście, dlaczego nie mogliśmy trafić do kosza nawet ze znakomitych pozycji? Co z fatalną skutecznością (36 proc. za dwa, tylko 25 proc. za trzy)? Te pytania i wątpliwości osłabiają radość z sukcesu. Mieliśmy sporo szczęścia, że dość równo grająca Siarka w końcówce się pogubiła, no i M. Chodkiewicza, który w samej końcówce przy stanie 51:50 rzucił za trzy, co podłamało gości. Dodajmy, że M. Chodkiewicz spędził na parkiecie całe 40 minut, na siedem prób za trzy aż pięć miał celnych (71 proc.!), najwięcej w zespole zbiórek, bo 11 (cztery w ataku i siedem w obronie). To był znakomity występ kapitana Zastalu. Pozostali - i to trzeba sobie powiedzieć - sporo od niego odbiegali.

Już pierwsza kwarta pokazała, że będą problemy. Czemu? Dziesięć pierwszych akcji zielonogórzan wyglądało tak: niecelnych sześć kolejnych rzutów, błąd kroków, trafienie Mateusza Jarmakowicza, błąd linii środkowej i wreszcie celny rzut. Efekt? Wynik 4:10 w 6 min. Potem było nieco lepiej, ale nadal niedobrze. W drugiej kwarcie wydawało się, że już jest OK. W 17 min trafił Wojciech Kus i po raz pierwszy prowadziliśmy w tym meczu - 20:19. Ale zamiast pójść za ciosem znów były straty i niecelne rzuty. W trzeciej kwarcie wydawało się, że nic z tego nie będzie. Znów nie mogliśmy trafić, a goście dawali radę. W 29 min po rzucie Piotra Misia Siarka wygrywała 41:31. W ostatniej kwarcie nic się nie zmieniło. Nasi pudłowali, rywale trafiali. Kiedy w 35 mi Miś wykonał trzypunktową akcję i było 47:35 wszyscy czarno wiedzieli końcowy sukces. To co jednak się zdarzyło potem pozwala wybaczyć zielonogórzanom mizerię wcześniejszych minut. Gospodarze przy ogłuszającym dopingu zaczęli gonić. Dwie trójki Chodkiewicza dały rezultat 46:47. Potem do remisu doprowadził Jarosław Kalinowski, poprawił trójką, wreszcie Chodkiewicz w bardzo trudnej sytuacji, przy stanie 51:50, kiedy upływał czas 24 sekund trafił zza linii 6,25m. To praktycznie zadecydowało, bo z Siarki uszło już powietrze.

ZBIGNIEW PYSZNIAK, trener Siarki: - Prowadziliśmy przez 38 minut, a wygrał Zastal. Czemu? Moi zawodnicy zaczęli bronić wyniki zamiast grać swoje. W efekcie pojawiła się nerwówka, błędy i zamiast spokojnie dowieźć zwycięstwo do końca daliśmy się dogonić i przegonić. Szkoda.

TOMASZ HERKT, trener Intermarche Zastalu: - Wyszarpaliśmy to zwycięstwo, bo prawie cały czas górą byli goście. Mobilizowałem swój zespół, nie miałem pretensji za nietrafione rzuty tylko zachęcałem by dalej próbować. Bo skoro rywal i tak prowadził to co gorszego się jeszcze mogło stać? Udało się.

INTERMARCHE ZASTAL ZIELONA GÓRA -SIARKA TARNOBRZEG 56:50(9:14, 13:12, 13:15,21:10).

INTERMARCHE ZASTAL: M.Chodkiewicz 17, Kukiełka 9, Kalinowski 8, Jarmakowicz 7, Kus 5 oraz: Rajewicz 7, Busz 4, Matczak 0.

SIARKA: Krupa 13, Miś i Szpyrka po 11, Marculewicz 10, Czerwonka 6 oraz: Woźniak i Uriasz i Rabka po 0.

Sędziowali: Krzysztof Puchałka (Bielsko Biała), Szymon Giza (Łódź), Jacek Chrząszcz (Świętochłowice). Widzów 500.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska