Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zastal Zielona Góra przegrał pierwszy mecz w tym sezonie we własnej hali (wideo)

Andrzej Flügel 68 324 8806 [email protected]
Walter Hodge osaczony przez Toreya Thomasa (z lewej) i Davida Jacksona. W tej sytuacji zdołał zdobyć punkty ale kilka razy skutecznie powstrzymali go rywale.
Walter Hodge osaczony przez Toreya Thomasa (z lewej) i Davida Jacksona. W tej sytuacji zdołał zdobyć punkty ale kilka razy skutecznie powstrzymali go rywale. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Rywale ze Zgorzelca okazali się lepsi, ale nasi walczyli do końca. Cóż, zabrakło szczęścia...

Przeczytaj też: Zastal Zielona Góra vs PGE Turów Zgorzelec 69:73

O wynik tego spotkania można było się obawiać jeszcze przed meczem. Po kontuzji Tomasza Kęsickiego Zastalowi brakuje centymetrów pod koszem. Chris Burgess to świetny zawodnik, ale musi radzić sobie praktycznie sam. Rafał Rajewicz jest bardzo ambitny, ale trochę mu do rywali z ekstraklasy jeszcze brakuje. Niestety, Burgessa dopadło zatrucie żołądkowe. To musiało się odbić na jego postawie. I tak się stało. Nie był już tak pewny w ataku, nie trafiał jak zazwyczaj, dodatkowo rywale postanowili zaopiekować się nim szczególnie, co przyznał po meczu trener Turowa, Jacek Winnicki. - Umówiłem się z Chrisem, że jeśli tylko dojdzie do granicy możliwości, to da mi znak, wówczas, obojętnie od sytuacji, wpuszczę na parkiet Rajewicza - mówił trener Tomasz Herkt. Ale Amerykanin to bardzo ambitny zawodnik i grał przez prawie 37 minut.

To był bardzo zacięty i gorący pojedynek, a ostatnie sekundy rozpaliły widownię do białości. Mimo iż goście cały czas uciekali, a Zastal gonił, mieliśmy ogromną szansę, jeśli nie na zwycięstwo, to przynajmniej dogrywkę. Na 40 sekund przed końcem Grzegorz Kukiełka trafił i goście wygrywali tylko 71:69. Mieli jednak ostatnią akcję. Zepsuli ją! Przy wielkim tumulcie David Jackson popełnił faul w ataku na Marcinie Fliegerze. Teraz my mieliśmy piłkę i czas, by odwrócić losy tego meczu. Trener Herkt wziął czas. - Były dwa warianty rozegrania - mówił po meczu. - Albo dobra pozycja i rzut za trzy, albo wejście pod kosz i ewentualnie faul rywala. Niestety, nic z tego nie wyszło. Nikt nie zdecydował się na akcję za trzy, a rzut rozpaczy Burgessa był niecelny. Turowowi zostały cztery sekundy. Nasi natychmiast sfaulowali, Gdyby Jackson choć raz nie trafił, byłby jeszcze cień szansy (dwie sekundy i piłka dla nas). Ale nie. Snajper gości rzucił dwa razy i po raz pierwszy w naszej hali cieszyli się rywale.

Trzeba przyznać, że Turów ma bardziej wyrównany zespół. Świetny jest reprezentant Niemiec Konrad Wysocki, trafiający regularnie Jackson (75 procent skuteczności za dwa), a Torey Thomas wiele widzi na boisku. To dziwne, że ta ekipa wygrała dotąd zaledwie trzy mecze. To, że zielonogórzanom udało się ograniczyć poczynania wysokich Ivana Zigerovicia i Roberta Tomaszka (zdobyli łącznie sześć punktów) stanowi wielki plus. Nasza ekipa walczyła jak równy z równym. Obie miały bardzo zbliżone statystyki. Co więc zadecydowało o porażce? Chyba skuteczności za dwa (my zaledwie 45 proc, oni aż 73), a szczególnie osobiste. Zielonogórzanie zmarnowali aż dziewięć rzutów! Zbyt wiele, by w takim wyrównanym pojedynku móc zwyciężyć. Ten element trener Herkt uznał za decydujący i trudno się z nim nie zgodzić.

Jak przebiegało spotkanie, do opisanych już ostatnich 40 sekund? W pierwszej kwarcie prowadzili goście. Bardzo dobrze grał wówczas Żarko Comagić. To po jego rzutach po raz pierwszy prowadziliśmy (11:9 w 6 min). Zaraz na początku drugiej goście nam odjechali (19:27 w 13 min), ale mozolnie odrabialiśmy stratę (27:27 po rzucie Burgessa w 16 min). Potem było cały czas po równo. Trzecia kwarta zakończyła się prowadzeniem Turowa 58:55. W czwartej mozolnie goniliśmy. W 34 min goście wygrywali 66:61, ale nie dawaliśmy się. I nadeszły końcowe gorące sekundy...

Zaczęły się schody...

To było do przewidzenia i tylko niepoprawni optymiści mogli przypuszczać, że zielonogórski beniaminek może pokonywać kolejno rywali. Siłą Zastalu jest walka zespołowa, oparta na bardzo dobrym centrze i solidnym rozgrywającym. Wystarczyło, że Chris Burgess stracił wsparcie i został praktycznie bez zmiennika, dodatkowo dopadła go choroba, a Waltera Hodge'a ,,przeczytali" rywale i już mieliśmy kłopot. Nie zapominajmy też o problemach z łokciem Jakuba Dłoniaka. Trudno mieć więc pretensje o porażkę z tak dobrą i mającą medalowe aspiracje ekipą jak Turów. Oczywiście, nikt nie mógł zakładać, że tak szybko i na tak długo wypadnie z drużyny Tomasz Kęsicki, ale chyba szkoda, że nie został z nami Mateusz Jarmakowicz, który wywalczył z Zastalem awans. W Turowie nie ma raczej szans na to, by pokazać się na parkiecie, u nas mógłby o to powalczyć, a w dzisiejszej sytuacji zespołu, bardzo by się przydał. Ale naszej ekipie należy się pochwała za walkę do końca, za stworzenie świetnego widowiska. Wprawdzie zaczęły się schody, ale to jak kibice zielonogórscy dopingowali swój zespół pokazuje, że będą z nim na dobre i na złe. I to się liczy. A tak na marginesie. Trener Tomasz Herkt powiedział, że gdyby w Warszawie w meczu z Polonią Zastal grał tak ambitnie jak z Turowem, to dziś mielibyśmy o jedno zwycięstwo więcej...
(flig)

ZASTAL ZIELONA GÓRA - PGE TURÓW ZGORZELEC 69:73 (19:20, 17:18, 14:15)

ZASTAL: Comagić 15, Hodge 12, Kukiełka 8, Burgess 7, Dłoniak 2 oraz: Flieger 11, Raczyński 7, Chodkiewicz 5, Rajewicz 2, Marshall 0.
PGE TURÓW: Jackson 18, Brkić 17, Wysocki 13, Thomas 11, Tomaszek 2 oraz: Zigeranović, Koljević i Gabiński po 4, Bochno i Kuebler po 0.

Sędziowali: Marek Ćmikiewicz (Wrocław), Marek Maliszewski (Białystok) i Robert Mordal (Katowice). Widzów 5.000.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska