Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zastal: Zyskaliśmy dobrą markę!

Andrzej Flügel 68 324 8806 [email protected]
Tomasz Gawałkiewicz
- To był bardzo dobry sezon dla naszego klubu - mówi prezes SSA Grono Zielona Góra Rafał Czarkowski. - Wykonaliśmy spory skok jakościowy, zapłaciliśmy graczom, zadowoliliśmy sponsorów. Chcemy, by kolejny był jeszcze lepszy.

- Zgodzisz się z opinią, że poprzedni sezon był najciekawszy w twojej karierze zawodnika, trenera, a w końcu prezesa?
- Chyba tak. Awans, nowa piękna hala, wspaniała publiczność i kilka bardzo dobrych spotkań. Tego się nie zapomni. Był to bardzo udany czas. Jesteśmy dobrze postrzegani.

- Macie jako klub poczucie spełnienia?
- Można tak powiedzieć. Od strony organizacyjnej niemal wszystko się udało. Zabrakło tylko awansu do play offu. Warto jednak pamiętać, że mieliśmy największą widownię w kraju. Jesteśmy dobrze odbierani w środowisku jako klub, który potrafił wykonać spory skok jakościowy. W sumie sprawdziło się, co wszyscy mówili przez lata gry w pierwszej lidze: że jak będzie awans, solidny zespół, nowa hala i ciekawe mecze, to ludzie będą je oglądać. Zadowoleni byli też sponsorzy, bo przecież reklamy ich firm pojawiały się podczas transmisji telewizyjnych. Jest się z czego cieszyć.

- A gdyby szukać zgrzytów?
- Byłoby nim chyba rozstanie z trenerem Tomaszem Herktem. Nasza sportowa spółka akcyjna właśnie obchodzi dziesięciolecie istnienia i do tej pory nigdy nie zwolniliśmy szkoleniowca w trakcie sezonu. Pożegnanie z nim to był trudny i, co tu ukrywać, mało przyjemny moment.

- Zamknęliście już finansowo poprzedni sezon?
- Jeszcze nie. Zostały drobiazgi, jakieś niewielkie, sumy, które musimy wypłacić zawodnikom i chyba dwóm kontrahentom. Oczywiście poradzimy sobie z tym. Zresztą musimy, bo termin rozliczenia sezonu mija w połowie lipca.

- A co z budżetem na kolejne rozgrywki?
- Tworzymy go. Z jednej strony idzie nam łatwiej, bo w rozmowach ze sponsorami widać, że jesteśmy dla nich znaną firmą. Z drugiej ciągle nie mamy strategicznego partnera, który mógłby sprawić, że będziemy spali spokojnie. W ubiegłym roku już w lipcu mieliśmy jasne deklaracje miasta.

- No właśnie? Co z pomocą z tej strony?
- Cały czas otrzymujemy pozytywne sygnały i wierzę, że nie pozostaniemy bez wsparcia. Inna sprawa, że mamy gorący okres, bo do końca miesiąca musimy przedstawić w PLK zabezpieczenie kontraktów. Trzeba po prostu podać konkretną sumę. Ale jesteśmy w kontakcie z prezydentem i myślę, że będzie dobrze. Pieniądze najbardziej potrzebne są na starcie. Pracujemy, działamy i wierzymy, że damy radę.

- Ile pieniędzy potrzebuje taki klub jak Zastal? Czyli myślący o play offie, dobrej pozycji w tabeli, ale jeszcze nie o europejskich pucharach.
- Około trzech milionów złotych. W tamtym sezonie mieliśmy dość wysokie kontrakty. Zawodnicy na wysokim poziomie niechętnie schodzą z ceny. To są ogromne pieniądze, ale trzeba je płacić. Kilka naszych klubów podpisało umowy, a potem miało problemy, by im sprostać. Nas, na szczęście, nie dotknęły takie kłopoty. Oprócz jakichś drobiazgów, generalnie jesteśmy z koszykarzami rozliczeni.

- O kształcie zespołu na przyszły sezon decyduje trener?
- Tak, choć oczywiście współpracujemy w tym zakresie. Dogadujemy się, mamy wspólne poglądy na kształt zespołu. Po odejściu trenera Herkta świadomie postawiliśmy na młodego i ambitnego szkoleniowca, jakim jest Tomasz Jankowski. Bardzo nam zależy na jego powodzeniu. Zrobimy wszystko, by mu pomóc.

- Kogo nam jeszcze brakuje?
- Z Polaków w zasadzie tylko jeszcze jednego. Zostanie nam miejsce dla maksymalnie trzech zawodników zagranicznych. Na razie myślimy o dwóch. Jak ich pozyskamy, to ewentualnie zaczniemy szukać trzeciego. Zmieniły się opłaty licencyjne. W poprzednim sezonie tyle samo płaciło się za sześciu zawodników, teraz tylko trzech, a za każdego kolejnego więcej. Musimy więc zachować ostrożność. Zespół chcemy skompletować do końca sierpnia. Jest jeszcze sporo czasu, ale chcemy zrobić to szybciej.

- Kiedy zaczynacie przygotowania?
- W połowie sierpnia. Na razie mamy zaplanowane dwa turnieje. Pierwszy w Zgorzelcu, a drugim będzie memoriał dr Lecha Birgfellnera podczas Winobrania. Dojdą jeszcze jakieś sparingi.

- Czyli koszykarze urlopują, a działacze pracują?
- Dokładnie tak. Teraz absorbuje nas przygotowanie dokumentów dla PLK i kontraktów. Potem, jak zaczną się zjeżdżać zawodnicy, będziemy mieli na głowach mieszkania, samochody i inne rzeczy. Organizacyjnie jest to duży wysiłek i wymaga wielkiej aktywności.

- Turów Zgorzelec ma rozgrywać swe pucharowe mecze w Zielonej Górze. Teraz oni, a niedługo my?
- To byłoby piękne. Turów nie ma na razie odpowiedniej hali. Jest akceptacja prezydenta i szefa MOSiR-u, więc kibice z Zielonej Góry obejrzą dobrą koszykówkę. Nasz klub zobowiązał się pomóc w tym przedsięwzięciu. Jesteśmy zaprzyjaźnieni z partnerami ze Zgorzelca. To będzie dla nas jakieś przetarcie. Przecież w planach mamy grę w europejskich pucharach!

- Dziękuję.

Rafał Czarkowski ma 59 lat. Jest wychowankiem zielonogórskiego Zrywu, potem grał w Zastalu. Po zakończeniu kariery został asystentem Tadeusza Aleksandrowicza, następnie samodzielnie prowadził zespół, zajmując piąte miejsce w ekstraklasie. W 2001 r., kiedy zespół spadł do drugiej ligi, został prezesem Sportowej Spółki Akcyjnej Grono. Po roku Zastal wrócił na zaplecze ekstraklasy, a w 2010 r. do elity.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska