Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zasypany ulotkami, czyli historia z życia

Tomasz Rusek 0 95 722 57 72 [email protected]
Oto część mojego ,,urobku'' z kilku dni. Rocznie byłoby tego kilkanaście kilogramów
Oto część mojego ,,urobku'' z kilku dni. Rocznie byłoby tego kilkanaście kilogramów fot. Tomasz Rusek
Policzyłem: w ciągu dnia czasem po trzydzieści razy mówię ,,Nie dziękuję'' rozdawaczom ulotek. Codziennie też, bez patrzenia, wywalam ze skrzynki pocztowej stosy gazetek i reklam. A gdyby tak wszystkim mówić ,,Tak'' i zebrać papierzyska do kupy?

O.K, O.K, przyznaję, że czasami, przed władowaniem papierzysk ze skrzynki do kosza, wyciągam gazetki sklepów ze sprzętem RTV. Żeby zobaczyć, jakiego telewizora sobie nie kupię (bo mój, choć stary i kineskopowy, działa bez zarzutu) i jak to się dzieje, że lodówki, niby w promocji, mają taką samą cenę jak pół roku temu. Całej reszty nie przeglądam.

Do tego rozdawacze ulotek... Mijam ich w centrum kilkunastu. Potem, gdy wracam, zaczepiają mnie jeszcze raz. A takich kursów robię czasami po kilka.
Wiem, że mają ciężką robotę, doceniam ją i szanuję, ale nic nie poradzę, że ciągłe mówienie im ,,Nie, dziękuję'' działa mi na nerwy (porozrzucane papierzyska przy katedrze, czy na Starym Rynku też).

- A gdyby tak zmienić się w ciekawego informacji konsumenta? - pomyślałem. I postanowiłem: od dziś (precyzuję - to dziś było środą, 22 dniem lipca) zbieram wszystko, co mi dają.

Powiedz tak!

Zaczęło się od ulotek szkół w stylu matura w trzy tygodnie czy zawód murarza w weekend. Małe większe, żółte, brązowe. Potem doszła telewizja cyfrowa. Na jednym kursie do magistratu (wiedzie od redakcji ul. Sikorskiego, prosto, przez całe centrum) miałem ich w sumie dziewięć! Ach, jaki piękny początek. Gdy wróciłem do domu, w skrzynce czekały papierzyska z delikatesów, z marketów, sieci taksówkarskiej, dwóch pizzerii, pana, co remonty robi i od Świadków Jehowy. Ta ostatnia szczególnie mogła mi się przydać: miała przynieść radę, jak sobie poradzić z końcem świata. Ale żadnych konkretów nie znalazłem. Czyli, jakby co, sobie nie poradzę...?

Później doszły kolejne papierzyska. Głównie z wspomnianych wcześniej ,,szybkich'' szkół. I jeszcze jeden kwiatek: ulotka otrzymana od starszej pani z rozważaniami ,,Jaka jest nadzieja dla umarłych''? Szybko się uspokoiłem - jest. Na obrazku szczęśliwi ludzie tulą się pomiędzy nagrobkami. Uff, kamień z serca.

Niemal 20 sztuk w dwa i pół dnia (w środę zacząłem około 15.00)! Nieźle.

Jakaś taka cisza

W weekend zapomniałem o mojej nowej pasji i wywaliłem zawartość skrzynki bez patrzenia. Od poniedziałku dziwnym trafem jakoś ulotki zaczęły omijać moją skrzynkę. Nie przyszła żadna z Tesco (a zawsze przychodzą dwie, opasłe gazetki), a nawet żadna z Media Markt ani RTV Euro AGD! Nic! A zawsze, przynajmniej raz w tygodniu się trafiały. Może były w weekend?

Przybyło za to drobnicy. Szybkie pożyczki, praca dorywcza i takie tam. Po dokładnie tygodniu miałem już pełną reklamówkę. Gdyby nie pech i weekendowe roztargnienie (czytaj: złośliwy brak wielkich ulotek RTV) miałbym tej makulatury dużo więcej. Zabrałem do firmy mniej więcej połowę. Ułożyłem strona obok strony, kartka obok kartki. Zajęły niemal pół pokoju, w którym siedzi Marcin, nasz łamacz (przygotowuje strony do druku). - O, ulotki. Zbierasz? My z sąsiadami z kamienicy mamy przy skrzynce wielki karton i tam wszystkie wywalamy - powiedział nie odrywając rąk od komputera.

W niecały tydzień uzbierałem reklamówkę papierów. To oznacza, że w rok miałbym ich ponad 50. Tyle samo w rok uzbierałby co czwarty gorzowian (przyjmuję, że na mieszkanie zasypywane reklamami przypadają czterej domownicy). To daje - tylko w Gorzowie - 1,5 mln reklamówek pełnych śmieci co rok!!! Ile to będzie w skali województwa, kraju?

Nie ma szans, by to papierowe szaleństwo zatrzymać. Cały czas produkcja stosu papierów wychodzi taniej, niż inna forma reklamy. W internecie można znaleźć ogłoszenia, z których wynika, że koszt jednego papierka zeszytowego formatu można zbić nawet do... kilku groszy. 10 tys. sztuk kosztuje 560 zł! Potem właśnie one lądują na naszych chodnikach, podłogach, w skrzynkach i za wycieraczkami.

A co Ty robisz z ulotkami, które są ci wciskane do ręki i skrzynki pocztowej?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska