Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawiodłem kibiców

Marcin Łada
Wiesław Jaguś. 32 lata, od 1992 r. związany z toruńskimi „Aniołami”. W Grand Prix zadebiutował w 2004 r., kiedy pojechał z dziką kartą we Wrocławiu (4 pkt.). Stały uczestnik bieżącej edycji cyklu, po dwóch turniejach zajmuje 7. miejsce - 20 „oczek”.
Wiesław Jaguś. 32 lata, od 1992 r. związany z toruńskimi „Aniołami”. W Grand Prix zadebiutował w 2004 r., kiedy pojechał z dziką kartą we Wrocławiu (4 pkt.). Stały uczestnik bieżącej edycji cyklu, po dwóch turniejach zajmuje 7. miejsce - 20 „oczek”. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Rozmowa z Wiesławem Jagusiem, najlepszym Polakiem w klasyfikacji generalnej Grand Prix.

- Po świetnym występie we Włoszech, we Wrocławiu nie wszedł pan nawet do półfinału. - Zawiodłem kibiców i siebie. Od początku sezonu mam problem z dobrymi startami. Widać to w lidze i Grand Prix. Największy kłopot w tym, że nie mogę ich poprawić. Przy takiej stawce jak ta we Wrocławiu, nie da się później odrobić straty.

- Zanosi się na rewolucję w parkingu? - Nie planuję zmian w parku maszyn. Jestem zadowolony z silników, ale muszę popracować nad sprzęgłem i startami. Nie może być tak, że na wejściu jestem o trzy długości motoru z tyłu.

- Tomasz Gollob narzekał na stan nawierzchni... - Tor był dość ciężki, ale nie ma co narzekać, bo wszyscy mieli takie same warunki.
- Ale momentami było rodeo. - Na wejściu w pierwszy łuk była bardzo głęboka koleina. Jeżeli ktoś w nią wjechał, to nie można było opanować motocykla. Wpadli Hampel i Adams, którzy zaliczyli upadki.

- Przed pierwszym turniejem mówił pan, że będzie zadowolony z każdego miejsca, nawet 16. Apetyt wzrósł? - Po Lonigo apetyt mi wzrósł, żeby we Wrocławiu zdecydowanie opaść (śmiech). Może to dobrze... Za dwa tygodnie postaram się odrobić parę zgubionych punkcików. Za nami dopiero dwa turnieje i jedziemy teraz do Eskilstuny, a ja dobrze znam ten tor.

- Szwecja była już dla pana szczęśliwa. To właśnie tam wywalczył pan miejsce w tegorocznej edycji Grand Prix. - Dochodziłem do tego ciężką pracą. Parę ładnych lat starałem się o stałe miejsce w cyklu, ale zawsze odpadałem w eliminacjach. Przyszedł w końcu mój dzień, finał w Vetlandzie i wszystko zagrało. Znałem tor, bo wcześniej przez trzy lata reprezentowałem tamtejszy klub i to mi pewnie pomogło. Chciałbym, żeby Szwecja znów okazała się szczęśliwa, ale nie będę zapeszał...

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska