Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawodnicy AZS AWF Gorzów przegrali z Miedzią Legnica 22:23

Robert Gorbat 95 722 69 37 [email protected]
Rozgrywający AZS AWF Robert Fogler (z prawej, z piłką) próbuje minąć Tomasza Fabiszewskiego. Obrona legniczan zbyt często była dla gorzowian zaporą nie do przebycia.
Rozgrywający AZS AWF Robert Fogler (z prawej, z piłką) próbuje minąć Tomasza Fabiszewskiego. Obrona legniczan zbyt często była dla gorzowian zaporą nie do przebycia. fot. Bogusław Sacharczuk
W spotkaniach ze Stalą Mielec i Miedzią Legnica gorzowianie chcieli zdobyć cztery punkty, a nie dopisali do swego dorobku żadnego. Po sobotniej przegranej skazali się wyłącznie na walkę o pozostanie w superlidze.

Dramat rozegrał się w końcowych ośmiu sekundach. Po faulu na Grzegorzu Garbaczu kapitan AZS-u AWF-u Krzysztof Misiaczyk został ukarany trzecim wykluczeniem i zobaczył czerwoną kartkę. - Mieliśmy trochę czasu, więc postanowiliśmy rozegrać ostatnią akcję - opowiadał potem poszkodowany gracz z Legnicy. - Miałem podać piłkę do naszego obrotowego, ale niespodziewanie zrobił mi fajną podsłonę. Zrobiłem więc dwa kroki i rzuciłem. Wpadło!

Na skuteczną odpowiedź nie było już czasu, bo sekundę później zabrzmiała końcowa syrena. Nasi zawodnicy stali jak wryci i nie potrafili zrozumieć, dlaczego znów polegli. A ich przeciwnicy szaleli po boisku w dzikim tańcu radości. Czy potyczka dwóch beniaminków superligi musiała mieć właśnie taki finał?
W pierwszych minutach gorzowianie zdawali się nie cierpieć z powodu nieobecności swego najlepszego rozgrywającego Filipa Kliszczyka. Ten, unieruchomiony z powodu kontuzji kręgosłupa, siedział na trybunie i spokojnie patrzył, jak jego partnerzy prowadzą po 11 minutach gry 5:2. Legniczanie byli bezradni, a ich drugi trener Piotr Będzikowski szybko zarobił żółtą kartkę za kwestionowanie decyzji sędziów. Na tym skończył się jednak impet gospodarzy. Przed przerwą zdobyli jeszcze tylko trzy gole, sami stracili ich aż dziesięć i schodzili do szatni z czterobramkową stratą. Taki był efekt kilku pudeł z koła, przestrzelenia przez Wojciecha Gumińskiego rzutu karnego oraz braku lidera na środku rozegrania. Obowiązkom tym nie potrafili podołać ani Paweł Kaniowski, ani też przesunięty z lewego skrzydła Gumiński.

- Jak to się dzieje, że kiedyś rozgrywaliśmy podczas weekendów po dwa mecze, a teraz naszym brakuje sił nawet na jeden?! - głośno zastanawiał się w przerwie były gorzowski szczypiornista Jacek Gołębiewski. - Przecież oni nie oddali ani jednego rzutu z wyskoku z dziewięciu metrów i nie wyprowadzili żadnej kontry!
Akademikom zaczęło iść lepiej, gdy za rozgrywanie ich akcji wziął się Władimir Huziejew. W 43 min Gumiński wyrównał na 15:15, a w 58 min - po trafieniu Misiaczyka - nasi prowadzili 22:21. Mogli wyżej, lecz wcześniej zmarnowali przewagę dwóch zawodników, zaś ,,Włodek'' przestrzelił kolejnego karnego. Końcówka - mimo dobrej postawy bramkarza Luchiena Zwiersa - okazała się dla gorzowian... czarnym snem na jawie. Sędziowie najpierw odgwizdali ofensywny faul Huziejewowi, chwilę później wyrównał Adam Skrabania, a w kolejnej akcji gospodarze zgubili piłkę w ataku. Ostatnie osiem sekund pojedynku opowiedział już na wstępie tego sprawozdania Garbacz.

AZS AWF GORZÓW WLKP. - REFLEX MIEDŹ LEGNICA 22:23 (9:12)

AZS AWF: Zwiers, Kiepulski - Huziejew 6, Fogler 4, Tomczak i Gumiński po 3, Misiaczyk 2, Bosy, Krzyżanowski, Janiszewski i Jagła po 1, Stupiński, Kaniowski.
REFLEX MIEDŹ: Banisz, Kryński - Fabiszewski, Swat i Piwko po 4, Szuszkiewicz, Garbacz, Skrabania i Brygier po 2, Paluch, Szabat i Boneczko po 1.

Kary: 16 min - 8 min. Sędziowali: Rafał Puszkarski i Arkadiusz Sołodko (obydwaj z Legionowa). Widzów: 500.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska