Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawsze chciała być lekarzem

Leszek Kalinowski
Leszek Kalinowski
Aby zagłosować na dr Różę Poźniak - Balicką należy wysłać SMS o treści: KRONO.9 na nr 72355
Aby zagłosować na dr Różę Poźniak - Balicką należy wysłać SMS o treści: KRONO.9 na nr 72355 Mariusz Kapała
Myślała o dermatologii, trafiła na onkologię i do hospicjum. Od lat pomaga pacjentom, którzy chwalą ją za profesjonalizm i życzliwość. Przyjaciele mówią, że można na niej polegać jak na Zawiszy

Kiedy pomyślała, że zostanie lekarzem? To było jeszcze w szkole podstawowej.

- Chodziłam do szóstej klasy, kiedy zachorował mój tato i znalazł się w szpitalu - opowiada dr n. med. Róża Poźniak - Balicka z Zielonej Góry. - Odwiedzałam go na chirurgii, obserwując lekarzy, pomyślałam: Też chcę pomagać ludziom. Później tylko utwierdzałam się w przekonaniu, że złożę papiery na medycynę.

Dostała się bez problemu - za pierwszym razem - na Akademię Medyczną we Wrocławiu. Po studiach wróciła do rodzinnej Zielonej Góry.

Początkowo chciała zostać dermatologiem. Bo to świetna specjalizacja dla kobiety - myślała - można się pobawić w medycynę estetyczną... Mało stresu, piękne rezultaty...

- Na onkologię trafiłam trochę przez przypadek. Okazało się, że tu jest praca i szansa na specjalizację - wspomina. I dziś po latach nie żałuje swej decyzji. Kieruje zakładem radioterapii i jest bardzo zadowolona.

Wspiera innych jak najlepszy przyjaciel

Pacjenci wychwalają ją na każdym kroku.

- Dzięki pani doktor łatwiej przejść przez ciężkie chwile w życiu. Bo diagnoza: nowotwór, wszystkich zwala z nóg - mówi pani Maria, pacjentka. - Wsparcie psychiczne jest bardzo ważne w leczeniu. A pani doktor jak najlepszy psycholog, wie, jak podejść do chorego. Zawsze jest spokojna, życzliwa, miła, po prostu jak przyjaciel.

- Świetny fachowiec i wspaniały człowiek. Oby takich jak najwięcej wśród lekarzy. Inni mogą się uczyć od pani doktor - to kolejne głosy pacjentów, zamieszczanych także w internecie. - Od 5 lat jestem pacjentem pani doktor. Zachorowałem na raka migdałka. Dzięki pani doktor moje życie nabrało treści. To najmilszy lekarz i człowiek, jakiego znam.

Dr n. med. Róża Poźniak - Balicka pracuje w szpitalu, poradni, hospicjum. Każde z tych miejsc jest dla niej ważne. W poradni przeprowadza badania, rozmawia z pacjentami. W szpitalu planuje radioterapię, wykonuje drobne zabiegi i wiele innych rzeczy.

- Dzięki pracy w poradni widzę swoje sukcesy - podkreśla. - Spotykam się z pacjentami na kontrolach przez wiele lat. Cieszę się, że żyją i mają się dobrze. Gdybym tylko pracowała na radioterapii, widziałabym ich tylko podczas leczenia.

Medal za pomoc w ostatnich chwilach

Kiedy po studiach trafiła do szpitala, doktor Teresa Gierko zapytała, czy nie zajęłaby się pacjentami w krańcowej fazie choroby, mającymi dolegliwości bólowe i szereg innych problemów...

- Miałam opory. Obawiałam się, że nie podołam temu zadaniu merytorycznie - mówi dr Poźniak - Balicka. - Ale pani dr Gierko mnie mocno wspierała. Podobnie jak pani Anna Kwiatek, dziś dyrektor zielonogórskiego hospicjum.

Zaczęła więc jeździć do domów pacjentów. Ustawiać im leki przeciwbólowe i inne. By złagodzić objawy choroby.

- Wykorzystywałam ją i inne wolontariuszki, jak tylko mogłam - przyznaje teraz Anna Kwiatek. - Wspaniała postawa, godna naśladowania. Jak mogłam się odwdzięczyć? Słowem dziękuję. I medalem na 20-lecie hospicjum.

Potem powstało w Zielonej Górze hospicjum stacjonarne, gdzie też zaczęła pracować i tak jest do dziś...

- Mam szczęście do ludzi - mówi Anna Kwiatek. - Takich jak Róża Poźniak - Balicka. Ona jest na każde moje zawołanie. Nigdy nie odmawia pomocy.

Praca w hospicjum pozwala jej zatrzymać się w tym zabieganym świecie i zastanowić, czy warto tak pędzić? Przecież tak naprawdę ani pieniądze, ani inne dobra nic nie zmienią, gdy stajemy w obliczu ciężkiej choroby.

Wiele osób powtarza: - Ja bym psychicznie nie wytrzymał w takiej pracy, tyle nieszczęść, tyle łez, złych emocji... Jak sobie z nimi radzić?

- Trochę nas tego uczą na studiach - odpowiada dr Poźniak - Balicka. - Jednak emocje są emocjami. Nie da się przed nimi obronić. Każda śmierć boli. Jest trudno zwłaszcza wtedy, gdy trafimy na pacjenta, który odpowiada nam charakterologicznie, jest w podobnym wieku, co my. Do dziś mam przed oczami osoby nawet sprzed 20 lat, których odejście bardzo przeżywałam...

Trudno więc nie przynosić tych emocji do domu. Gdyby nie wsparcie rodziny, byłoby ciężko.

- Mam wspaniałego męża, który mnie zawsze wysłucha, nie robi awantury, że obiad nie jest ugotowany, nie jest posprzątane - podkreśla pani doktor. - Mam wspaniałego syna, z którym na nowo odkrywamy Polskę, bo wszyscy kochamy podróże. Te dalekie i te bliskie.

Dom jest więc moją odskocznią od zawodowych trosk.

Lubi odpoczywać aktywnie. Od kilku lat uczy się grać w tenisa.

- Choć trudno to nazwać grą, ale bardzo się nam to podoba - przyznaje. - I raz w tygodniu chwytamy za rakiety... Od dwóch lat walczę też ze swoją straszną fobią, jaką jest woda. Chodzę na lekcje pływania i mój instruktor mówi, że czynię postępy. Ja ich niestety nie widzę. Jak się wody bałam, tak nadal się boję. Ale może kiedyś...

Wystarczy wykonać jeden telefon

Jej koleżanka ze szkolnej ławy, dr hab. Iwona Grzegorzewska, prof. UZ (zastępca dyrektora Instytutu Psychologii Uniwersytetu Zielonogórskiego) podkreśla, że na Róży można polegać jak na Zawiszy. Oddana, lojalna, życzliwa. Wystarczy jeden telefon...

- Jeszcze się nie zdarzyło, by odmówiła pomocy - dodaje I. Grzegorzowska. - Zawsze chciała być lekarzem. I jest nim z powołania. Wiem, co mówię, znamy się od 32 lat. Róża jest ścisłowcem. W szkole była najlepsza z chemii. Ale ma też uzdolnienia lingwistyczne. Łatwo uczy się języków obcych. Uwielbia podróże, poznawanie nowych miejsc.

O czym dziś marzy wyróżniona w etapie powiatowym naszego plebiscytu dr Róża Poźniak - Balicka? Mówi, że jest realistką. Chciałaby więc, żeby rodzina zawsze była zdrowa i by takie relacje, jakie są dziś, nigdy się nie zmieniły.

- Bo naprawdę jest super! - mówi zadowolona. A zawodowe marzenia? Bardzo chciałaby pracować tak, jak lekarze 60 kilometrów dalej, za Odrą i Nysą Łużycką.

- Tam lekarz przychodzi na swoje stanowisko pracy, robi to samo co my, ale nie martwi się, że leku nie ma albo kończą się cewniki do aplikacji w bronchoskopii - zauważa dr Róża Poźniak - Balicka. - A tu w Polsce wszystko spoczywa na nas. Jak my sobie tego nie wyszarpiemy, wydepczemy, to możemy nie mieć narzędzi do pracy.

Owszem, wiele się w polskiej służbie zdrowia zmieniło, ale wiele jest również ciągle do zrobienia. Kiedy przyszła do pracy w zielonogórskim szpitalu, a był to rok 1995, znajdował się tu tylko poradziecki aparat kobaltowy. A zakład radioterapii zajmował jedną dziesiątą powierzchni tego, co jest teraz.

- Pacjenci bali się tu wchodzić. Wszędzie było szaro, buro i ponuro - wspomina pani doktor. - Od 2006 roku mamy nową część zakładu. A w zeszłym roku jeszcze adaptowaliśmy kilka pomieszczeń, więc teraz nie mamy się czego wstydzić. Nie odbiegamy od europejskich standardów. Pozyskujemy nową aparaturę. W ubiegłym roku wymieniliśmy jeden przyspieszacz. W tym roku już podpisujemy umowy, bo przetarg się odbył, wymieniamy drugi przyspieszacz. Chcielibyśmy, żeby były cztery, w tej chwili mamy trzy i ten najstarszy ma zaledwie cztery lata. Leczymy najnowszymi technikami.

Przez lata zmieniło się też nastawienie samych pacjentów. Coraz więcej mówi się w społeczeństwie na temat nowotworów. Także dzięki akcjom m.in. o raku szyi i głowy (badania profilaktyczne), w których dr Róża Poźniak - Balicka aktywnie, społecznie uczestniczy.

- Dzięki takim badaniom jak mammografia, cytologia, PSA u mężczyzn, wykrywa się te nowotwory bezobjawowo. A wczesna diagnoza powoduje, że leczy się łatwiej i nasi pacjenci po chorobie żyją długie lata - podkreśla zielonogórska onkolożka.

Dziś rak nie oznacza wyroku. Ludzie widzą, ile osób z ich otoczenia żyje długie lata, mimo że usłyszeli tę straszną diagnozę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska