- To co, tutaj robimy to działalność charytatywna, a nie zarobkowa - zastrzega od razu prowadząca kawiarnię (na pierwszą zmianę w tym tygodniu) Stanisława Anna Zwierska.
I o tym mówi informacja zamieszczona w karcie dań: "Ewentualne dochody z Cafe Hildegarda przeznaczone są na cele i potrzeby parafii".
Pisząc jakiś czas temu o proboszczowskich planach wobec jedynego w swoim rodzaju Domu Katolickiego (takiego obiektu, ani pod względem funkcji, ani tym bardziej pod względem wielkości nie ma chyba nawet w Poznaniu) informowaliśmy o szykowaniu czytelni prasy i książek.
- Chciałbym, żeby powstała tutaj kawiarnio-czytelnia - oprowadzał nas wtedy ks. Zbigniew Piotrowski. Okazało się bowiem, iż w trakcie wcześniejszego remontu Domu Katolickiego odnalazły się pozycje dawnej (a od lat nieistniejącej) biblioteki parafialnej. Chęć uporządkowania książek zgłosiła Maria Niedbał-Pawlik, emerytowana nauczycielka, zresztą filolog klastyczny.
Książki na półkach
Co tutaj podadzą...
Oprócz ziołowych herbat i różnych rodzajów kaw do picia można dostać oryginalną lemoniadę naturalną z miodem i cytryną. Natomiast wśród ciast - wypiekanych przez miejscowe panie - specjały o takich nazwach jak: "Sekret zakonnicy", "Sernik przeoryszy", "Rajskie ciasto", "Grzech kościelnego", "Pasja mnicha", "Sen Hildegardy", "Klasztorek", "Misjonarz", "Ciasteczka niebiańskie", "Rogaliki matki Katarzyny".
- Książki zostały odkurzone i posegregowane - wyjaśniła nam M. Niedbał-Pawlik podkreślając, iż pomagała jej w tym koleżanka Maryla Matuszewska.
Te bardziej popularne i przystępne znalazły się w regale zamontowanym na całej ścianie kawiarnio-czytelni, dziś ochrzczonej Cafe Hildegarda. Trudniejsze dzieła, teologiczne, naukowe mają trafić piętro wyżej, gdzie jest sala konferencyjna Domu Katolickiego.
Z. Piotrowski o potrzebie istnienia kawiarni w tej części miasta przekonał się już dawno. Jednak nie mógł znaleźć chętnych do prowadzenia "regularnej" działalności gastronomicznej. W końcu postawił na coś takiego jak dawne "Ruchowskie" klubo-kawiarnie. - Oprócz tych książek, które widać, ma być jeszcze prasa, proboszcz obiecał - dodaje S. A. Zwierska.
- Oj, kawiarnia jest w mieście bardzo potrzebna, mówią o tym wszystkie moje koleżanki - przekazuje pani Maria. Większość lokali jest nastawiona na młodzież, preferuje głośną muzykę, prowadzi sprzedaż piwa. Tymczasem, co podkreśla wielu zbąszynian, wręcz niezbędne jest przytulne miejsce w centrum (a pl. Rybaki to serce miasta, tuż przy Rynku), gdzie można się umówić z koleżankami na kawę, na plotki, albo zajść po prostu, żeby odpocząć w trakcie zakupów.
Pomagają wolontariusze
- Otwarcie Cafe Hildegarda nastąpiło w niedzielę, ksiądz proboszcz mówił o tym także z ambony - informuje S. A. Zwierska.
Lokal ma przyjemny, sympatyczny i uspokajający wystrój. Z radia sączy się muzyczka. Wrażenie dopełniają - ów regał z książkami i stare organy na pedały ustawione w kącie.
Na ścianach ilustracje dotyczące ziół. Bo Hildegarda, XII-wieczna zakonnica i święta (zm. w 1179 r.) była znawczynią ziół. Dlatego też "w repertuarze" kawiarni są różne herbaty ziołowe, wśród nich owocowo-korzenne wg Hildegardy, jak i kawa orkiszowa "Hildegarda".
- Pracujemy tutaj społecznie, na zmianę, dwie osoby, ja i pan Andrzej Urbaniec jako prowadzący, oraz jako pomocnicy Kuba, syn państwa Solarków i Nasko, aktor z Bułgarii - objaśnia pani Stanisława Anna. Zapamiętała, iż pierwszym gościem Hildegardy był senior Kazimierz Berliński, honorowy obywatel Zbąszynia. A potem już pojawili się następni...
Ładny wygląd z miejsca przyciągnął osoby zainteresowane imprezami. - Mam komunię zamówioną już nawet na przyszły rok - podaje proboszcz Piotrowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?