Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbiera poroża jak borowiki

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
- W tym roku znalazłem w lasach ponad 20 poroży. Są wśród nich rekordowe okazy – mówi Roch Adamczewski z Pszczewa.
- W tym roku znalazłem w lasach ponad 20 poroży. Są wśród nich rekordowe okazy – mówi Roch Adamczewski z Pszczewa. Dariusz Brożek
Ważące prawie cztery kilogramy poroże budzi zachwyt u miłośników myśliwskich trofeów. Jeleń nie przypłacił życiem jego utraty. Zrzucił swój oręż w lesie. A Roch Adamczewski z Pszczewa miał fart i go znalazł. Takie ma hobby.

Mieszkaniec Pszczewa Roch Adamczewski zna pobliskie lasy jak własną kieszeń. Kiedyś pracował przy wycinaniu drzew, jesienią zbiera w nich grzyby i uczestniczy w nagonkach podczas zbiorowych polowań. To jego hobby i jednocześnie dodatkowe źródło dochodów. Jego kolejną pasją są poroża leśnych zwierząt. Nie strzela do czworonogów, bo nie jest myśliwym, ani nie ma do tego serca. Po prostu je zbiera. Jak borówki czy prawdziwki.

- Pod koniec zimy i wczesną wiosną samce jeleni, danieli i saren gubią poroża, które potem zaczynają im odrastać. W sierpniu mają już nowe, bardziej okazałe - opowiada.
Poroża nie należy mylić z rogami. Wie o tym każdy leśnik i myśliwy. Na czym polega różnica? - Rogi w środku są puste i rosną przez całe życie zwierzaka. Mają na przykład krowy. Porożem chlubią się natomiast samce zwierząt płowych. Wypełnia je tkanka kostna. Ich podstawę nazywamy różą. To ich oręż. Podczas godów potrafią nimi dotkliwie poranić, a nawet zabić rywali. Za pomocą poroża rozgarniają też gałęzie czy ściółkę w poszukiwaniu pożywienia - tłumaczy Jarosław Szałata, leśnik i myśliwy z Pszczewa.

Przed wiosną poroże samo odpada. Zaczyna swędzieć i przeszkadzać zwierzakom. Dlatego byki niekiedy pomagają naturze i uderzają nim o drzewa. Albo po błotnych kąpielach w leśnych bajorkach tarzają się po ziemi i gubią przy tym symbol swojej samczej jurności. W tym roku R. Adamczewski znalazł w lasach ponad dwadzieścia poroży. W jego kolekcji przeważają pojedyncze sztuki, gdyż - jak podkreśla - bardzo rzadko się zdarza, żeby np. łoś zgubił w tym samym miejscu obie łopaty. Łopaty? J. Szałata udziela mi przyśpieszonej lekcji myśliwskiej gwary. Wyjaśnia, że łopaty to poroże łosi i danieli, jelenie mają tyki, zaś parostki zdobią czaszki rogaczy, czyli samców saren.

- Jeżeli się na nie natkniemy podczas grzybobrania lub spaceru w lesie, możemy je wziąć do domu. Jeśli jednak znajdziemy martwe zwierze, nie wolno go ze sobą zabierać, bo to własność skarbu państwa. O takim znalezisku należy zawiadomić nadleśnictwo - zaznacza J. Szałata.

Wiele osób ozdabia porożami swoje domy. Takiej modzie hołdują przede wszystkim myśliwi i leśnicy, ale nie tylko. Niekiedy kupują je osoby, które nie mają zielonego pojęcia o lesie i łowiectwie. Wieszają je nad kominkami w swoich domach i opowiadają znajomym wymyślone historie o straszliwych zmaganiach z szarżującymi bykami, ustrzelonymi ponoć w ostatniej chwili przez nich osobiście, albo przez ich przodków. W miarę upływu czasu obrastają legendami. Podobnie jak rekordowe okazy ryb, złowione przez skorych do fantazjowania wędkarzy, które z każdym rokiem przybierają na wadze w ich opowieściach. Po kilkunastu, a tym bardziej kilkudziesięciu latach nich już nie jest w stanie ustalić, kto i w jakich okolicznościach ustrzelił byka.

Z poroży robi się rozmaite ozdoby. Od rękojeści myśliwskich noży, po wieszaki i żyrandole. W takich gadżetach gustują zwłaszcza nasi zachodni sąsiedzi, chociaż w ostatnich latach popyt na nie jakby zmalał. Dlatego ceny są obecnie tak niskie, że tylko nieliczni sprzedają swoje trofea firmom, zajmującym się ich obróbką. - Kiedyś można było na nich sporo zarobić. Teraz przysłowiowa skórka nie jest warta wyprawki - komentuje R. Adamczewski.

Niektóre okazy pszczewskiego zbieracza wywołują dreszcze emocji u kolekcjonerów i podnoszą adrenalinę doświadczonym myśliwym. Aż cmokają na widok ich uperlenia i rekordowej liczby odnóg. Jednym z jego najcenniejszych nabytków jest znalezione pod Pszczewem poroże jelenia, które waży 3,7 kg i ma siedem wypustek. To tzw. czternastak. - Nazwa określa liczbę odnóg. Na szesnastaku jest ich osiem, a na osiemnastaku aż dziewięć. Dwudziestaki to rzadkość. Zdarzają się raz na kilkanaście lat - zaznacza J. Szałata.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska