Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbieranie puszek to ciężka praca. Polowanie zaczyna się już o... 5 rano

Tomasz Rusek 0 95 722 57 72 [email protected]
fot. Marek Marcinkowski
Pan Mirek spod Gorzowa wkurza się, gdy ktoś na jego widok powie ,,żul''. - Zbieranie puszek to ciężka robota. Harówa.

Żul ciągnie wina i ledwo się trzyma na nogach. A ja alkoholu od lat nie uważam, wstaję o 5.00 rano i czasami kończę robotę po południu! - wyrzuca jakby uczył się tego całe życie.

Na początku trzeba zaznaczyć, że pan Mirek nie ma na imię Mirek. Co prawda nie wstydzi się tego, że zbiera puszki, ale nie uważa, by był to powód do chwalenia się. Najpierw to w ogóle nie chce rozmawiać i wysyła reportera do diabłów. Ale papieros przełamuje pierwsze lody i w końcu rozmawiamy jak starzy kumple.

Sześćdziesiąt daje kilogram

W tej robocie chodzi o to, by znaleźć jak najwięcej aluminiowych puszek. Dlatego każdy szanujący się puszkarz nosi przy sobie magnes (pan Mirek posiada ich kilka, akurat ma kawałek takiego na lodówkę, po fragmencie sukienki można założyć, że była na nim Królewna Śnieżka).

Zasada jest taka: jak magnes przyciąga, puszkę się zostawia, a jak nie przyciąga, rzuca się ją na ziemię, z całej siły przygniata piętą i sprasowaną pakuje do reklamówki. Sześćdziesiąt takich puszek (czasami niecałe - nikt nie wie, jak to działa) daje kilogram, kilogram w skupie daje 1,5 zł. - Nie ma kokosów, ale kilka złotych można sobie dorobić. Są lepsze miesiące i gorsze. Czasami potrafię wypuszkować w miesiąc ponad 100 zł. Tylko żona wie, skąd mam te pieniądze - mówi pan Mirek.

On ma rentę, jego żona emeryturę. Mieszkają w podgorzowskiej wsi. ,,Jakoś tam żyją''. - Ale nawet gdyby ta renta była wyższa, to i tak bym zbierał. Nie mogę wysiedzieć całego dnia w domu, muszę coś robić, więc pewnie i tak bym jeździł na puszki. Zawsze to jakieś pieniądze - tłumaczy, zaciągając się powoli. Alkoholu - jak mówi - nie uważa, ale czasem piwo wychyli. - W puszce, oczywiście - śmieje się na głos.

Nikt o nich nie myśli

Generalnie są dwie dobre pory na rajd po altanach śmieciowych. Wczesny ranek i późny wieczór. To wtedy w koszach jest najwięcej śmieci, co bezpośrednio przekłada się na liczbę puszek. A taki naj, naj, najlepszy czas to niedziele wieczór i poniedziałki rano. Wtedy ludzie sprzątają po imprezach i - jak ma się szczęście - można trafić nawet po kilkadziesiąt puszek na pojemniku.

Zdecydowana większość wyrzuca puchy razem z innymi śmieciami. Trzeba więc rozciąć worek i szukać. - Jak zawsze zostawiam po sobie porządek. Ale są tacy, co wybebeszą wszystko na ziemi i tak zostawiają - mówi pan Mirek. Według niego tacy puszkarze psują innym opinię. - Robią burdel i ludzi to wkurza - wykłada.

Nie może zrozumieć, jak to jest, że przed altanami stoją pojemniki na papier, na szkło, na plastik, a na puszki nie ma. - Gdyby spółdzielnie takie postawiły, ułatwiłyby nam robotę i zaoszczędziły na sprzątaniu altan, bo nikt by w worach nie grzebał - mówi.

Cieszy go jednak to, że coraz więcej ludzi rozumie jego pracę i zdarza się, że wystawiają puszki w jednym worku gdzieś przy wejściu do altany. - Pozostaje tylko przebrać aluminiowe i tyle - dodaje.

Najtrudniejszy pierwszy raz

Generalnie zbieranie puszek przez pana Mirka zaczęło się przypadkiem i trwa trzeci rok. Było tak: zebrał puszki z rodzinnej imprezy, nie wiedział, co zrobić, więc podjechał rowerem do skupu i zapytał, czy może zostawić. Potem pomyślał, że gdyby tak zebrać więcej...

Na początku strasznie się wstydził. - Stałem przy śmietniku i cały czas patrzyłem, czy nikt nie idzie. Myślałem sobie, że przecież w śmieciach grzebią bidoki, żule, no... śmieciarze. Jak ktoś wchodził, natychmiast odjeżdżałem, albo, jak mnie zaskoczył, udawałem, że sam śmieci właśnie wyrzucam.

Dziś się nie wstydzę. Przecież nie kradnę. Poza tym tu, na osiedlach w Gorzowie, nikt mnie nie zna. ,,Dzień dobry'' niektórzy mówią. To ja takich pytam, czy może w worku puszek nie wyrzucili - opowiada. U siebie w miejscowości nie czesze śmietników nigdy. Najbardziej nie lubi, gdy ktoś rzuci w niego obelgą: żulem na przykład. Mówi, że taki cwaniak nie wytrzymałyby nawet tygodnia jego harówki.

Pobudki o 5.00, jazdy do Gorzowa kilku kilometrów, czasami w deszczu czy w zimnicy, a potem fizycznej roboty, bo czymże jest przerzucanie worów? Na tych, którzy chcieliby nie tylko wyzywać, ma kawałek żelaznej rurki. Służy do przewalania worków, ale jak coś, to do samoobrony też.

Konkurencja coraz większa

Z obserwacji pana Mirka jasno wynika, że zbiera coraz więcej ludzi. Młodych, starszych, czasami - zapewnia - mają stałe pensje albo jakieś zasiłki czy - jak on - renty.

- Łatwo poznać, że ktoś był przede mną. Puszek nie ma, pojemniki wyczyszczone. Dlatego najczęściej chodzę wieczorami. Bo nad ranem czasami nie ma co zbierać - tłumaczy. Napływ nowych widać też w cennikach w punktach skupu. Kiedyś kilo puszki to nawet powyżej 3 zł stało.

O tym, że coraz więcej osób zbiera, można się przekonać także, słuchając pracowników firm śmieciarskich czy fachowców od segregacji odpadów. Oni puszek prawie nie widują. - Ludzie czyszczą z nich pojemniki dokładnie jak nigdy - mówią.

Dochodzi 9.00, pan Mirek kończy drugiego papierosa i powoli się żegna. Muszę jeszcze obejść altanę na Batalionów Chłopskich, Kutrzeby, Armii Krajowej, Ludowej, podjadę też na Sady. Tam sporo nowych mieszkań jest, a fachowcy, którzy je remontują, lubią wychylić piwko przy robocie.

SAME PLUSY

* użycie 1 tony aluminium z odzysku pozwala oszczędzić 4 tony boksytów i 700 kg ropy naftowej

* odzyskując aluminium ze złomu oszczędzamy 95 proc. energii potrzebnej
na wyprodukowanie aluminium z rudy

* recykling aluminium umożliwia obniżenie zanieczyszczenia powietrza o 95 proc. oraz wody o 97 proc. w porównaniu z produkcją aluminium z rudy

* odzyskując puszki aluminiowe zmniejszamy ilość śmieci w naszym otoczeniu i na wysypiskach

* produkcja wtórnego aluminium kosztuje o 60 proc. mniej niż produkcja aluminium z boksytów

(oprac. na podst. www.przyroda.polska.pl)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska