Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Majewski: - Piękne i puste korty

Przemysław Piotrowski
Zbigniew Majewski. Zawodnik, trener, działacz, prezes. W 1975 r. był głównym twórcą ośrodka w Drzonkowie. Potem został prezesem (do 1981 r.). Dziś na emeryturze. Jego największą miłością jest tenis.
Zbigniew Majewski. Zawodnik, trener, działacz, prezes. W 1975 r. był głównym twórcą ośrodka w Drzonkowie. Potem został prezesem (do 1981 r.). Dziś na emeryturze. Jego największą miłością jest tenis. fot. Tomasz Gawałkiewicz/ZAFF
Rozmowa ze Zbigniewem Majewskim, twórcą WOSiR-u w Drzonkowie.

- Jak pan ocenia kondycję ośrodka?- Jest kiepsko, ale najbardziej boli mnie sytuacja tenisa. Tu są świetne warunki do uprawiania tego sportu, ale od początku istnienia ośrodka, nie pojawił się żaden zawodnik, który pokazałby się w Polsce.

- Dlaczego?- Trudno mi to wytłumaczyć, ale główne grzechy to brak trenerów i nadzoru. Szkoda, że również regionalne media nie poświęcają temu praktycznie żadnej uwagi. Gdyby w końcu ktoś napisał o tej dramatycznej sytuacji i porządnie opieprzył ludzi odpowiedzialnych za tenis, to może ktoś by coś zauważył i podjął jakieś działania.

- Pana zdaniem to wina działaczy?- W głównej mierze. Tu nikomu na tym nie zależy. Oni się tylko kłócą i dbają o własne interesy. Nie potrafią się spotkać i porozmawiać. A piękne korty w Drzonkowie świecą pustkami. Czasem korzystają z nich zawodnicy jedynego sensownego klubu w regionie - Nafty Zielona Góra albo amatorzy, którzy po pracy wpadną zagrać partyjkę.

- Może dlatego, że zainteresowanie tenisem w Polsce jest niewielkie?- Trochę tak, bo od sukcesów Wojciecha Fibaka na przełomie lat 70. i 80. minęło już sporo czasu, a od tamtej pory nie mamy prawdziwego lidera. Teraz pojawiła się Agnieszka Radwańska, ale... Bardzo jej kibicuję i jednocześnie bardzo się boję, żeby przez sukcesy nie odbiła jej sodówka. Mówię o tej fatalnej porażce w pierwszej rundzie Australian Open.

- Ale nawet Radawańska nie trenuje w Warszawie. Tamtejsze korty nie wyglądają zbyt dobrze...- To prawda, ale nie przesadzajmy. To nie jest główny powód. Tam mają pomysł, są sponsorzy, działacze organizują imprezy rangi ATP. Brakuje natomiast lidera z prawdziwego zdarzenia.

- A gdyby pojawił się Adam Małysz polskiego tenisa?- Myślę, że to z pewnością zaowocowałoby większym zainteresowaniem, przyciągnęłoby możnych sponsorów. Ale to na razie pozostaje w sferze marzeń.

- Wróćmy więc do Drzonkowa. Ma pan jakiś pomysł na reaktywację tenisa?- Wszystko jest w naszych rękach. Jeśli chodzi o bazę treningową, to mamy co trzeba. Nasze korty są jednymi z lepszych w Polsce. Niestety, jak już wspomniałem, kluby, działacze i ogólnie ludzie związani z tym sportem, nie potrafią się dogadać. Dlatego chciałbym zorganizować jutro o godz. 12.00 w Drzonkowie spotkanie dla wszystkich tych, którym dobro tenisa leży na sercu. Jeśli zaczniemy współpracować, to możemy podnieść cały ośrodek i w najbliższych latach stworzyć najlepszy kompleks w Polsce, a nawet jeden z lepszych w Europie. A czasu jest coraz mniej. Mamy jeszcze szanse na dofinansowanie z Unii, ale za dwa, trzy lata, wszystko przepadnie.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska