4 czerwca to data dla Polaków niezwykle symboliczna. Tego dnia, dokładnie 22 lata temu oficjalnie ogłoszono upadek komunizmu w naszym kraju. Jednym z najbardziej zaangażowanych w to dzieło nowosolan, był Andrzej Gabryszewski, pierwszy nowosolski poseł wolnej Polski.
- Coś cicho obecnie o związku zawodowym "Solidarność"...
- Bo nie ma związków w dużych zakładach pracy, a nawet w tych mniejszych. Ludzie boją się do nich należeć. Rząd nie reaguje na to, żeby prawa pracownicze, w tym prawo przynależności do związków zawodowych, były zagwarantowane. Prawo sobie, a jego realizacja sobie... Niby są wolne związki, ale niech pan spróbuje np. w markecie należeć do któregoś z nich...
- Jakie główne zadanie stoi obecnie przed "Solidarnością"?
- Ruch "Solidarności" nawet jak będzie tylko związkowy, ma jeszcze ogromne zadanie do spełnienia, nie tylko w sferze walki o obronę praw pracowników (m.in. miejsca pracy, wynagrodzenie), ale także w sferze zmian polityczno - społecznych.
- Co zatem jeszcze trzeba zmienić?
- Aktualnie, zdobycze "Solidarności z lat 1980-1981 oraz po roku 1989 zostały cofnięte. Musi być tego jakaś przyczyna. Wystarczy zauważyć, że obecny rząd nie reaguje na postulaty związkowców, a co gorsza, w ogóle nie chce z nimi rozmawiać!
- Czy jeszcze raz zaangażowałby się Pan w działalność "Solidarności", gdyby zaszła taka potrzeba?
- Tak, zaangażowałbym się. Bo ten ruch przyniósł Polakom wiarę we własne siły i przyczynił się do odzyskania niepodległości. Hasła "Solidarności", takie jak: wolność prasy, wolność swobodnej wypowiedzi, prawo do odmiennego zdania, dziś nadal są aktualne.
- Jaka była nowosolska "Solidarność"?
- Nowosolska "Solidarność" działała we wszystkich zakładach pracy: w Dozamecie, Odrze, Metalenie, Stoczni Rzecznej i innych. Była także wśród nauczycieli i lekarzy. Nie było jej w administracji państwowej, bo tych, którzy chcieli ją tam zakładać, natychmiast wyrzucano z pracy.
- Jak wspomina Pan swoją działalność?
- Byłem w komitecie organizacyjnym "Solidarności" Ośrodka Obliczeniowego Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Zielonej Górze. Za tę działalność zostałem w 1982 roku wyrzucony z pracy. W roku 1985 mnie aresztowano. Po zwolnieniu zostałem animatorem działalności duszpasterstwa ludzi pracy w Nowej Soli. Współdziałałem z podziemną grupą "Solidarności" zorganizowaną przez Szczepana Bąka. Do roku 1989 odbyło się 90 spotkań z artystami i naukowcami w kościele św. Antoniego. Brała w nich udział także młodzież oazowa oraz artyści z teatru "Terminus A Quo". Pamiętam, że odwiedzili nas wówczas tacy znani Polacy jak: Joanna i Jan Kulmowie, Jacek Fedorowicz, Piotr Szczepanik, Stefania Wojtowicz, Maja Komorowska, Anna Nehrebecka, Hanna Skarżanka czy Wojciech Ziembiński. Z okazji 70. rocznicy Niepodległości w 1988 roku w kościele zamontowano tablicę z nazwiskami Piłsudskiego, Dmowskiego, Paderewskiego i Witosa, polityków, którzy bardzo różnili się w poglądach, ale w najważniejszym momencie dla Polski, byli razem. Tę jedność można by zadedykować dzisiejszym politykom...
- Dziękuję za rozmowę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?