Słońscy gladiatorzy to: Adrian Nietreba i Wojtek Stybel. Pierwszy studiuje socjologię reklamy w Gorzowie, drugi pracuje w szkole w Słońsku. Objechali już rowerami razem kawał Polski. A że apetyt rósł w miarę jedzenia postanowili, że wybiorą się na dwóch kółkach do Włoch. Celem był Rzym i grób Jana Pawła II.
24 km pod górkę
Wyruszyli 31 lipca z Wrocławia. Góry Sowie były rozgrzewką przed czekającymi ich Alpami. - Już wjeżdżając do Austrii czuliśmy trudy tegorocznej trasy - przyznaje Adrian. Ale najgorsze przyszło później.
- Jednym z najtrudniejszych etapów była droga do sanktuarium maryjnego w Mariazell - wspomina Wojtek. - Ciągnący się przez 24 kilometry podjazd o sporym nachyleniu, przy wiejącym wietrze, nie pozwolił jechać nam szybciej niż 4 km na godzinę - wspomina. - Żartowaliśmy potem, wspominając m.in. wcześniejszą naszą wyprawę do Częstochowy, że do wszystkich świętych miejsc prowadzą drogi pod górkę - mówi Wojtek.
W dodatku po bardzo meczącym dniu, nie mogli znaleźć miejsca na rozbicie namiotu i w końcu wylądowali pod mostem. - Byliśmy tak zmęczeni, że nie przeszkadzały nam nawet przejeżdżające nad nami samochody - śmieje się Adrian.
Wtedy nie wiedzieli jeszcze, że najtrudniejszą drogę mają dopiero przed sobą. Okazała się nią trasa prowadząca do Asyżu. Przez moment znaleźli się nawet na autostradzie, a potem w 3,5 km tunelu, wprawiając w zdumienie kierowców.
W deszczu i upale
Jechali w deszczu, w prażącym słońcu (we Włoszech bywało, że temperatura sięgała 40 stopni). O pierwszym kryzysie Adrian (chudszy już wtedy o ponad 3 kg) napisał nam, gdy byli jeszcze w Austrii. - Czułem się bardzo zmęczony i wtedy dostałem wiadomość od kolegi: Adrian. Jest o was w Lubuskiej. Piszą, że trasa, którą pokonujecie nie jest dla mięczaków. Od razu motywacyjny akumulator się naładował - przyznał w mailu.
- Były takie momenty, że obaj myśleliśmy już o powrocie - mówi Wojtek. - Momentami trasa była potwornie trudna. Ja schudłem w czasie tej wyprawy 5,5 kilograma - dodaje.
Ale ta podróż to dla nich wiele miejsc, których na pewno nie zapomną, poznanych ludzi...
W drodze do Rzymu zwiedzili m.in. Pragę, Wenecję, miasteczka wzdłuż wybrzeża Adriatyku, Asyż. Tam spotkali grupę pielgrzymów z Białegostoku, do której dołączyli się podczas zwiedzania tego miejsca. Okazało się, że następnego dnia będą oni o 10.30 na mszy w bazylice św. Piotra. - Zaproponowali, żebyśmy do nich dojechali - wspomina Adrian. W 12 godzin przejechali z Wojtkiem 200 km w bardzo górzystym terenie.
Wjazdu do Rzymu nigdy nie zapomną. A potem jeszcze nocnej przejażdżki słynną Via Apia, którą wielokrotnie pokonywał Juliusz Cezar i chwil spędzonych w Watykanie przy grobie papieża...
Podróż w liczbach
*na rowerach spędzili 22 dni
* w ciągu 121 godzin pokonali 2100 km
* maksymalny dzienny dystans 134 km przejechane w 6 godzin 25 minut
*średnia prędkość jazdy na trasie 17,5 km, maksymalna 75 km na godzinę (z górki w Alpach)
*dziennie średnio 6 godzin spędzonych na rowerze
* ich rowery ważyły po ok. 50 kg
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?