Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdzisław Rychta: - Wezwałem strażników miejskich, by mi pomogli, a teraz mam proces

Wojciech Olszewski 68 387 52 87 [email protected]
- To absurdalna sytuacja. Wezwałem strażników miejskich, by mi pomogli, a teraz mam proces. A przecież się nie biłem – mówi Zdzisław Rychta, właściciel hotelu "Polonia".
- To absurdalna sytuacja. Wezwałem strażników miejskich, by mi pomogli, a teraz mam proces. A przecież się nie biłem – mówi Zdzisław Rychta, właściciel hotelu "Polonia". Fot. Wojciech Olszewski
- Gdybym wiedział, że tak się skończy ta awantura o parkowanie przed moim hotelem, to nigdy bym nie wzywał patrolu straży miejskiej. Poczułem się zlekceważony przez interweniujących strażników - mówi Zdzisław Rychta, właściciel "Polonii".

- Jako obywatel płacący rzetelnie podatki mam chyba prawo oczekiwać interwencji straży miejskiej przeprowadzonej tak, bym nie czuł się lekceważony - mówi właściciel hotelu "Polonia" Zdzisław Rychta. A tak jego zdaniem się stało. Przypomnijmy Z. Rychcie grożą 3 lata więzienia bez zawieszenia za awanturę ze strażnikami miejskimi przed hotelem.

Prokurator skierował do sądu dwa zarzuty. Stosowanie przemocy wobec strażników miejskich oraz wybryk chuligański w miejscu publicznym. - Nie jestem chuliganem, nie chciałem się przecież bić. Domagałem się od straży miejskiej pomocy w rozwiązaniu problemu z upartą i niegrzeczną właścicielką samochodu parkującą na odśnieżonym dla klientów hotelu chodniku - dodaje Z. Rychta.

Do incydentu doszło 12 stycznia, po dużych opadach śniegu. Właściciel hotelu na własny koszt oczyścił chodnik, by goście hotelu mieli gdzie parkować. Tymczasem auta zaczęli tam stawiać ludzie szukający jakichkolwiek miejsc do parkowania. Z. Rychta wezwał miejskich strażników na interwencję, by usunęli auta. Czekał godzinę. Strażnicy z patrolu po przyjeździe stwierdzili, że nie ma podstaw do interwencji i wiadomość zostawili na recepcji. Tymczasem właściciel "Polonii" czekał na nich w restauracji. Jak relacjonują pracownicy hotelu strażnicy wpadli na chwilę, nie chcieli zaczekać na szefa i szybkim krokiem poszli do swojego auta zaparkowanego na pobliskiej stacji benzynowej.

- Wybiegłem za nimi i zawołałam, nawet nie odwrócili głowy. Wyglądało to jakby przede mną uciekali. Chciałem dowiedzieć się, dlaczego nie interweniowano. Gdy dobiegłem, złapałem za ramię wsiadającego do auta strażnika, pytałem, o co chodzi. Wszystko potem potoczyło się szybko. Strażnik mnie odepchnął, ja straciłem równowagę i chwyciłem się jego munduru. Od razu wykręcił mi rękę i próbował skuć. Na pewno go celowo nie uderzyłem. Podczas gestykulacji w rozmowie mogło to tak wyglądać. Strażnik zresztą sam potem stwierdził, że nie jest pewien, czy w ogóle został uderzony - relacjonuje Z. Rychta.

- Było to wezwanie telefoniczne, w takim przypadku jedziemy na miejsce i sprawdzamy stan faktyczny. Jeśli nie ma podstaw do interwencji strażnicy zgłaszają to dyżurnemu i udają się do wykonywania dalszych zadań. Nie mamy obowiązku powiadamiania o efekcie podjętych czynności. - wyjaśnia st. insp. Marek Flieger z nowosolskiej straży miejskiej. Co zrobić, gdy chcemy się dowiedzieć o efektach interwencji? - Można zapytać o efekt działań dyżurnego straży miejskiej. A gdy ktoś jest niezadowolony zawsze może zadzwonić ze skargą do komendanta - odpowiada M. Flieger.

Sprawa Z. Rychty miała być rozpatrzona w tzw. trybie przyspieszonym. Sąd po przesłuchaniach strażników zdecydował, że potoczy się dalej jednak w trybie zwykłym i odłożył sprawę do 3 lutego. Do tego czasu Z. Rychta ma dostarczyć między innymi dokumenty potwierdzające, że zlecał specjalnie wynajętej firmie odśnieżanie przed swoim hotelem.

- Mam te faktury, mam też zezwolenia pozwalające na ograniczenie parkowania przed hotelem dla gości i mogę wykazać przed sądem, że słusznie domagałem się reakcji straży miejskiej - mówi szef Polonii. - Byłem tego feralnego dnia wzburzony, wydarzenia pobiegły tak, a nie inaczej. Gdybym wiedział, że to się tak potoczy, to nigdy bym nawet do nich nie wyszedł. Mam świadomość odpowiedzialności. Przepraszałem za zajście strażników. Ale chce też rzetelnie wyjaśnić przed sądem tę sprawę - dodaje Z. Rychta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska