Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdziwienie i śmiech. Strach i niepewność. Jak reagujemy na zagrożenie koronawirusem? Czytaj w akcji GL: Ja, Ty, Pani i Pan(demia)

OPRAC.: Zbigniew Borek
W nowej akcji "Gazety Lubuskiej": Ja, Ty, Pani i Pan(demia czekamy także na Twój głos
W nowej akcji "Gazety Lubuskiej": Ja, Ty, Pani i Pan(demia czekamy także na Twój głos pixabay.com
Paulina Jakubowska, gorzowianka, Matka Polka: - Dziwi mnie to, że w Europie ludzie potrafią mieć problem z czymś tak naturalnym, jak pozostanie w domu z rodziną. Krzysztof Olechnowicz, właściciel Forza Italia (Pizza e Pasta): Nie wiem nawet, ile chcę wytrzymać... Jak reagujemy na epidemię koronawirusa? Czego się po niej spodziewamy? Czytaj w nowej akcji redakcyjnej „Gazety Lubuskiej”: Ja, Ty, Pani i Pan(demia).

Paulina Jakubowska, gorzowianka, Matka Polka: - Dziwi mnie to, że w Europie ludzie potrafią mieć problem z czymś tak naturalnym, jak pozostanie w domu z rodziną.

Jacek Katarzyński, dziennikarz GL: Przyjdzie czas, kiedy pożałujemy radości z każdego 500+. Uznamy je za przedwczesną rozrzutność. Bo chleb będzie kosztował 20 złotych.

Marek Surmacz, radny sejmiku lubuskiego, PiS: Ludzkość na nowo będzie urządzać swoje życie w oparciu o to, co prawdziwie trwałe i na nowo odkryte, że wartościowe.

Michał Iwanowski, zielonogórzanin, urzędnik: W sklepach i marketach, gdzie z konieczności trzeba się udać, panuje kultura, uprzejmość, życzliwość i wyrozumiałość.

Robert Surowiec, wiceprezes szpitala w Gorzowie: Żyję perspektywą maksymalnie tygodnia do przodu.

Maria Teresa, emerytka ze Strzelec: Otóż przyszło być może jakieś opamiętanie, ale czy ono coś zmieni? Wątpię.

Krzysztof Olechnowicz, właściciel Forza Italia (Pizza e Pasta) w Gorzowie: Nie wiem nawet, ile chcę wytrzymać.

Ja, Ty, Pani i Pan(demia). Próbuję jakoś zapisać ten czas

To tylko fragmenty i tylko niektórych wypowiedzi, jakie już zebrałem (wszystkie wersje pełne są niżej) po rozesłaniu takiej (mniej więcej) wiadomości:

Cześć/witam/dzień dobry. Próbuję jakoś zapisać ten czas, chciałbym więc Cię/Pani/Pana prosić o współudział i odpowiedzi.

  • Czy epidemia zmieni/zmieniła coś we mnie i w nas, Polakach, Europejczykach, ludziach?
  • Jaka będzie po koronawirusie społeczność, w której żyję, pracuję, działam?
  • Jaka będzie Polska, Europa i świat po koronawirusie?
  • Czy zrobiłem/zrobiłam w epoce koronawirusa coś, o co wcześniej bym się nie podejrzewał(a)?
  • Czy coś mnie zdziwiło albo rozśmieszyło?

Możesz/może Pan(i) odpowiedzieć krótko i długo, na jedno pytanie i na każde. Bardzo mi zależy, żeby to Pani/Pan, żebyś to Ty zdecydował (a), jak się przedstawić. Jeśli jeszcze otrzymam od Ciebie/Pani/Pana towarzyszącą fotkę (Twoją/Pani/Pana lub otoczenia, tego, co robisz lub co widzisz), będę tym bardziej zobowiązany/będzie całkiem ekstra. Możesz/może Pan(i) to wysłać np. Messengerem czy na [email protected], mogę też zadzwonić i odpowiedzi spisać. Proszę tylko o sygnał, czy mogę na to liczyć. Z odpowiedzi Twojej/Pani/Pana, moich Bliskich, Kolegów i Koleżanek, Znajomych, Mniejznajomych, a może i Całkiem Nieznajomych sklecę całość. Mam nadzieję, że sensowną ;)

Wiadomość (dopasowaną do adresata, bez tych wszystkich ukośników) wysłałem do wielu osób. Niektóre z nich już odpisały - odpowiadając na moje pytania albo całkiem według własnego pomysłu. Z niektórymi rozmawiałem telefonicznie albo wymieniałem się wiadomościami na Messengerze. Każda taka wypowiedź czy rozmowa jest dla mnie niebywale ważna.
Dzięki wielkie!
A może Ty, Pani i Pan też dacie się namówić?
Zapraszam!
Zbigniew Borek

[Czwartek 26 marca 2020
godz. 20.30
1163/14
(potwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce/śmiertelne w Polsce)
JAN MIERZYŃSKI
AKTOR TEATRU OSTERWY W GORZOWIE WLKP.
(odpowiedź na wiadomość z Messengera)

Teatr przeżył tyle katastrof, że ta, następna i kolejna nie zabije artyzmu, teatru, aktora i prawdy scenicznej

To trudny czas dla nas artystów.
Siedzenie w domu doprowadza nas/mnie do szału.
Aktor musi być na scenie i przekazywać emocje widzom do tego jesteśmy stworzeni.
Aktor - scena
Aktor - widz
Aktor - emocje i prawda.
Aktor - człowiek.
Bez widza nie ma teatru, a widza nie ma bez teatru.
Nie umiemy bez siebie oddychać, żyć?
Teatr przeżył tyle katastrof, że ta, następna i kolejna nie zabije artyzmu, teatru, aktora i prawdy scenicznej.
Być albo nie być - oto jest pytanie....

Czwartek 26 marca 2020
godz. 19.58
1163/14
(potwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce/śmiertelne w Polsce)
GORZOWIANKA

Zauważamy zawody, które normalnie mało popularne wynosimy na piedestał. Na jak długo w społeczeństwie zostanie szacunek do siebie nawzajem?

Kim jestem? Matką, żoną, córką, pielęgniarką. Kolejność z poczucia odpowiedzialności za bliskich, wykonywany zawód na końcu, ale gdyby trzeba było podjąć wyzwanie w okresie pandemii... Tak, podniosłabym rękawice, mimo frustracji na wszechobecne kłamstwa naszej władzy, złości na nieprzygotowanie szpitali i systemu. Nie jestem bohaterką, ale nie schowam się w mysiej dziurze.

Co zmieniła pandemia? Wywołała poczucie solidarności, ale czy to musi się dziać tylko w obliczu zagrożenia? Niestety też dzieli, zamykamy granice, patrzymy z obawą na mijanych ludzi. Zauważamy zawody, które normalnie mało popularne wynosimy na piedestał. Na jak długo w społeczeństwie zostanie szacunek do siebie nawzajem? Jeżeli sytuacja się przedłuży, obawiam się, że ludzie zaczną skakać sobie do oczu.

Europa w obecnej formie może nie przetrwać. Polska przez podziały polityczne będzie jeszcze bardziej podzielona. Obawiam się, że jedyna słuszna partia odtrąbi sukces bez względu na efekt i dalej będziemy zaściankiem Europy.

Co mnie zdziwiło?

Do szału doprowadzają mnie konferencje prasowe rządu, wystąpienia ministrów zdrowia i edukacji. Mam zakusy Kuby Rozpruwacza kilka razy dziennie. Ogłupianie społeczeństwa, samozachwyt polityków nad stopniem przygotowania kraju, wszechobecne zakłamanie, nierzetelne informacje itd.

Jak jest tak dobrze, to dlaczego jest tyle zbiórek publicznych na sprzęt ochronny dla szpitali. Nagle nikt nie neguje WOŚP-u.
Nie wiem czy coś się Panu z tych moich wywodów przyda, niestety, stres, który przenoszę z pracy, bezsilność, którą odczuwam wobec obecnej sytuacji, ogranicza moją zdolność przelewania odczuć na papier.
Proszę o anonimowość.

Czwartek 26 marca 2020
godz. 17.20
1120/14
(potwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce/śmiertelne w Polsce)
KRZYSZTOF OLECHNOWICZ
WŁAŚCICIEL FORZA ITALIA (PIZZA E PASTA) W GORZOWIE WLKP.
(wymiana wiadomości na Messengerze)

A nawet nie wiesz, jak masz zaplanować zakupy, żeby mieć stan magazynowy. Wszyscy to odczujemy, bo po „kwarantannie” ludzie będą ostrożnie wydawać pieniądze

  • Niewiele jest do napisania. 85% zjazd obrotów.
  • Ano właśnie, to napisz. Bardzo proszę. Jak zaznaczyłem - każdy pisze tyle, ile chce, najlepiej ze swojej perspektywy. Jak długo wytrzymasz, czy wierzysz, że z tego wyjdziesz, jeśli tak, to w jaki sposób itp.
Krzysztof Olechnowicz, wysyłając zdjęcie swojego lokalu Forza Italia: Niewiele jest do napisania. 85 % zjazd obrotów. Wszystkim wirus zaciągnął „ręczny”.
Krzysztof Olechnowicz, wysyłając zdjęcie swojego lokalu Forza Italia: Niewiele jest do napisania. 85 % zjazd obrotów. Wszystkim wirus zaciągnął „ręczny”. A masz jeszcze w tyle głowy, mimo wszystko, ryzyko kontaktu i zarażenia. Krzysztof Olechnowicz
  • Nie wiem nawet, ile chcę wytrzymać. Nigdy nie naciskaliśmy Ludzi z zakupem „na dowóz”. Tak więc w tej sytuacji trudno jest Kogoś namówić na odbiór osobisty. Ta sytuacja pokazuje mi, że niczego już nie da się zaplanować. Wychodzisz do pracy, bo masz rodzinę, załogę, opłaty. A nawet nie wiesz, jak masz zaplanować zakupy, żeby mieć stan magazynowy. Wszyscy to odczujemy, bo po „kwarantannie” ludzie będą ostrożnie wydawać pieniądze. Wszystkim wirus zaciągnął „ręczny”. A masz jeszcze w tyle głowy, mimo wszystko, ryzyko kontaktu i zarażenia.
  • Czyli bierzesz pod uwagę, że biznesu nie utrzymasz?
  • Tak.

Czwartek 26 marca 2020
godz. 13.00
1085/15
(potwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce/śmiertelne w Polsce)
JACEK KATARZYŃSKI
ZIELONOGÓRZANIN, DZIENNIKARZ „GAZETY LUBUSKIEJ”

Pstryknąłem migawką raz czy dwa. I nagle! Usłyszałem cichy i spokojny, ale bardzo wyraźny głos kobiety, jakby stała tuż obok mnie: „Proszę nie robić mi zdjęć”. Zmroziło mnie. Tam była pacjentka podejrzana o zakażenie koronawirusem

Jeszcze nie tak dawno śmialiśmy się wspólnie z memów na temat koronawirusa. Ba! Sam na ten temat zrobiłem pierwszego w życiu mema. Ale wszystko zaczęło się zmieniać tak błyskawicznie, że do tej pory ciężko to sobie poukładać. Dramatyczne i tragiczne doniesienia z dnia na dzień, z godziny na godzinę tak nas przytłaczają, że nikt się z tego już nie śmieje.
Ta pierwsza faza epidemii uruchomiła cudowną cechę Polaków - jednoczenie się w walce i wspieranie nawzajem. Nie, epidemia nic w nas nie zmieniła. Ale zmieni. To, z czym się teraz mierzymy, jest wciąż niewyobrażalne. I coraz bardziej dotkliwie odczuwalne. Dla wszystkich. Staniemy się bardziej nieufni, skryci, przybici. Wielu z nas podda się. W obliczu tego, co teraz się dzieje, ugnie się niejeden twardy kręgosłup. Oby skończyło się na przejściowych depresjach.

Ale to, co zauważyłem jeszcze na początku marca, robiąc materiały o koronawirusie dla „Gazety Lubuskiej” na mieście, napawa jednak optymizmem. Ludzie byli wobec siebie bardziej cierpliwi (!) i spokojni, mili, życzliwi. Rzekłbym nawet, że biło od nich takie specyficzne ciepło.

Boję się tego, że to, co pozostawi po sobie koronawirus, to będą nie tylko jego bezpośrednie ofiary. Ale przede wszystkim ofiary dramatycznych zmian gospodarczych. Nazwałbym ten efekt „odpryskami epidemii”. Po prostu koronawirus pozostawi po sobie gruz w gospodarce. I myślę tu o tych wszystkich ciężko pracujących ludziach, którzy już teraz stoją w obliczu bankructwa. Z każdą dziedziną życia będziemy w stanie sobie z czasem poradzić. Ale jeżeli rząd nie wymyśli czegoś mądrego dla wsparcia małej przedsiębiorczości, i nie mówię tu tylko o restauratorach i hotelarzach, bo choć obecnie oni odczuwają te wszystkie ograniczenia najciężej, to reszta poleci jak klocki domina. I wiele lat zajmie nam podnoszenie się z kolan do poziomu standardów, do jakich przywykliśmy. Przyjdzie czas, kiedy pożałujemy radości z każdego 500+. Uznamy je za przedwczesną rozrzutność. Bo chleb będzie kosztował 20 złotych.

Nigdy nie myślałem, że zwykłe wyjście do sklepu, do apteki może tak zdołować. Tak się składa, że na mnie spadły obowiązki domowe, które wymagają wyjścia z domu. Podobnie jest ze sprawami zawodowymi. I przerażające jest to, że po każdym powrocie z miasta czuję się coraz bardziej zdołowany. A tu trzeba siły. Trzeba siły, żeby wspierać innych. Bo to nie ja mam najciężej. Podziwiam rodziny z małymi dziećmi. A jeszcze bardziej osoby, które opiekują się starszymi czy kalekimi osobami. Podziwiam służby ratownicze narażające swoje życie. Podziwiam tych, którzy się nie poddają - i czerpię z nich siłę i pozytywną energię, by przekazać ją dalej. Bo to nie my mamy najciężej.

I tu wrócę do tego, co powiedziałem na początku. Uczepię się tych cudownych cech Polaków. Niezłomności, wytrwałości, wytrzymałości i wspierania się nawzajem. Wierzę, że to bolesne doświadczenie, choćby nie wiem jak długo trwało, uczynią nas silniejszymi i mądrzejszymi.

Ja sam czuję się ogromnym szczęściarzem. Bo wracając do domu, do żony, i rodziny - choć tylko w kontaktach telefonicznych - zastaję mnóstwo miłości. To dodaje ogromu sił.

To nie ja mam najciężej.

A jeśli chodzi o te wydarzenia związane z sytuacją, które mną wstrząsnęły czy rozbawiły, to powiem o dwóch podobnych, ale diametralnie różnych w odczuciach.

Jacek Katarzyński, znany też jako Katos: Obecnie twórczo i zawodowo spełniam się w „Gazecie Lubuskiej”.  Moją specjalnością jest praca z filmem. Prywatnie
Jacek Katarzyński, znany też jako Katos: Obecnie twórczo i zawodowo spełniam się w „Gazecie Lubuskiej”. Moją specjalnością jest praca z filmem. Prywatnie poza żoną kocham świat owadów i Nicka Cave'a. archiwum prywatne

Pierwsze. Robiąc sondę uliczną na deptaku, robiłem również ujęcia do mojego projektu "Inna Polska”, który właśnie montuję. Stanąłem wtedy za ławką, żeby z tak zwanego żabiego kadru sfilmować ludzi stojących w kolejce do apteki. I, ni z tego, ni z owego, obok mnie pojawił się młody człowiek z aparatem na szyi, który przechodząc szybkim krokiem, rzucił w moją stronę „Jak już filmujemy taką sytuację, to nie robimy tego z ukrycia!”. I wypowiedział te słowa z taką zaciętością i pasją, że osłupiałem. I prawie poczułem się jakbym popełnił jakiś niewybaczalny grzech. I, co ciekawe, z jednej strony absolutnie godna pochwały postawa, zwłaszcza u młodego człowieka, i całkowicie się z tym zgadzam. Z drugiej jednak strony nawet nie zdążyłem mu powiedzieć, że wcale się nie ukrywam (mnie akurat trudno jest się ukryć w Zielonej Górze, i to z dużą kamerą w ręku), po prostu potrzebowałem takiego ujęcia. Zresztą z ludźmi, których filmowałem niby „z ukrycia”, również rozmawiałem twarzą w twarz, z kamerą na ramieniu. Można ich znaleźć w naszych sondach na stronie „Gazety Lubuskiej”. Zdarzenie jednak pozostawiło dziwne, niewytłumaczalne i niekoniecznie przyjemne uczucie do dziś.

Drugie zdarzenie było bardziej dramatyczne. Był to dzień, w którym spodziewano się, że pacjent zero opuści szpital. Pod oddziałem zakaźnym zebrała się spora grupka dziennikarzy i fotoreporterów. To oczekiwanie już trwało z godzinę, więc zająłem się robieniem dodatkowych zdjęć. Wtedy przed oddziałem stał jeszcze tylko jeden namiot, w którym przeprowadzano wstępne rozmowy i testy z pacjentami podejrzanymi o zakażenie. Ja taki namiot widziałem po raz pierwszy. Do jednego z nich plandeka zasłaniająca wejście była lekko uchylona. W środku nic się nie działo. Widać tam było kozetkę, jakiś stolik, krzesło. Podszedłem więc blisko i nie przekraczając progu namiotu uniosłem aparat, żeby zrobić zdjęcie jego wnętrza. Pstryknąłem migawką raz czy dwa. I nagle! Usłyszałem cichy i spokojny, ale bardzo wyraźny głos kobiety, jakby stała tuż obok mnie: „Proszę nie robić mi zdjęć”. Zmroziło mnie. Dosłownie. Tam była pacjentka podejrzana o zakażenie koronawirusem, a ja sobie z tego nie zdawałem sprawy.

Czwartek 26 marca 2020
godz. 13.00
1085/15
(potwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce/śmiertelne w Polsce)
MAREK SURMACZ
RADNY SEJMIKU WOJEWÓDZTWA LUBUSKIEGO, PiS

Procesy globalizacyjne będą niwelowane na rzecz współpracy bliskiej, kontynentalnej, sąsiedzkiej. Ludzkość na nowo będzie urządzać swoje życie w oparciu o to, co prawdziwie trwałe i na nowo odkryte, że wartościowe

  • Czy epidemia zmieni/zmieniła coś we mnie i w nas, Polakach, Europejczykach, ludziach?
    Nigdy dotąd, a swoje już przeżyłem, jak właśnie teraz dotarło do mnie, bo to się dzieje, że jakaś „paskuda”, może nie tylko zakazić miliony ludzi, ale w ostateczności nawet zabić ludzkość na całym świecie. Wyludnione metropolie przemawiają do wyobrażeń katastroficznie, puste ulice miast, cisza, człowiek od napotkanego człowieka z własnej woli „oddala się” – w tej rzeczywistości jesteśmy. Ile rzeczy, wydawało się najważniejszych, przestało być istotnymi, a jak wiele powszednich urosło do rangi decydujących o naszym i naszych bliskich zdrowiu i życiu.
  • Jaka będzie po koronawirusie społeczność, w której żyję, pracuję, działam?
  • Z pewnością jakiś czas, gdy będą w nas, w naszej pamięci, trwały wspomnienia i doświadczenia przeżywania tego okresu, będziemy tym wpływać na nasze postępowanie zawodowe i społeczne. Im dalej od tego czasu, tym więcej w tym będzie historyczności i coraz mniej pamięci decydującej o naszym postępowaniu.
  • Jaka będzie Polska, Europa i świat?
  • Przede wszystkim to będzie nowy porządek gospodarczy i polityczny. Ujawnione w kryzysie zależności istotnie skorygują, przewartościują spojrzenia na zabezpieczenie potrzeb własnymi możliwościami i środkami. Procesy globalizacyjne będą niwelowane na rzecz współpracy bliskiej, kontynentalnej, sąsiedzkiej. Bez większego powodzenia, bez znaczenia, pozostaną różne hałaśliwe dotąd ideologie i inżynierie społeczne tak mocno wpływające na społeczeństwa w XX i na początku XXI wieku. Ludzkość na nowo będzie urządzać swoje życie w oparciu o to, co prawdziwie trwałe i na nowo odkryte, że wartościowe.
  • Czy zrobiłem w epoce koronawirusa coś, o co wcześniej bym się nie podejrzewał?
  • W miejscu mojej odpowiedzialności państwowej nagle powstała sytuacja nieistotności różnych drobiazgów, szczegółów, formalizmów i przeniesienie „tworzenia” na rzecz zabezpieczenia bieżącego funkcjonowania państwa z zapewnieniem wszelkich usług dla bezpiecznego, w tych warunkach, życia domowego i społecznego Polaków. Jako Polacy jesteśmy naprawdę zdolni, szczególnie w sytuacjach wymagających, takich jak ta.
  • Społeczny, powszechny solidaryzm wzbudza we mnie najwyższe uznanie.
Marek Surmacz: Nigdy dotąd, a swoje już przeżyłem, jak właśnie teraz dotarło do mnie, bo to się dzieje, że jakaś „paskuda”, może nie tylko zakazić miliony
Marek Surmacz: Nigdy dotąd, a swoje już przeżyłem, jak właśnie teraz dotarło do mnie, bo to się dzieje, że jakaś „paskuda”, może nie tylko zakazić miliony ludzi, ale w ostateczności nawet zabić ludzkość na całym świecie. archiwum prywatne
  • Czy coś mnie zdziwiło albo rozśmieszyło?
  • Śmieszyły i śmieszą mnie do teraz postawy niektórych polityków, którzy mając w oczach paniczny strach o siebie, kontestują nakazy i przestrogi władzy, dla samego tylko sprzeciwu, by być przeciw. Tym bardziej, że takie postawy egoistyczne nie znajdują szacunku wśród Polaków. Zdziwiły mnie postawy różnych ludzi. Niektórzy, jakby niesieni ignorancją – nawet jak wkoło ludzie umierają, to mnie to nie dotyczy. Inni wręcz objawowo wystraszeni, nagle z mycia rąk uczynili podstawową czynność swojego życia, choć wcześniej higieny nie zaniedbywali. Z upływem kolejnych dni docierało, że zakażenie przenoszone jest kropelkowo i we wszystkim trzeba zachować trzeźwy umiar. Generalnie, tak, bardzo mnie na początku zdziwiło, z jak wielką powagą jako społeczeństwo przyjęliśmy nakazy władz administracyjnych i włączyliśmy się, z nielicznymi jednak wyjątkami, w przywracanie bezpieczeństwa w naszym otoczeniu. Potem już było tylko lepiej.

Czwartek 26 marca 2020
godz. 12.45
1085/15
(potwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce/śmiertelne w Polsce)
EWA ZDROWOWICZ-KULIK
PREZES FUNDACJI SERCE NA DŁONI
GORZÓW WLKP., SKWIERZYNA

koronawirus utwierdził mnie w ocenie, że ludzie dzielą się na dobrych i niegodziwych, mądrych i bałamutnie szkodliwych mistyków, pazernych i ofiarnych, agresywnych i przyjaznych

  • Czy epidemia zmieniła coś we mnie, w nas Polakach, Europejczykach, ludziach?
  • Pandemia koronawirusa mocno odciska się na mojej świadomości i w dotychczasowym rozumieniu zjawisk epidemicznych. Znałam je z literatury medycznej, popularnonaukowej i kultowej powieści Alberta Camusa „Dżuma”, a także z opowiadań (mojego męża lekarza epidemiologa) o walce z epidemią ospy prawdziwej, zawleczonej do Wrocławia w 1963 r. Dziś, widząc w Polsce i na świecie warunki morderczej walki lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych o życie ludzkie, w zestawieniu z dysonansem informacyjnym rządów i diametralnie różnymi postawami ludzi w obliczu ekstremalnych sytuacji, koronawirus utwierdził mnie w ocenie, że ludzie dzielą się na dobrych i niegodziwych, mądrych i bałamutnie szkodliwych mistyków, pazernych i ofiarnych, agresywnych i przyjaznych.
  • Jaka będzie Polska, Europa i świat po koronawirusie?
  • Z pewnością zostanie nas mniej na ziemi, będzie gorzej nam się żyło, co nie znaczy, że walka o władzę i pieniądze ustanie. Mało tego, walka będzie trwała do czasu, aż przyroda nas wszystkich uspokoi.
  • Czy zrobiłam w epoce kornawirusa coś, o co wcześniej bym się nie podejrzewała?
  • Epidemia wywołała u mnie silną potrzebę wsparcia służby zdrowia. Wespół z Zarządem Fundacji Serce na Dłoni (któremu mam zaszczyt przewodniczyć od 25 lat) postanowiliśmy przekazać Wojewódzkiemu Szpitalowi w Gorzowie Wlkp. dotację w wysokości 100 tysięcy złotych na dofinansowanie zakupu sprzętu medycznego niezbędnego do zwalczania pandemii oraz zakupu deficytowych środków ochrony personelu medycznego niezbędnych w procesie leczenia i zabezpieczania ludności województwa lubuskiego przed kolejnymi zakażeniami, a w szczególności zabezpieczenia służb medycznych i pacjentów Szpitala w Gorzowie wlkp.
Ewa Zdrowowicz - Kulik: Co  teraz widzę - wiosenny ogród przed naszym domem w Skwierzynie z żonkilem - kwiatem nadziei - jako przesłanie, że życie po
Ewa Zdrowowicz - Kulik: Co teraz widzę - wiosenny ogród przed naszym domem w Skwierzynie z żonkilem - kwiatem nadziei - jako przesłanie, że życie po koronawirusie odrodzi się. archiwum prywatne
  • Czy coś mnie zdziwiło albo rozśmieszyło?
  • Nic mnie nie rozśmieszyło. Wielu ludzi zauroczyło mnie swoją determinacją w działaniach dla ratowania życia i tych zachowam w serdecznej pamięci. Zdarzyli się i tacy, którzy zadziwili mnie swoją egoistyczną małostkowością.

Czwartek 26 marca 2020
godz. 10.07
1085/15
(potwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce/śmiertelne w Polsce)
SEBASTIAN SIUDA, PAULINA SIUDA
OJCIEC MUZYK I MATKA POLKA

Sebastian: Dziwi mnie i śmieszy jednocześnie ludzka głupota. Paulina: Ja chciałabym, żeby ludzie zaczęli patrzeć szeroko na to, jak żyją i jaki to ma wpływ na rodzinę, społeczeństwo i cały świat

  • Czy epidemia zmieniła coś we mnie, w nas Polakach, Europejczykach, ludziach?
  • Sebastian: - Nie wiem, czy epidemia coś zmieniła. Ten proces wciąż trwa, z oceną trzeba jeszcze poczekać. Zobaczymy, co będzie potem. Na pewno widać mobilizację wśród Polaków. To chyba nasza cecha narodowa. Jeśli jest kiepsko, to szybko się mobilizujemy. Nie wiem, czy potrafią tak Niemcy, Włosi czy Hiszpanie.
  • Paulina: - Ja nie jestem w tej kwestii optymistką. Wydaje mi się, że ludzkość dostała już niejeden sygnał ostrzegawczy. Cieszę się, że spora część społeczeństwa zostaje w domu przynajmniej ze strachu. Dziwi mnie to, że w Europie ludzie potrafią mieć problem z czymś tak naturalnym, (a chwilowo koniecznym), jak pozostanie w domu z rodziną. Spora część świata nie ma dostępu do bieżącej wody, leków, jedzenia - podstawowych rzeczy potrzebnych do życia. Punkt widzenia zależy od tego, w jakiej sytuacji człowiek się znajduje, ale warto w takich chwilach pomyśleć o tym, w jak komfortowej sytuacji mimo wszystko się znajdujemy.
  • Jaka będzie po koronawirusie społeczność, w której żyję, pracuję, działam?
  • Sebastian: Społeczność będzie bardziej zżyta. Po 89. roku mam wrażenie, że przestaliśmy się wzajemnie zauważać. Ten kapitalistyczny pęd odczłowieczył nas sporo. Teraz mamy taki społeczny „slow motion” niczym w filmie. Kolejne sceny, z pozoru trwające krótką chwilę, trwają znacznie dłużej. Mamy przez to więcej czasu dla rodziny, dla siebie. Jest czas, aby wreszcie zastanowić się nad życiem.
  • Paulina: - Ja bardzo bym chciała, żeby świat zwolnił. Mam nadzieję, że w obliczu zagrożenia własnego życia ludzie otworzą się chociaż trochę na istotne problemy naszego świata. Być może spowolni to trochę postępujący proces rozkładu instytucji rodziny, która jest przecież podstawową komórką w społeczeństwie. Jeżeli dzielimy się miłością i empatią w rodzinie, to rośnie prawdopodobieństwo, że i tacy będziemy wobec sąsiadów, współpracowników i innych ludzi, którymi jesteśmy otoczeni. Dla mnie to, co dzieje się dzisiaj z przymusu, jest celem, który chcę osiągnąć na przyszłość. Praca z domu, więcej czasu na wychowanie i przyjęcie pełni odpowiedzialności za to, w jaki sposób i w jakim otoczeniu będą wychowywane nasze dzieci. Obawiam się tego, w jaki sposób pandemia dotknie kraje rozwijające się. Nie wiem, czy ludzie mają świadomość tego, jak dużą odpowiedzialność ponosimy jako konsumenci za sytuację, która może się tam wydarzyć. Chciałabym, żeby ludzie bardziej doceniali rękodzieło i wybierali produkty tworzone w kraju, albo i w bliskiej okolicy.
Sebastian Siuda: Ojciec, muzyk, grajek, twórca, cukrzyk, członek formacji zielonogórsko- gorzowskiej Biała Ćma, duetu eksperymentalnego Wrathu+Mała Fuzja,
Sebastian Siuda: Ojciec, muzyk, grajek, twórca, cukrzyk, członek formacji zielonogórsko- gorzowskiej Biała Ćma, duetu eksperymentalnego Wrathu+Mała Fuzja, tworzący jednoosobowy, ambientowy projekt Mała Fuzja. Paulina Jakubowska: Matka Polka Amelii, Zosi, Witka i Nadii, kreatywne zaplecze i jednostka do zadań specjalnych Sebastiana. W wolnych chwilach po nagięciu czasoprzestrzeni szyję. archiwum prywatne
  • Jaka będzie Polska, Europa i świat po koronawirusie?
  • Sebastian: - Mam wrażenie, że świat, Europa, ale i Polska będą troszkę inne. Już teraz widać, że w obliczu zagrożenia, jakim jest wirus, globalne zarządzanie nie sprawdza się. Każdy naród musiał wziąć sprawy w swoje ręce. Poza tym zaistniała sytuacja rozbudziła w nas niesamowitą kreatywność i to jest wspaniałe!
  • Paulina: - Na tę chwilę Europa na pewno się zmienia, ale - tak jak pisałam wyżej - ludzie czują, że ich życie jest zagrożone. Ja chciałabym, żeby ludzie zaczęli patrzeć szeroko na to, jak żyją i jaki to ma wpływ na rodzinę, społeczeństwo i cały świat. Bez takich refleksji wraz z końcem epidemii sytuacja wróci do ,,normy’’.

Były premier Kazimierz Marcinkiewicz, znany reporter (chwilowy nauczyciel) Cezary Łazarewicz i inni w nowym cyklu "Gazety Lubuskiej" Ja, Ty, Pani i Pan(demia)
Co po koronawirusie? Marcinkiewicz, Łazarewicz i inni w specjalnej akcji "Gazety Lubuskiej"
Lekarz, sędzia i studentka w cyklu GL Ja, Ty, Pani i Pan(demia):

Co ma koronawirus do klęski głodu? Jaki świat wyłoni się po epidemii? Czytaj w akcji GL: Ja, Ty, Pani i Pan(demia)
  • Czy zrobiłem/zrobiłam w epoce koronawirusa coś, o co wcześniej bym się nie podejrzewał(a)?
  • Sebastian: - Sytuacja, jaka teraz panuje, zmusiła mnie kilkukrotnie do podjęcia decyzji o odwołaniu koncertu. W warunkach normalnych nie musiałbym decydować się na taki krok.
  • Paulina: - Nie podejrzewałabym, że Sebastian jest w stanie odwołać koncert! Jeżeli o mnie chodzi, to nic specjalnego. Nadal staram się pomagać, kiedy mogę. Zresztą kiedy nie mogę, też się staram.
  • Czy coś mnie zdziwiło albo rozśmieszyło?
  • Sebastian: - Dziwi mnie i śmieszy jednocześnie ludzka głupota. Niestety zdarzają się przypadki skrajnej nieodpowiedzialności, które niestety mogą mnożyć liczbę chorych.
  • Paulina: - Nie wiem, czy jest coś, co może mnie jeszcze zdziwić. Obserwowałam sytuację od początku stycznia, dzień po dniu. Miałam świadomość, że wirus dojdzie i do nas, ale ciężko było mi to sobie wyobrazić. Nie bawiły mnie zakupy na zapas, dziwiło mnie tylko to, że były robione na ostatnią chwilę i masowo. W naszym przypadku, z czwórką dzieci pod dachem, każde zakupy wyglądają na widmo zbliżającej się apokalipsy! Ale o rozsądne zapasy postarałam się dużo wcześniej, zanim nastąpił wybuch paniki. Co do ludzi, którzy nie stosują się do kwarantanny, to staram się pojąć ludzką głupotę z taką miłością, na jaką mogę się w tej sytuacji zebrać. Staram się nie oceniać, bo co to może mi dać. Wiem, że taki człowiek może przyczynić się bezpośrednio do śmierci moich bliskich, ale liczę tu bardzo na odpowiednie służby, sąsiadów. Może i będzie to jakaś forma donosu, ale przynajmniej skuteczna i cenna.

Czwartek 26 marca 2020
godz. 9.53
1085/15
(potwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce/śmiertelne w Polsce)
MICHAŁ IWANOWSKI
ZIELONOGÓRZANIN, URZĘDNIK

Wszyscy stosują się do zaleceń, zachowują bezpieczne odległości, ale jednocześnie nie unikają wzajemnej pomocy. Dominuje spokój, nie panika

Izolowani, ale zintegrowani
Cisza i pustka to główne „epidemiczne” spostrzeżenia, które przeorały moją świadomość. Uzmysłowiły, że to nie są ćwiczenia. Wirus to wróg niewidzialny, ale pustki, jakie spowodował, stały się nad wyraz widoczne. Bardziej niż czerwone nagłówki portali ze zdjęciami ratowników w kosmicznych kombinezonach. Mieszkam na zielonogórskiej starówce, przy deptaku, nad którym zawsze unosił się gwar rozmów, przewijali się spacerowicze, przygrywali uliczni grajkowie, gromadziła się młodzież… I nagle zrobiła się „cisza nocna” przez cały okrągły dzień – wiosenny i słoneczny.

Pusta starówka w godzinie „szczytu” z Bachusem w maseczce - takie zdjęcie wysłał Michał Iwanowski, urzędnik z Zielonej Góry
Pusta starówka w godzinie „szczytu” z Bachusem w maseczce - takie zdjęcie wysłał Michał Iwanowski, urzędnik z Zielonej Góry Michał Iwanowski

Co więcej, pusto zrobiło się na długo przed 25 marca, kiedy rząd formalnie zakazał zgromadzeń i ograniczył do minimum wyjścia z domów. Do ograniczenia kontaktów wystarczyły więc wcześniejsze apele i prośby dziennikarzy, polityków, lekarzy. Ludzie przestali wychodzić z domów nie tyle z obowiązku, pod presją grzywny, ale z innych powodów. Jakich? No właśnie. Albo z poczucia odpowiedzialności, albo z poczucia dyscypliny albo ze strachu. Jakie są nasze motywacje dzisiaj, w obliczu zagrożenia – odpowiedź na to pytanie ma fundamentalne znaczenie dla jakości życia we wspólnocie po pandemii, kiedy zagrożenie minie.

Najłatwiej byłoby odpowiedzieć – działamy ze strachu, pod wpływem pobudek egoistycznych, wynikających z konieczności zapewnienia bezpieczeństwa sobie i najbliższym. Pewnie tak jest. Ale to byłoby zbyt proste uogólnienie. Strach jest uczuciem negatywnym i rodzi negatywne reakcje, czasem agresję, zorientowaną na wszystkich, którzy mogą naruszyć naszą strefę bezpieczeństwa. Tymczasem w sklepach i marketach, gdzie z konieczności trzeba się udać, panuje kultura, uprzejmość, życzliwość i wyrozumiałość. Wszyscy stosują się do zaleceń, zachowują bezpieczne odległości, ale jednocześnie nie unikają wzajemnej pomocy. Dominuje spokój, nie panika. Ruszył Bank Informacji Pomocowej z inicjatywy marszałek woj. lubuskiego, a rosnąca liczba ofert wsparcia i pomocy (rzeczowej, finansowej, osobistej), pokazuje dobitnie, że nie myślimy tylko o sobie. Pokazuje, że działamy pod wpływem poczucia odpowiedzialności i dyscypliny. One nie izolują, tak jak strach, ale tworzą wspólnotę.

Michał Iwanowski, urzędnik z Zielonej Góry: Mieszkam na zielonogórskiej starówce, przy deptaku, nad którym zawsze unosił się gwar rozmów, przewijali
Michał Iwanowski, urzędnik z Zielonej Góry: Mieszkam na zielonogórskiej starówce, przy deptaku, nad którym zawsze unosił się gwar rozmów, przewijali się spacerowicze, przygrywali uliczni grajkowie, gromadziła się młodzież… I nagle zrobiła się „cisza nocna” przez cały okrągły dzień – wiosenny i słoneczny. archiwum prywatne

Pandemia kiedyś minie, a zostanie nauka, jaką z niej wyniesiemy. Oczywiście najcenniejsza będzie nauka w dziedzinie biochemii, czyli szczepionka przeciw COVID-19, bo ona pozwoli zapobiec kolejnym zagrożeniom. Ale zostanie też nauka w dziedzinie społecznej – analiza naszych własnych zachowań w czasach „zarazy”. Czy w tym trudnym czasie zdamy egzamin z relacji międzyludzkich? Czy będziemy potrafili znowu otworzyć granice i nie dopatrywać się wrogów (zagrożeń) tam, gdzie ich nie ma? No i czy będziemy potrafili zrozumieć, że izolacja – choć konieczna w czasach pandemii - wcale nie jest lekarstwem na wszystkie bolączki świata? Myślę, że jako społeczeństwo zdamy ten egzamin. Bo mimo izolacji, pozostajemy zintegrowani.

Czwartek 26 marca 2020
godz. 9.34
1085/15
(potwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce/śmiertelne w Polsce)
ANNA GABRYELÓW
MIESZKANKA STRZELEC KRAJEŃSKICH

My, Polacy, w stanach zagrożenia jednoczymy się, jesteśmy solidarni. My, Polacy, szybko zapominamy i po wszystkim zaczynamy te swoje wojenki

Panie Zbyszku, chyba nie jestem najlepszą osobą do wypowiadania w tej kwestii, ale postaram się odpowiedzieć. Zacznę od końca:

  • Żyję już dostatecznie długo i trudno mnie zadziwić. Nie, nic mnie nie zdziwiło. Śmieszyłoby mnie niemal wszystko, gdyby sytuacja nie była tak poważną.
  • Zawsze robię wszystko, co jest w mojej mocy i o co nigdy bym się nie podejrzewała. Nie potrafię odmawiać. Taki mam charakter.
  • Epidemia niewiele zmieniła w moim życiu i we mnie. Dawno już pogodziłam się z tym, co nieuchronne. Może dlatego, że w ostatnich latach odeszło wielu moich bliskich, znajomych, koleżanek i kolegów. Nie musiałam też robić wielkich zapasów, bo zawsze mam wypełnione po brzegi trzy szuflady zamrażalnika w mojej lodówce. Robię tak od kilku lat, kiedy zostałam sama. Nie chcę nikogo fatygować na wypadek jakiejś choroby. Moja koleżanka mówiła do mnie: „Nie bądź taka samosia, daj sobie pomóc”. Teraz przyznała mi rację. Tyle o mnie. Czy zmieni to coś w ludziach, trudno powiedzieć. My, Polacy, w stanach zagrożenia jednoczymy się, jesteśmy solidarni. Wspaniałe gesty przedsiębiorców, sportowców, artystów i zwykłych ludzi. Historia zna przecież takie przypadki. My, Polacy, szybko zapominamy i po wszystkim zaczynamy te swoje wojenki.
Anna Gabryelów: Tak widzi mnie moja wnuczka Hania i to będzie najlepsza wizytówka. Mam trzy koty i noszę czerwone kolczyki i korale.
Anna Gabryelów: Tak widzi mnie moja wnuczka Hania i to będzie najlepsza wizytówka. Mam trzy koty i noszę czerwone kolczyki i korale.

Czwartek 26 marca 2020
godz. 8.28
1051/14
(potwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce/śmiertelne w Polsce)
ROBERT SUROWIEC
WICEPREZES WIELOSPECJALISTYCZNEGO SZPITALA WOJEWÓDZKIEGO W GORZOWIE WLKP.

Żyję perspektywą maksymalnie tygodnia do przodu. Jedno wiem na pewno: historia naszego szpitala będzie pisana na część przed i po epidemii

Panie redaktorze, świetny pomysł. Myślę, że warto pokazać ten czas oczami różnych osób. Dzisiaj głównie zajmuję się podejmowaniem decyzji, co muszę zrobić natychmiast, a co musi zaczekać. To musi poczekać. Na część pytań na ten czas nie jestem w stanie odpowiedzieć.

Żyję perspektywą maksymalnie tygodnia do przodu. Nie jestem w stanie teraz pomyśleć, co to w nas zmieni w dłuższej perspektywie. Choć pytanie ciekawe. Jedno wiem na pewno: historia naszego szpitala będzie pisana na część przed i po epidemii.
Ha! Ale jest z tego jakieś dobro.

Po pierwsze czytam, że redaktor Rusek krew oddaje, trochę pod moim wpływem.
Poprosiłem panie, żeby jakąś specjalną igłę przygotowały, za te wszystkie jego złośliwości.
Następna rzecz dobra, to schudłem przez te 10 dni o 4 kilogramy.

Czwartek 26 marca 2020
godz. 7.58
1051/14
(potwierdzone przypadki koronawirusa w Polsce/śmiertelne w Polsce)
MARIA TERESA
EMERYTKA ZE STRZELEC KRAJEŃSKICH

Ludzie są bardzo złośliwi, jakby nie wiedzieli, co w życiu jest najważniejsze

Otóż przyszło być może jakieś opamiętanie, ale czy ono coś zmieni? Wątpię. Ludzie są bardzo złośliwi, jakby nie wiedzieli, co w życiu jest najważniejsze. Obawiam się o wszystkich, którzy w tym czasie mogą stracić pracę. O małe firmy, które być może nie udźwigną tego ciężaru. O dzieci, te najmłodsze, które borykają się z tym nauczaniem. Rząd sobie poradzi, a co z nami? To byłoby tyle ode mnie.

Koronawirus. Co powinieneś wiedzieć o kwarantannie?

🔔🔔🔔

Pobierz bezpłatną aplikację Gazety Lubuskiej i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zdziwienie i śmiech. Strach i niepewność. Jak reagujemy na zagrożenie koronawirusem? Czytaj w akcji GL: Ja, Ty, Pani i Pan(demia) - Gazeta Lubuska

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska