LKS Goczałkowice - Lechia Zielona Góra 2:0 (1:0)
- Bramki: Mońka (25), Matuszczyk (53).
- LKS: Szczuka - Piszczek, Zięba, Maroszek (od 46 min Magiera) - Grygier (od 58 min Gemborys), Hanzel, Kazimierowicz (od 70 min Furczyk), Mońka - Ćwielong, Szendzielorz (od 58 min Trytko), Matuszczyk (od 83 min Jonda).
- Lechia: Fabisiak – Budziński (od 66 min Żukowski), Babij, Kaczmarczyk – Zioła (od 46 min Maćkowiak), Frankowski, Ekwueme (od 66 min Wieczorek), Surożyński, Loboda (od 79 min Athenstadt) - Konieczny, Mycan (od 66 min Małecki).
- Żółte kartki: Maroszek, Mońka - Loboda, Ekwueme.
Za taktykę gry zespołu z Goczałkowic odpowiada w tym sezonie Łukasz Piszczek, wielokrotny reprezentant Polski i do niedawna ikona Borussii Dortmund, który po przygodzie z wielkim futbolem postanowił wrócić do rodzinnego miasta i pomóc klubowi, z którego się wywodzi. Efekty są takie, że „Piszczu” ze swojej pracy wywiązuje się bardzo dobrze, bo jego zespół przewodzi ligowej tabeli, a przy tym jest niezwykle skuteczny na własnym boisku. Przekonała się o tym Lechia Zielona Góra, która była już siódmą w tym sezonie drużyną, która przegrała w Goczałkowicach. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że zielonogórzanie – szczególnie w pierwszej połowie meczu – kilka razy stworzyli zagrożenie pod bramką gospodarzy.
Już w 7 min Przemysław Mycan otrzymał dokładne zagranie od Bartosza Koniecznego. Znalazł w polu karnym miejsce do strzału, ale piłkę poza boisko wybił bramkarz LKS-u. Piłkarze z Zielonej Góry grali odważnie, stwarzali na rywalach dużą presję, imponowali tzw. doskokiem do przeciwnika. Z takiej gry wynikła kolejna dobra sytuacja dla gości w 23 min. Na bramkę uderzał Mykyta Loboda, ale miejscowy bramkarz znów znakomicie interweniował.
Ta sytuacja przebudziła gospodarzy, którzy zaczęli zdecydowanie lepiej grać w ofensywie. I już w 25 min przyniosło to efekt. Łukasz Hanzel wrzucił piłkę na pole karne, akcję próbował zamknąć Piotr Ćwielong, strzelał na bramkę, ale na linii uderzenia stał Przemysław Mońka, który z bliska umieścił piłkę w „sieci”. Ten sam zawodnik miał szansę na podwyższenie wyniku w 42 min, ale po jego strzale piłkę poza boisko wybił Wojciech Fabisiak. Warto dodać, że kilka minut wcześniej Przemysław Mycan próbował zaskoczyć bramkarza gospodarzy. Było blisko, bo piłka po jego strzale głową, „ostemplowała” poprzeczkę bramki.
Szkoda, że napastnik Lechii dał sobie odebrać piłkę w środku boiska w 53 min. Bo natychmiast trafiła ona do wbiegającego na połowę zielonogórzan Filipa Matuszczyka. Ten ograł całą zielonogórską defensywę, uderzył z 16 metrów, piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Później gospodarze mądrze „pilnowali” wyniku, byli zespołem agresywniejszym, grającym dokładniej, często odbierającym piłkę rywalom, co wynikało z dość wysokiego ataku.
WIDEO: Lechia Zielona Góra zdobyła lubuski Puchar Polski
Polub nas na fb
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?