Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zespół ma rozwiązać konflikt w Myszęcinie

Renata Zdanowicz
pixabay.com
Mieszkańcy wybrali swoich przedstawicieli do specjalnego zespołu, który ma pomóc zakończyć konflikt z właścicielami tuczarni świń. W pierwszym posiedzeniu uczestniczył wójt i przedstawiciele instytucji nadzorujących fermę. Hodowcy przystali na to, by jeden z przedstawicieli mieszkańców mógł zobaczyć warunki, w jakich hodują świnie. My zapytaliśmy hodowców, co zmienili w swoim gospodarstwie? - Nigdy nie wywoziliśmy gnojówki w święta. Zgodziliśmy się, żeby w soboty i niedziele w ogóle jej nie wywozić - zapewnia Ryszard Gilka. - Kupiliśmy większą beczkę asenizacyjną, by zmniejszyć ilość kursów.

Mieszkańcy zarzucają też niewystarczające zbiorniki na odcieki. - W przyszłym tygodniu dajemy do gminy wniosek o warunki zabudowy na dodatkowe zbiorniki na odchody ciekłe - zapewnia R. Gilka. Przypomina awarię ze stycznia, kiedy były silne mrozy i pękły rury. Potem przyszła odwilż, wszystko odtajało, zalało szamba i nadmiar , była tam była głównie woda, wylewał się. - Mieliśmy kontrole z WIOŚ, zgłosiliśmy awarię także do gminy - tłumaczy Joanna Stawarz. - Będziemy budować zbiornik, żeby na przyszłość zabezpieczyć się przed taką sytuacją. Zazwyczaj zimą w ogóle świń nie bierzemy, ale może się zdarzyć, że tucz nam się przedłuży. To stare chlewnie, awarie mogą wystąpić.

Mieszkańcy wskazywali też na złe ścielenie zwierzętom. - Przy chowie ściółkowym, jaki my prowadzimy, daje się słomę i codziennie się ją sprząta. I tak u nas jest. Latem jest tej słomy mniej, bo są upały i świnie się mogą odparzyć. Były zarzuty, że za dużo dajemy, za dużo jest obornika, więc zminimalizowaliśmy tak jak chcieli mieszkańcy. Teraz znowu słyszymy, że za mało tej słomy. My się cały czas słuchamy głosów mieszkańców - tłumaczy J. Stawarz.

Właściciele chlewni zapewniają, że stale stosują specjalne probiotyki, które uniemożliwiają wylęganie much i niwelują przykry zapach. - Ma przyjechać do nas przedstawiciel, by dodatkowe nowe preparaty zaproponować, sprawdzić ich działanie, czy będą skuteczniejsze - mówią hodowcy.

Jak informują, wyeliminowali z użytkowania dwie chlewnie, te bliżej położone zabudowań. - Jedna wykluczona jest od sześciu lat, mimo zmodernizowania jej. Druga od dwóch lat nie jest używana. Przystosowaliśmy te duże obiekty, one są najdalej położone od zabudowań - mówi R. Gilka. - Staramy się cały czas, w miarę możliwości, dostosowywać do żądań mieszkańców, tyle, że widzę, że to nie ma sensu. Co nie zrobimy to i tak będzie źle.

Służby weterynaryjne i WIOŚ potwierdzają, że dla dobrostanu zwierząt wystarczy wentylacja grawitacyjna. - I taka jest. Dodatkowo zamontowaliśmy wentylatory, włączamy je, kiedy się zmienia ciśnienie atmosferyczne. Zarzut, że chlewnie że są pootwierane jest niesłuszny. Grawitacja polega na tym, żeby wywiewało kominami przy otwartych drzwiach - wyjaśniają hodowcy.

Na ostatnim zebraniu jedna z mieszkanek zapytała wójta, co zrobi z tym, że pod jej domem płynie gnojówka z chlewni. Wójt wraz z pracownikiem gminy udali się do mieszkanki, która wycofała zarzut, mówiąc, że w emocjach tak powiedziała. - Jedenaście lat mamy tę chlewnię. Groźby są. Napisy na domu były, chodzą pogłoski, że podpalić nas mogą. Chcą nas zastraszyć, żebyśmy poddali się i zaprzestali hodowli trzody chlewnej, ale my nie możemy zaprzestać, ponieważ przez pięć lat musimy jeszcze tutaj prowadzić gospodarstwo, gdyż kupiliśmy sprzęt rolniczy z pomocą dotacji unijnej. Potem sprzedamy i wyniesiemy się stąd - mówią hodowcy.

Właściciele chlewni dostają pogróżki. Mieszkańcy nie chcą smrodu
Wójt Gminy Szczaniec podjął działania w sprawie chlewni na życzenie mieszkańców Myszęcina. W maju, na spotkaniu z wójtem mieszkańcy potwierdzili, że nie chcą zamknięcia hodowli, chcą tylko ograniczyć uciążliwości z nią związane. Co im przeszkadza? Wywożenie gnojówki w dni świąteczne, brak wentylacji w chlewniach, zbyt małe zbiorniki na gnojówkę, brak ściółki. Konflikt mieszkańcy - hodowcy przybierał na sile. Na murach domu hodowców pojawiły się obraźliwe napisy, ponoć padały groźby spalenia chlewni. Sytuację ma naprawić praca specjalnie powołanego zespołu, składającego się z przedstawicieli mieszkańców i służb nadzorujących fermę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska