Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zginęli bo Żydom pomagali. Historia pomocy w Majdanie Nowym. Felieton IPN

Dr Rafał Drabik, IPN Warszawa
archiwum IPN/nadesłane

Majdan Nowy to wieś leżąca w pow. biłgorajskim, w gminie Księżpol. Jeszcze w czasach okupacji była wsią ułożoną wzdłuż drogi do Soli na przestrzeni ponad 2 kilometrów. Panująca bieda nie przeszkodziła jednak mieszkańcom pomagać innym w czasie okupacji. Pomocy doczekali się także ukrywający się w okolicy Żydzi. Pierwsze wspomnienia dotyczące pomocy pochodzą już z 1941 r. Z zachowanych materiałów wiemy, że pomocy ukrywającym się Żydom udzielało przynajmniej kilka rodzin: Gnidułów, Łubiarzów, Kowalów, Płoszajów i Lekanów. To właśnie jesienią 1942 r. do wsi zaczęli systematycznie przychodzić pierwsi Żydzi z prośbą o pomoc. Pamięć ludzka zatarła ich imiona i nazwiska z wyjątkiem jednej, młodej (mającej około 18 lat) kobiety. Nazywała się Ida Boruch (Berech). Miała być córką piekarza z Biłgoraja. Wg jednego ze świadków innym Żydem, który ukrywał się razem z nią i inną nieznaną Żydówką, był niejaki Icek. Był właścicielem tartaku i młyna we wsi Markowicze, gmina Księżpol. Żydzi Ci dostawali zarówno posiłek jak i od czasu do czasu miejsce do spania. Ukrywali się też w okolicznym lesie oraz w opuszczonym domu Jana Cieślaka w miejscowości Gliny (kilka km od Majdanu Nowego). Prawdopodobnie ukrywali się też w stodołach poszczególnych gospodarzy nie informując ich o tym (lub ci gospodarze na taką praktykę przymykali oko). Ida Boruch przebywała też w zabudowaniach Gniduły, gdzie pomagała w pracach krawieckich. Wiemy też, że do rodzin w Majdanie Nowym z prośbą o pomoc przychodziły jeszcze inne osoby pochodzenia żydowskiego (kobiety z dziećmi): „Niejednokrotnie matka lub któryś z domowników już przez okno widzieli nadchodzących od lasu Żydów, albo szczekanie psa wskazywało na to, że przyszli. Matka przygotowywała przeważnie trochę chleba, raz był to pieróg z laszy gryczanej, i kazała mnie labo bratu Józefowi albo Janowi wynieść tę żywność Żydom.”

Dramat ukrywających się i ukrywanych zaczął się 28 grudnia 1942 r. W nieznanych do dziś okolicznościach Niemcy złapali wspomnianą Żydówkę Idę i zaczęli przesłuchiwać. Próbowali wydobyć z niej wszelkie informacje na temat Polaków ze wsi Majdan Nowy, którzy angażowali się w ratowanie Żydów. Torturowali ją i obiecywali wolność. Żydówka podała nazwiska osób, które jej pomagały a które zapamiętała. To sprawiło, że 29 grudnia do wsi przybyli Niemcy w towarzystwie sołtysa. Tak wspomina ten dzień Jan Kowal: „(…) Dnia 29 grudnia 1942 r. (…) z wyznaczenia sołtysa byłem z innymi w lesie ‘majdańskim’ i wycinaliśmy drzewa sosnowe, po czym cięliśmy je na kawałki metrowe. Wtedy przyszedł do lasu Andrzej Wryszcz (…) i powiedział, że Niemcy zastrzelili w obrębie naszych zabudowań moją matkę Katarzynę i brata Józefa oraz Gnidułę (…). Tego dnia mój ojciec Jan był w Biłgoraju. Opowiadała mi później Aniela Adamek (…), że Niemcy przeprowadzili do jej domu Żydówkę – jak się ona nazywała nie wiem – i pytali tą Żydówkę, kto jej z Polaków udzielał jedzenia. Czy ją bili nie wiem i nie wiem gdzie ją Niemcy zatrzymali. I wtedy ta Żydówka powiedziała tym Niemcom, że żywność otrzymywała u Kowalów i Łubiarza, zamieszkałych w Majdanie Nowym. (…)”

Niemcy znając dane osobowe Polaków chodzili od domu do domu. Zaczęli od zabudowań Jana Gniduły. Tam szukali gospodarza oraz mieszkającego z nim Mikołaja Lekana. Tego ostatniego nie było, natomiast Katarzynę Margol, która była tam służącą, zamordowali. Po zabraniu Jana Gniduły poszli do zabudowań Jana Kowala. Tam zamordowali jego, Katarzynę Kowal oraz jej syna Józefa: „Moja matka miała ranę w tyle głowy, brat i Gniduła także mieli rany z tyłu głowy.” Następnie udali się do zabudowań Antoniego Łubiarza. Tam szukali chłopaka z kręconymi włosami czyli Jana Łubiarza: „Moja matka Anastazja powiedziała, że nie ma tutaj takiego Łubiarza. Wtedy Niemiec zwracając się do sołtysa i pokazując na siebie i na włosy, że są kręcone, [zapytał] czy jest tu taki mężczyzna. [Na] to sołtys przytaknął, że w tym domu mieszka taki mężczyzna. Ja zrozumiałem, że Niemcom chodzi o mego brata Jana Łubiarza, który był wysokiego wzrostu i miał włosy kręcone. Wtedy Niemiec uderzył matkę ręką po twarzy i pytał gdzie jest ‘Bandit’.”

Gdy się okazało, że nie było go w domu zastrzelili Anastazję Łubiarz i jej teściową Marię Łubiarz. Szczęśliwym trafem w domu nie było męża Anastazji – Jana a dzieciom, Franciszkowi i niespełna rocznemu Stanisławowi, udało się uciec.

Kolejnym domem, do którego udali się Niemcy były zabudowania Józefa Pelca. Gdy okazało się, że i tam nie było Jana Łubiarza, Niemcy zastrzelili Kazimierza Szabata. Był on parobkiem u Pelca i przypominał wyglądem poszukiwanego Jana Łubiarza. Niemcy spalili także budynki należące do Gniduły i Andrzeja Płoszaja oraz ograbili majątek Kowalów i Łubiarzów: „Będąc w domu [mówi Franciszek Łubiarz] widziałem przez okno jak Niemiec strzelał do kur, a zabite kury sołtys nosił na furmankę, którą ci Niemcy przyjechali. (…) Następnie Niemcy ci zabrali u nas dwa kożuchy, inne ubiory męskie, kury (ile nie pamiętam), indyki.”

Powojenna dokumentacja zgromadzona przez Główną Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich stwierdziła, że spaliło się łącznie 10 budynków.

Zamordowano także Idę Boruch. Wg jednej z relacji, Niemcy próbowali wymusić od niej kolejne nazwiska i pojechali do pobliskich Lipowiec, gdzie została zastrzelona. Zamordowano także dwójkę Żydów, którzy ukrywali się razem z nią. Mieli tego dokonać policjanci. Początkowo Niemcy nie zgodzili się też na pochówek zamordowanych Polaków. Przez krótki czas byli oni pochowani przy swoich domostwach. Dopiero po uzyskaniu od Niemców zezwolenia, ciała ekshumowano i pochowano na cmentarzu. Wg dokumentacji kościelnej miało to miejsce w lutym 1943 r.: „Przez dwa tygodnie zabici byli pochowani na naszym podwórku z polecenia tychże Niemców. Po staraniach i uzyskaniu zezwolenia pochowani zostali ci zabici na cmentarzu rzymskokatolickim w Majdanie Starym.”

Tam spoczywają po dziś dzień. Miejsca pochowku zastrzelonej Żydówki nie udało się ustalić. Natomiast zamordowana dwójka Żydów została pochowana w lesie, w miejscu, w którym zostali zamordowani. Kilka miesięcy później w czasie pacyfikacji wsi Majdan Nowy zginął Stanisław Łubiarz, najmłodsze dziecko z rodziny, które uciekło podczas egzekucji matki i babci. Dziś groby polskich ofiar można odnaleźć na pobliskim cmentarzu a pamięć o tych wydarzeniach przypomina odsłonięty kilka tygodni temu pomnik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zginęli bo Żydom pomagali. Historia pomocy w Majdanie Nowym. Felieton IPN - Kurier Lubelski

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska