Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielona Góra: Daje kotom prawdziwy dom

Magda Weidner [email protected] 68 324 88 70
Pani Lilianna codziennie odwiedza swoich podopiecznych i dba, aby niczego im nie brakowało
Pani Lilianna codziennie odwiedza swoich podopiecznych i dba, aby niczego im nie brakowało fot. Magda Weidner
Pomaga i chce, jak najlepiej. Czasem walczy o przetrwanie swoich podopiecznych. Często boi się o siebie. Bo nie każdy tak jak pani Lilianna kocha bezdomne koty. A ona poświęca im całe swoje życie. Daje miłość, schronienie i jedzenie.

Godzina 5.00. Dzwoni budzik. Pani Lilianna wstaje, aby przygotować się do porannej, małej podróży. Przygotowuje, jak mawia, swój sprzęt do pracy. Do specjalnego wózka miski, butelki z zimną i ciepłą wodą, szczotkI, kocyki i dużo jedzenia. Mokra karma, sucha. A zimą dochodzi jeszcze do tego specjalny termofor, który je podgrzewa. Gdy już wszystko gotowe, pani Lilianna wyrusza w drogę. Do swoich czworonożnych przyjaciół: Dziudziusia, Wojtusia, Maciusia, Kasi, Dziadzia, Niuni, Lolusia, Mery, Czarusia, Loli, Leosia. Łącznie opiekuje się 18 kotami, których los nie oszczędził. - Większość uratowałam. Wyleczyłam z ciężkich chorób. I kocham je wszystkie - przyznaje pani Lilianna.

Tak od dziesięciu lat. Dzień w dzień. - Sąsiadka mnie zaraziła. Strasznie kocha koty i od dłuższego czasu nimi się opiekuje. I tak dołączyłam do niej ja - wspomina pani Lilianna. - Nie spotkałam nigdy tak inteligentnych zwierzaków, jakimi są moje mruczki. Reagują, jak wołam je po imieniu. Przychodzą się tulić, opowiadają mi wszystko. Nigdy nie zrozumiem, jak człowiek może być tak obojętny i taką krzywdę im wyrządzić - opowiada, drapiąc czarną kotkę za uchem.

Pani Lilianna ma, jak mówi, kilka rejonów w Zielonej Górze, gdzie opiekuje się kotami. Wszystkie blisko centrum miasta. Wyremontowała piwnice, gdzie zwierzęta mają jak w domu. Jest fotel, szafeczki, drapaki. - Staram się stworzyć im bezpieczne miejsce, jakiego nie miały - mówi. - Dbam o to, aby każda kotka była wysterylizowana, teraz będę także kastrować kocury. Proszę zobaczyć. Mam wszystko odnotowane - wyciąga notatnik. - Czasem brakuje mi sił. Ale prześpię się i wstaję już pozytywnie nastawiona do kolejnego dnia. Bo wiem, że czekają na mnie te spojrzenia, te mordeczki cudne.
Codziennie, przygotowanie jedzenia dla mruczków, to wydatek ok. 30 zł. - Pomagają mi też sąsiedzi. Ze schroniska nie biorę karmy, chociaż chcą mi pomóc. Ale moje koty nie jedzą takiej. Nawet jak dostanę jedną paczkę tygodniowo tej odpowiedniej, to już jest wsparcie - opowiada.

Miłośniczka zwierząt przyznaje, że pomoc bezdomnym zwierzętom w naszym mieście troszkę kuleje. Przede wszystkim brakuje wolontariuszy. - Wszyscy powinniśmy pamiętać o jednym. Działając dla dobra zwierząt, musimy iść w jednym kierunku. A mnie boli to, że jestem sama. Nie mam wsparcie...
Są momenty, kiedy nasza Czytelniczka rozkłada ręce. Nigdzie nie może pojechać. Gdy choruje, nie ma kto jej zastąpić. - A przecież nie zostawię ich. One muszą jeść...
Inicjatywa dla Zwierząt i Straż Ochrony Zwierząt podkreślają, że w miarę możliwości pomogą pani Liliannie. - Oczywiście, gdy jest potrzeba wyłapania kota, przewiezienia do weterynarza, nie ma problemu - mówi Bartosz Węgrzyn, prezes IDZ. - Rozdajemy również karmę dla bezdomnych zwierząt i karty na sterylizację.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska