Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielona Góra. Django pokonał swe lęki i pojechał na Mistrzostwa Świata. "Na zawodach jest z Panią. A ona umie odpędzić strach"

Michał Olszański
Agnieszkę Mogilnicką od małego ciągnęło do zwierząt. A najbardziej do psów i koni.
Agnieszkę Mogilnicką od małego ciągnęło do zwierząt. A najbardziej do psów i koni. Mariusz Kapała
Django to lękliwy pies. Przestraszyć go może wszystko: nagły hałas, szeleszcząca folia, jakiś ruch dostrzeżony kątem oka. Spanikowany trzęsie się ze strachu. Ale na zawodach błyszczy. Tak bardzo, że trafił właśnie do reprezentacji Polski, a w tym tygodniu wystartował na Mistrzostwach Świata w Danii. Bo na zawodach jest z Panią. A ona umie odpędzić strach.

Boisko na obrzeżach Zielonej Góry. Prostokąt przystrzyżonej, wypalonej słońcem trawy. Wokół ani żywego ducha. Na placu porozstawiane są pachołki, przeszkoda (dwie tyczki i pozioma żerdka), taśmy tworzące kwadrat na ziemi. Agnieszka Mogilnicka po prostu sobie idzie, a Django (border collie) robi slalom między jej nogami. Krok i piesek nurkuje między nogi, natychmiast robi zwrot, tak, by powtórzyć manewr przy następnym kroku człowieka. To na razie rozgrzewka, zabawa. Na prawdziwe ćwiczenia przyjdzie czas za chwilę.

Agnieszkę Mogilnicką od małego ciągnęło do zwierząt. A najbardziej do psów i koni.

Zielona Góra. Django pokonał swe lęki i pojechał na Mistrzos...

Agnieszkę Mogilnicką od małego ciągnęło do zwierząt. A najbardziej do psów i koni. Niestety, w domu nie mogła mieć futrzaka, ze względu na traumatyczne przeżycia mamy (kiedyś pies pogryzł ją tak, że wylądowała w szpitalu). Ale za to wyprowadzała na spacery psa sąsiadki. Gdy była jeszcze w przedszkolu, po rozmowie z tatą o tym, że może będą mieć konia, „sprzedała” sąsiadowi samochód rodziców, żeby w garażu zrobić miejsce dla zwierzaka. Psa (a niedługo potem także konia) sprawiła sobie jednak tuż po studiach na AWF.
- To musiał być prawdziwy pies. Taki z ogonem, uszami, sierścią – śmiejąc się tłumaczy wybór hovawarta (czyli potężnego psa o długiej sierści). Był z nią 14 lat, a potem ustąpił miejsca Waszce (też hovawart), z którą zaczęła trenować obedience, czyli posłuszeństwo sportowe. Przyznaje, że posłuszeństwo to nazwa niezbyt fortunna. Może kojarzyć się z przymuszaniem, dominacją.
- To nie tak. Nie sądzę, żeby udało sie wyszkolić psa w obedience siłą i przymusem - tłumaczy. – Obedience, czyli to posłuszeństwo sportowe, musi być zbudowane na radości z pracy psa. Szkolenie polega na budowaniu relacji, zaufania do przewodnika. To nauka, a jakże, trening często ciężki, ale zawsze z poszanowaniem dobra psa. Dla mnie obedience to fun ze wspólnej pracy, to zgłębianie dalej i dalej zaufania. Jeśli ja nie dbałabym o dobrostan mojego psa, na pewno w tym roku nie jechałabym na MŚ - zauważa.
- Nasze, szkolenie polega na tym, żeby pies zrozumiał, o co chodzi i lubił to co robi. Dziwne prawda? Jak pies ma rozumieć.??? Polega to na tym, że ucząc się danego zachowania, to pies odkrywa, na czym ono polega i dąży do jego zrealizowania, bo wie, że na końcu jest nagroda, najpierw smaczek, chwila zabawy, potem już "tylko" radość przewodnika – objaśnia. – Na przykład ucząc kwadratu (pies na komendę rzuca się pędem w stronę wytyczonego taśmami kwadratu, w który mam się zatrzymać i czekać na dalsze wskazówki – przyp. MO), ustawiam psa na smyczy na wprost, a w kwadracie ukryta jest zabawka. Gdy dochodzi do tego miejsca i dostrzega zabawkę, jest to dla niego oczywiście nagroda. Najpierw robię to z bliska, potem z daleka, pies kojarzy miejsce - taśmy i pachołki - z zabawką (czyli nagrodą), a także z powtarzaną komendą...

Django trafił do reprezentacji Polski, a w tym tygodniu wystartował na Mistrzostwach Świata w Danii.
Django trafił do reprezentacji Polski, a w tym tygodniu wystartował na Mistrzostwach Świata w Danii. Mariusz Kapała

Przewodnik idzie, a pies podąża tuż przy nodze. Człowiek skręca, przyśpiesza, zwalnia, staje. Pies jest jak przyklejony, całkowicie skupiony na przewodniku. Jak te rybki, które towarzyszą rekinowi. Wszystko wygląda na idealnie zsynchronizowany balet. Koniec ćwiczenia. – Ojoj, jakie to było ładne, takie ładne – płyną pochwały w kierunku zwierzaka. Kilka rzutów piłką, siłowanie się na szarpaku. Chwila dla fizjologii (Django sam z siebie schodzi z boiska i idzie wysikać się w krzakach). Czas na kolejne wyzwanie. Pies stoi na specjalnej podstawce, ze trzydzieści metrów od pani. „Pac!” Kic!”, niesie się po boisku, wspierane sugestywnymi wyrzutami rąk. Piesek waruje, siada, wstaje. Każda zmiana pozycji jest dynamiczna, „na raz”. I znów słyszymy, jakie to było ładne… Czas na kilka smaczków.

Ucząc się danego zachowania, to pies odkrywa, na czym ono polega i dąży do jego zrealizowania, bo wie, że na końcu jest nagroda, najpierw smaczek, chwila
Ucząc się danego zachowania, to pies odkrywa, na czym ono polega i dąży do jego zrealizowania, bo wie, że na końcu jest nagroda, najpierw smaczek, chwila zabawy, potem już "tylko" radość przewodnika. Mariusz Kapała

Waszka startowała w zawodach, jednak okazało się, że pewne rasy mają wyjątkowe predyspozycje do tego sportu. A Agnieszka Mogilnicka zaczęła mieć apetyt na coraz wyższy poziom zaawansowania w tym sporcie, zaczęło ją wciągać współzawodnictwo, a pochłaniać dążenie do doskonałości. Siedem lat temu pojawił się więc Django (ponad 90 proc. psów na MŚ to border collie). Na początku wszystko układało się jak w bajce. Piesek zdobywał kolejne poziomy zaawansowania (są cztery klasy), uczył się chętnie, wręcz brylował wśród rówieśników. Wszystko skończyło się nagle, gdy skończył dwa lata.
- Nagle zrobił się lękliwy. Wszystko zaczęło go przerażać, trząsł się niemal non stop – opowiada właścicielka. – Nie było żadnego traumatycznego zdarzenia. Przyczyny, o ile się zorientowałam, są genetyczne i ujawniają się właśnie w tym wieku. Po prostu niektóre border collie tak mają – tłumaczy.
Django był coraz bardziej lękowy. Do tego stopnia, że w apogeum tego stanu funkcjonował jedynie na lekach. Powrócił jednak do ćwiczeń.
- Zaczęliśmy z powrotem ćwiczyć, na zasadzie zabawy. Border collie to psy stworzone do pracy. To ona nadaje im sens życia – tłumaczy opiekunka. Z czasem zaczęli nawet jeździć na zawody. Niekiedy musieli się wycofywać, ze względu na towarzyszący temu stres, ale nie zawsze.
- Musiałam tak zbudować zaufanie, aby pies w sytuacjach stresowych, trudnych dla niego, szukał wsparcia u mnie. Pracuję tak, żeby gdy górę bierze instynkt ucieczki, lęk, Django nie miał wątpliwości co ma zrobić - przyjść do mnie, czyli tu gdzie zawsze otrzyma wsparcie. Musi wierzyć w to, że ja jestem jego ostoją, że odgonię wszystkie strachy, musi mi ufać jak dziecko mamie czy tacie – tłumaczy. - Poza tym szanuję go i odczytuję sygnały, które mi wysyła. Nie nakazuję mu pracować, kiedy jest mu trudno i daje znać, że nie da rady.
W tym roku nastąpił przełom, i zielonogórski duet po raz pierwszy został powołany do reprezentacji kraju.
- Wszyscy moi znajomi, zawodnicy, pytali mnie w tym roku: "Wow, co Ty zrobiłaś? Jak myślisz, czemu Django się tak zmienił?” – opowiada. I od razu próbuje odpowiedzieć: - Dałam mu czas, trzymałam go "pod kloszem" kiedy tego potrzebował, cały czas wspierałam, budowałam zaufanie. Odstawiłam w końcu leki, które pomogły mi wypracować to wszystko. Do tego ma teraz z kim rywalizować o czas treningowy (w domu pojawil sie Unique dziś już 2-letni border collie).

Nasze, szkolenie polega na tym, żeby pies zrozumiał, o co chodzi i lubił to co robi.
Nasze, szkolenie polega na tym, żeby pies zrozumiał, o co chodzi i lubił to co robi. Mariusz Kapała

Django pędzi wprost do swojej pani. Nagle pada komenda. Pies zatrzymuje się niemal w miejscu w pozycji waruj (leży). Komenda i znów pędzi. Kolejna komenda. Tym razem zatrzymuje się w pozycji siad. Ponownie rusza galopem i w końcu jest już na miejscu, siedzi przy nodze przewodnika. To również było bardzo, bardzo ładne zdaniem przewodniczki. To już koniec na dziś, bo straszny upał. Zwłaszcza, że wcześniej aportował, skacząc przez przeszkodę. Teraz napije się wody z izotonikiem, a na trening wyprowadzony zostanie Unique. Od razu widać różnicę. Jest dużo wolniejszy, gorzej skoordynowany. Ale ma jeszcze czas. Jest co prawda dużo mniej zaawansowany niż Django w jego wieku, ale zdaniem Agnieszki Mogilnickiej bardzo perspektywiczny.

Agnieszka Mogilnicka zaczęła mieć apetyt na coraz wyższy poziom zaawansowania w tym sporcie, zaczęło ją wciągać współzawodnictwo, a pochłaniać dążenie
Agnieszka Mogilnicka zaczęła mieć apetyt na coraz wyższy poziom zaawansowania w tym sporcie, zaczęło ją wciągać współzawodnictwo, a pochłaniać dążenie do doskonałości. Siedem lat temu pojawił się więc Django (ponad 90 proc. psów na MŚ to border collie). Mariusz Kapała

- Pies nie jest maszyną ani robotem, każdy ma inny charakter, każdy lubi co innego, każdy inaczej się uczy. A ja, jako przewodnik, muszę mądrze szkolić, czekać aż pies dojrzeje, szukać odpowiedniej dla niego metody i cały czas budować zaufanie i relację - tłumaczy. - W obedience jest też dużo detali, do których pies musi być fizycznie dobrze przygotowany. Np. pies w blokadach (gdy pędzi do opiekuna i jest stopowany- przyp. MO) musi się zatrzymać praktycznie w miejscu, a jednocześnie ma biec szybko na przywołanie... Jak zatrzymać w miejscu pędzący samochód? No nie da się. Regulamin określa, że pies musi się zatrzymać nie przekraczając dwóch długości swojego ciała, praktycznie na komendę ma zablokować ruch....mega trudne i wymagające... Pozycje na odległość... pies nie może ruszyć jedną parą łap zmieniając te wszystkie siady, waruje i stóje.. Uczymy psa albo zablokowanego tyłu albo przodu. Jak? Każdy pies ma inne predyspozycje. Naturalne. Doświadczony przewodnik widzi w codziennym siadaniu, jak pies to robi. Albo dostawia tyłek do przodu, albo cofa przednie łapki do tyłu... he he, fajne nie? – śmieje się. I długo jeszcze może opowiadać o psach, metodach, obserwacjach. Widać, że to, co robi, to coś więcej niż hobby, odskocznia od pracy w szkole (jest nauczycielem wf).
- Najważniejsza jest miłość do zwierząt i ta pewność, że robi się to, do czego ma się tą szczególną słabość i zdolności. Każdy wybiera swój sposób na życie. Jedni żyją w Bieszczdach, inni tworzą muzykę, laski się upiększają. Ja potrzebuję do życia lasu, ruchu, kontaktu ze zwierzęciem w porozumieniu i symbiozie. Jestem głęboko przekonana, że z moimi psami łączy mnie coś wyjątkowego – kończy.

Pies nie jest maszyną ani robotem, każdy ma inny charakter, każdy lubi co innego, każdy inaczej się uczy. A ja, jako przewodnik, muszę mądrze szkolić,
Pies nie jest maszyną ani robotem, każdy ma inny charakter, każdy lubi co innego, każdy inaczej się uczy. A ja, jako przewodnik, muszę mądrze szkolić, czekać aż pies dojrzeje, szukać odpowiedniej dla niego metody i cały czas budować zaufanie i relację - mówi pani Agnieszka. Mariusz Kapała

Wracamy. Samochód wjeżdża na brukowany fragment drogi. Niemal natychmiast z tyłu, gdzie w transporterze odpoczywa Django, dobiega żałosne piszczenie. Mogilnicka zaczyna uspokajać pieska. Przemawia spokojnie, modulując głos, robi wszystko, żeby zdjąć z niego stres. W pewnym momencie w jej dłoni pojawia się coś w rodzaju pilota.
- Głaszczę go – wyjaśnia wciskając przycisk. – Włączyłam mu matę wibrującą, to go uspokaja.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska