Miasto przegrywa z urzędem marszałkowskim przed NSA
Przypomnijmy, w zeszłym roku rząd PiS znowelizował ustawę dotyczącą odpadów. Stało się to podstawą do powołania się przez magistrat na art. 26a mówiący o tym, że w przypadku zagrożenia dla życia lub zdrowia ludzi lub środowiska nakłada się na właściwy organ m.in. obowiązek niezwłocznego usunięcie porzuconych odpadów i gospodarowanie nimi. Zdaniem urzędu miasta takim „właściwym organem” jest urząd marszałkowski.
Z kolei takim stawianiem sprawy nie zgodził się samorząd województwa. Spór w tej sprawie toczył się przed Naczelnym Sądem Administracyjnym. Ten orzekł ostatecznie, że to prezydent Zielonej Góry odpowiada, za usuniecie odpadów.
Jak informuje nas wiceprezydent Dariusz Lesicki, miasto odniosło jednak inny sukces przed NSA. – Sąd nakazał ponownie rozpatrzyć czy to nie Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska powinna zająć się usunięciem toksycznych odpadów. Nasza argumentacja opiera się m.in. na fakcie, że to przecież nie miasto popełniło w kwestii błąd, to nie my jesteśmy winni, nam jedynie podrzucono to „kukułcze jajo”. Jeśli to postępowanie zakończy się dla nas sukcesem, to wtedy środki na utylizacje odpadów mogłyby pochodzić z budżetu centralnego – uważa Lesicki.
Wiceprezydent Lesicki: Są nowe technologie, sprawdzimy jak wygląda sytuacja na rynku
Zielonogórski magistrat nie czekając jednak na decyzje w tej sprawie, otworzył kolejny przetarg na uprzątnięcie toksycznej hali. Problem jednak w tym, że stanie się to już czwarty raz! Dlaczego?
Radni miasta zapisali w budżecie na ten cel 10 mln zł. W pierwszym przetargu, który odbył się jesienią 2018 roku, zgłosił się tylko jeden wykonawca, który wycenił swoją pracę na ok. 18 mln zł. W drugim przetargu ta kwota wzrosła do niemal 20 mln zł. W trzecim nie pojawiła się już nawet żadna oferta… Czy teraz będzie inaczej?
- Oferty można składać do 4 listopada. Poczekajmy i sprawdźmy, jak wygląda sytuacja na rynku – przekonuje Lesicki. - Robiliśmy w tej kwestii pewne rozeznanie. Pojawiły się firmy, które oferują już inne technologie. Najprostsza to spalanie, ale jest też możliwość rozłożenia odpadów. Musimy także pamiętać, że w obecnej sytuacji w gospodarce, przedsiębiorcy mogą być skłonni do składania bardziej umiarkowanych ofert – uważa nasz rozmówca.
Historia toksycznych odpadów w Przylepie
Toksyczne odpady w Przylepie to pozostałość po działalności firmy Awinion z Budzynia, która zgromadziła tam niebezpieczne materiały. Później zakończyła działalność, a jej przedstawiciele rozpłynęli się w powietrzu - byli poszukiwani przez prokuraturę. Miasto „odziedziczyło” problem po połączeniu z gminą. Stało się to osią sporu ze starostwem powiatowym.
Na podstawie posiadanej dokumentacji Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska stwierdził, że wewnątrz hali znajdować się może do nawet 5 tys. metrów sześciennych pojemników z odpadami, których skład nie jest do końca znany. Stanowi to poważne ryzyko dla zdrowia i życia mieszkańców, dlatego należy je jak najszybciej usunąć.
- Czytaj również:
ZIELONA GÓRA. Sarkofag pod miejskim wysypiskiem rozwiąże problem z toksycznymi odpadami w hali w Przylepie?
Wideo: Wiceprezydent Dariusz Lesicki o hali w Przylepie [archiwalne wideo]
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?