Halina Węglińska z Zielonej Góry na imprezę przyszła z córką Wandą i wnukiem Jarkiem. Jak zawsze elegancka i uśmiechnięta. Kiedy weszła do wojewódzkiej biblioteka, gdzie odbyły się urodziny, przywitały ją gromkie brawa. Towarzyszyły jej do momentu, aż zasiadła na tronie, nad którym wisiały złote balony w kształcie 100.
Prezes Zielonogórskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, Zofia Banaszak, nie kryła wzruszenia. I cieszyła się, że najstarszej studentce udało się zorganizować wyjątkowe urodziny.
- Droga Halinko, przyjmij życzenia zdrowia i wyrazy głębokiego szacunku. Należysz do pokolenia głęboko doświadczonego w dziejach naszego kraju– mówiła pani prezes. - W tym szczególnym dniu przyjmij od nas wszystkich podziękowania za bycie z nami, za życzliwość, za dawanie nam swoistej lekcji wytrwałości, za uśmiech, optymizm…
Pani Halina przyznała, że w życiu przeszła wiele, wojna, konspiracja, śmierć najbliższych osób.
- Ale cieszę się, że doczekałam szczęśliwych czasów – mówiła jubilatka.
Kwiatów, życzeń i gratulacji było wiele. Od pani marszałek, prezydenta, który także ufundował tort, dyrektor ZUS, kierowniczki USC, studentów ZUTW, dyrekcji Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki :Publicznej.
- Mamy dla pani Złotą Kartę, będzie pani wyjątkowo traktowana – mówi dyrektor WiMBP Andrzej Buck, wręczając upominki i kwiaty.
- Halinko, musisz jak najdłużej żyć. Biblioteka ma tysiące woluminów, musisz te wszystkie książki, nowości też, przeczytać – zauważyła Zofia Banaszak.
Niektóre studentki ZUTW nie potrafią powstrzymać łez. Ze szczęścia. Że Halinka jest z nami. Opowiadają o robótkach ręcznych jubilatki. Czapkach, serwetkach, rękawiczkach.
- Kiedyś przyszła do nas cała ubrana w wydziergane przez siebie stroje, nawet broszkę sama zrobiła - opowiadają panie i dodają: - Pytałyśmy, czy także stringi przez siebie wydziergane założyła. Ale było śmiechu!
Do Zielonej Góry pani Halina trafiła przez administrację. Bo po wojnie zaczęła pracę w starostwie w Łowiczu, potem w prezydium wojewódzkiej rady w Łodzi.
- Jak przewodniczący Grochalski przyjechał tutaj, to mnie ściągnął do Zielonej Góry – wspomina H. Węglińska.
Miasto wtedy było małe. Ulica Bohaterów Westerplatte, dziś główna trasa w mieście, przypominała wiejską ścieżkę.
Całe zawodowe życie pani Halina spędziła w administracji. Prowadziła m.in. dom opieki dla dorosłych w Brzeźnicy, gospodarstwo pomocnicze 30-hektarowe. Potem były inne placówki, a ostatnia to spółdzielnia mleczarska - zakład remontowo-budowlany. W końcu przyszedł czas na emeryturę. I choć obowiązków mniej i tak doba jest za krótka, by zrobić to, co by się chciało...
- Zawsze modliłam się o to, by być dobrym człowiekiem. Bo dobremu lepiej się - zauważa Halina Węglińska. - Spotykam na swej drodze wielu życzliwych ludzi. Moja rodzina mnie wspiera. Sąsiadów mam wspaniałych. Studenci ZUTW też dodają skrzydeł, więc jak się nie uśmiechać?
RADOŚĆ Z TROSKĄ SIĘ PLECIE
Po trzech miesiącach od ślubu gestapo aresztowało jej pierwszego męża - Mieczysława Białasa. Potem wywieźli go do Oświęcimia. Do dziś nie wie, gdzie leżą jego prochy.
Inne ciężkie chwile? Podczas zakładowego spotkania poczuła się nagle źle i osunęła na ziemię. Straciła przytomność. Okazało się, że przeszła zawał serca.
- Odesłali mnie do domu. Mama zapaliła gromnicę. Prosiłam ją, by zgasiła świecę i przyniosła mi… śnieg. Do nacierania – wspomina jubilatka.
Mimo wielu przykrych wydarzeń nigdy nie straciła pogody ducha. I zainteresowania światem. A czy stosowała jakieś diety? Ależ skąd! Jem wszystko! Nie lubię monotonii. Nigdy nie paliła? Ależ skąd! Ale po kolejnej podwyżce rzuciła. Bo jak już sobie coś postanowi, ta być musi.
POLECAMY TEŻ
ZOBACZ TEŻ
ZOBACZ TEŻ
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?