- Na początku miał być to pomnik poświęcony mieszkańcom wsi Gniłowody. Później okazało się jednak, że jest olbrzymie zapotrzebowanie na to, żeby upamiętnić pomordowanych na Kresach. Stąd też mieszkańcy różnych miejscowości z Ziemi Lubuskiej prosili o to, żeby mogli chociaż lampkę zapalić... To stało się inspiracją do tego, żeby z naszego pomnika uczynić coś w rodzaju małego mauzoleum pomordowanych na Kresach - wspomina prof. Leszek Jazownik, współorganizator uroczystości.
Jeżeli dzisiaj się mówi, że UPA mordowała, bo chciała odzyskać wolność, to powstaje pytanie: Czy siostry zakonne, czy bracia zakonni stali na przeszkodzie wolnej Ukrainy?
W miejscu pamięci odsłonięte zostały kolejne trzy tablice. - Jedna jest, jak zwykle, poświęcona miejscowości, w której dokonano mordu. Ale mamy też dwie szczególnie ważne tablice. Mianowicie tablicę poświęconą pomordowanym żołnierzom kampanii wrześniowej. We wrześniu 1939 roku okazało się, że oprócz dwóch oficjalnych wrogów - Niemców hitlerowskich i żołnierzy sowieckich - mamy wroga wewnętrznego: Żydów i Ukraińców, którzy stanęli przeciwko państwu polskiemu, zwrócili się przeciwko ojczyźnie, która ich wcześniej karmiła, broniła - opowiada prof. Jazownik. - Jest to przykra karta w historii. Jak okrutne to były zdarzenia, uwydatnia kolejna tablica, poświęcona duchownym: księżom, siostrom zakonnym, braciom zakonnym, okrutnie pomordowanym, w torturach, w męczarniach. Jeżeli dzisiaj się mówi, że UPA mordowała, bo chciała odzyskać wolność, to powstaje pytanie: Czy siostry zakonne, czy bracia zakonni stali na przeszkodzie wolnej Ukrainy?
Jedną z osób, które odsłaniały tablicę „W hołdzie polskim księżom, siostrom i braciom zakonnym...”, była Genowefa Czyściecka z Łężycy. Pochodzi z Dębowej Karczmy na Wołyniu. Gdy ruszyła fala bestialskich mordów dokonywanych przez banderowców, rodzina schroniła się w Łucku. Jak pani Genowefa wspomina dzieciństwo na Kresach?
- Strasznie, strasznie... - kiwa głową 91-letnia kobieta. - Pomordowanych to widziałam w Łucku. Jak napad był Ukraińców, to ja chodziłam patrzeć. Wigilia, na łóżku leżeli wszyscy porąbani. To straszne... Dzieci do słupów przybite. To ja wszystko widziałam. Straszne przeżycia... Mordy straszne...
Eugeniusz Ilmak z Zielonej Góry w towarzystwie córki Małgorzaty Kijewskiej odsłonił tablicę „Pamięci Polaków zamordowanych przez OUN-UPA w l. 1944-1945 w Szmańkowcach, pow. Czortków, woj. tarnopolskie: 1. Bogucka N. - lat 57, 2. Bogucki Bogusław - lat 60, 3. Galant Anna - lat 44, 4. Galant Antoni - lat 46, 5. Galant Benedykt - lat 70, 6. Galant Stefan - lat 43, 7. Kiernicka Cecylia - lat 70, 8. Kiernicka Eugenia - lat 10, 9. Kiernicka Helena - lat 35, 10. Kiernicki N. - 2 miesiące, 11. Kiernicki Roman - lat 12, 12. Siwak Antoni - lat 43”.
- Jestem dumna z taty - przyznaje pani Małgorzata. - Marzył o tym, by w ten sposób upamiętnić swoich znajomych, sąsiadów.
Tablice łężyckiego pomnika są śladem po zamordowanych, których szczątki najprawdopodobniej już nigdy nie zostaną odnalezione.
- Dziś Łężyca jest dowodem na to, że pamięć o ofiarach ukraińskiego ludobójstwa jest pielęgnowana. Z roku na rok nasz niewielki pomnik i jego otoczenie rozrosły się do rozmiarów panteonu, który jest kolejnym świadectwem ogromu zbrodni OUN-UPA. Golgota Kresów Wschodnich jest częścią do dziś nierozliczonego fragmentu naszej polskiej, tragicznej historii XX wieku. Tablice łężyckiego pomnika są śladem po zamordowanych, których szczątki najprawdopodobniej już nigdy nie zostaną odnalezione - podkreśla Czesław Laska, szef Stowarzyszenia „Pamięć Polskich Kresów” w Łężycy.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?