– Na lekcji nasza wychowawczyni ze łzami w oczach powiedziała nam, że będzie mniej klas w liceum, niż planowano, i że ona straci pracę - opowiadają uczennice Gimnazjum nr 10 w Zespole Szkół Akademickich, które przyszły do redakcji „GL”. - To oznacza, że będziemy mieć mniejsze szanse, by dostać się do IV LO. A bardzo nam na tym zależy. Wszyscy są zdenerwowani w klasie, bo podczas dni otwartych czy targów edukacji mówiono nam co innego.
Nerwowa atmosfera także wśród nauczycieli. Mieli mieć więcej klas, a co za tym idzie i etatów. Wczoraj liczyli, ilu pedagogów trzeba będzie zwolnić. Telefony do redakcji się urywały. Także od rodziców.
- Nie pozwolimy na to, by po raz kolejny robić z naszych dzieci króliki doświadczalne - mówiła pani Marta, mama trzecioklasistki z gimnazjum. - Nie dość, że idą do LO czy technikum razem z absolwentami podstawówek, to jeszcze teraz dowiadujemy się, że klas będzie dużo mniej niż planowano.
A plan był taki, że miejsc w szkołach po gimnazjum i po podstawówce będzie 4,8 tys. By przyjąć wszystkich chętnych z miasta i spoza niego. Teraz okazuje się, że miejsc ma być niespełna 3 tysiące, bo 2.845. Tymczasem tylko w Zielonej Górze absolwentów gimnazjów i SP będzie 2,8 tys. Pamiętajmy, że w zielonogórskich szkołach ponadgimnazjalnych połowę uczniów stanowi młodzież spoza miasta. Nasze szkoły wybierają uczniowie niemal z całego województwa, a zdarza się, że i spoza województwa.
W I LO planowano utworzyć 11 klas, będzie 8, w II miało być 13, będzie 6, w III zamiast 14 będzie 8, w IV zamiast 15, będzie 7, w V zamiast 13 - 7, w VI zamiast 4 - 3, a w VII zamiast 19 - 6. W przypadku techników cięcia są mniejsze, zwykle po 1 oddziale.
Prezydent Janusz Kubicki mówi, że do oświaty miasto dopłaca 100 mln zł. Więcej uczniów to jeszcze większe koszty. Uspokaja, że jeszcze nic nie jest przesądzone.
- Poczekajmy do naboru, wtedy zobaczymy, czy rzeczywiście tak dużo chętnych do nas się zgłosi - mówi. I dodaje: - Pewne jest to, że wszyscy uczniowie z Zielonej Góry będą mieli zapewnione miejsca. Nie panikujmy zawczasu.
- Ale nie można przyjąć, że jednym z kryteriów będzie miejsce zamieszkania. To niezgodne z prawem - podkreślamy.
- Nie będzie takiego kryterium. Nabór przebiegnie zgodnie z prawem - uważa prezydent. Pytany o etaty nauczycielskie, odpowiada, że pedagodzy pracy nie stracą. Konieczne zaś będą przenosiny z jednej do drugiej placówki.
Dyrektor departamentu ds. edukacji i spraw społecznych Wioleta Haręźlak zauważa, że w mieście są także szkoły niepubliczne, jest Liceum Plastyczne, do których także trafią uczniowie. Zatem miejsc będzie więcej...
Nauczyciele, rodzice, uczniowie nie rozumieją tych zmian. Czy rzeczywiście chodzi o koszty, o których przecież od dawna było wiadomo, czy powód jest polityczny?
O sprawę pytamy przewodniczącego komisji edukacji w radzie, Jacka Budzińskiego (PiS).
- Jest to powtórzenie manewru, który prezydent już zastosował, ograniczając nabór do przedszkoli tylko dla zielonogórskich dzieci. Pytanie, czy to jest zgodne z prawem? Sądzę, że prezydent powinien jednak zwiększyć liczbę oddziałów, gdyż stracimy uzdolnioną młodzież spoza Zielonej Góry i nie zapewnimy etatów nauczycielom.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?