Zielona Góra. Mieszkańcy sołectw skarżą się na smog z kopciuchów. Czy miasto coś z tym robi?

Z redakcją „GL” skontaktowała się Anna Nowak, zielonogórzanka. - Wożę dziecko do Zespołu Szkół Edukacyjnych nr 6 w Przylepie. Kiedy ostatnio zajechałam pod szkołę, myślałam, że w okolicy pali się jakiś budynek. Wszędzie było wręcz szaro od dymu, strach było nawet otworzyć okna w samochodzie. Okazało się jednak, że był to dym z okolicznych kominów, zapewne ze starych kopciuchów - twierdzi kobieta. I dodaje, że teraz martwi się o dzieci w szkole. - Nie wiem, jak w takim razie wietrzony jest budynek, jak dzieci mogą wyjść na dwór na spacer. Przecież nie powinny wdychać takiego powietrza. Ewidentnie widać, że ten dym powstał po tym, jak ktoś palił w piecu byle jakim materiałem. A potem wszystko to idzie na szkołę. Myślę, że odpowiednie służby miejskie powinny się tym zająć - uważa A. Nowak.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Zielona Góra. Przy os. Śląskim 10 mieszkańcy odłączyli się od spółdzielni. Teraz marzną w domach i nie mają ciepłej wody

Podobne doświadczenia ma pan Krzysztof z Zawady: - Przejechać jesienią i zimą wieczorami przez ul. Zielonogórską w Zawadzie, to prawdziwy wyczyn. Jeden siwy dym, człowieka aż w piersiach zapiera, a i czasem robi się szaro, że aż widoczność się pogarsza. Dobrze nam się żyje poza centrum miasta, ale ten smog od października do marca może być prawdziwym utrapieniem - uważa nasz rozmówca.

Takich relacji do „GL” trafia więcej. W ostatnich dniach nasi Czytelnicy skarżyli się również na sytuację przy styku ulic Polnej i Dolnej w Łężycy. - Ktoś ewidentnie pali tutaj plastikiem lub gumą. Cała okolica wtedy śmierdzi - przekonywali.

Czy miasto ściga już osoby używające złego opału i zatruwające powietrze? - Jeszcze jest za ciepło, aby badać powietrze przy użyciu drona, ale już się do tego przygotowujemy. Na pewno będziemy szukać i karać tych, którzy w piecach palą byle czym - zapowiada prezydent Janusz Kubicki. I wskazuje, że prawdziwa batalia o czyste powietrze rozpocznie się, kiedy przyjdą mrozy.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Czy w Zielonej Górze powinniśmy wybudować spalarnię śmieci? Taka inwestycja to koszt co najmniej 500 mln zł

- Nie zaprzestajemy walki ze smogiem. W Zielonej Górze w dalszym ciągu jest realizowany program dopłat do wymiany pieców. Przyjęliśmy zasadę, że w pierwszej kolejności zależy nam na wymianie najstarszych kopciuchów, bowiem siłą rzeczy to one w największym stopniu zatruwają nam powietrze. Oczywiście, nie posiadamy takich pieniędzy, aby od razu dołożyć do wymiany każdego pieca, ale program będzie kontynuowany również w przyszłym roku - twierdzi prezydent Kubicki. - Jeśli mieszkańcy widzą, że ktoś w ich okolicy pali śmieciami, powinni to zgłaszać odpowiednim służbom, m.in. straży miejskiej, która może nakładać odpowiednie mandaty.

Co ciekawe strażnicy podjęli już w tym roku kilka interwencji po zgłoszeniach zielonogórzan. Najczyściej były to jednak sytuacje związane z pierwszym rozpalaniem pieca po okresie letnim. Wtedy często nawet przez godzinę dany piec potrafił dosyć mocno kopcić, ale później wszystko wracało do normy i dym stawał się „normalny”. Straż miejska również wskazuje, że na dobre sezon walki ze smogiem i kopciuchami rozpocznie się w listopadzie, kiedy temperatury będą już zdecydowanie niższe.