Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ZIELONA GÓRA. Piękny jubileusz 90-lecia Marii Pelińskiej. Harcerstwo, ZUTW i szczęście do ludzi! To się nazywa życie! [ZDJĘCIA]

Leszek Kalinowski
Leszek Kalinowski
Maria Pelińska w gronie przyjaciół z Harcmistrzowskiego Kręgi Instruktorskiego ZHP Czerwona Szpilka
Maria Pelińska w gronie przyjaciół z Harcmistrzowskiego Kręgi Instruktorskiego ZHP Czerwona Szpilka Leszek Kalinowski
Maria Pelińska obchodzi jubileusz 90-lecia w harcerskim towarzystwie. Choć nie tylko... Bo to dzięki niej wiele osób poznało moc wspólnego ogniska czy pełnionej na obozie warty. To dzięki niej ślub wielu osób nie był tylko urzędniczym wydarzeniem. To dzięki niej wielu seniorów zrozumiało, że każdy wiek ma swoją urodę.

Cóż to były za urodziny! Nie tylko te obchodzone wśród bliskich członków rodziny. Specjalny jubileusz 90-lecia zorganizowali Marii Pelińskiej (ale także i Zbyszko Piwońskiemu) przyjaciele z Harcmistrzowskiego Kręgu Instruktorskiego „Czerwona Szpilka”.

Kto raz przyjaźni poznał moc, nie będzie trwonił słów… Dla harcerzy w każdym wieku słowa te mają wielkie znaczenie. Zawarte przyjaźnie trwają latami. I na druhny i druhów zawsze można liczyć. O każdej porze dnia i nocy. Na imprezę w nowo wyremontowanej siedzibie Komendy Chorągwi Ziemi Lubuskiej ZHP stawili się przyjaciele z Zielonej Góry, Sulechowa, Lubska… W mundurze przyszedł też ksiądz biskup Adam Dyczkowski. Na spotkaniu nie zabrakło dawnych zuchów i harcerzy z Lubska, którzy podkreślali, ile dzięki ZHP zyskali w życiu. Nie zabrakło też urodzinowego tortu, kwiatów, dyplomów, życzeń...

Wiele osób podkreśla, że pani Maria przez te wszystkie lata nic się nie zmieniła. Że świetnie wygląda, że ciągle ma w oczach ciekawość życia i ludzi. Sama jubilatka cieszy się z obecności znanych jej osób. Zawsze podkreślała: Miałam i mam szczęście do ludzi. To oni są moim największym skarbem. I to dzięki nim, życie jest piękne!

- Zawsze spotykałam na swej drodze takich, z którymi praca czy rozrywka sprawiała mi wielką satysfakcję - opowiadała nam pani Maria.

Czy zawsze była pełna optymizmu? Nie bardzo lubi wracać pamięcią do czasów swego dzieciństwa, które spędziła w Wielkopolsce, w Kościanie. Miała 10 lat, gdy wybuchła druga wojna światowa.

Woreczek, który wówczas dostała od matki, skrzętnie chowa do dziś. Wtedy trzymała w nim świadectwo urodzenia i chrztu. Nosiła go na szyi.

Nigdy nie prała woreczka, bo bała się, że napisane atramentem przez matkę dane, znikną. Obok woreczka przechowuje Kennkarte, Arbeitsbuch. Na pamiątkę, ku przestrodze..., by już nigdy takie czasy nie wróciły.

W czasie wojny pracowała jako goniec. Miała też możliwości nauczyć się pisania na maszynie. I chcąc nie chcąc poznać język niemiecki.

W styczniu 1945 roku Kościan został wyswobodzony. 15-letnią wówczas Marię zatrudniono w starostwie. Wiedziała przecież do czego służy maszyna z literkami.

Jak wspomina pani Maria, kiedy tylko Niemcy zniknęli z Kościana, zaraz powstała harcerska drużyna. Nigdy nie zapomni dumy i radości, że młodzi Polacy mogą śpiewać patriotyczne piosenki w ojczystym języku!

Po pół roku rodzice przenieśli się z Kościana do Lubska. Tu także zaproponowano jej pracę w urzędzie. Uczyć się mogła wieczorowo.

W Lubsku też szybko powstała drużyna harcerska. Nie mogło jej w niej zabraknąć.

Kochała szary mundur, piosenki przy ognisku, wędrówki. Ktoś, kto nie przekazał iskierki, wypowiadając: „bratnie słowo sobie dajem, że pomagać będziem wzajem”, nie jest w stanie pojąć tej miłości. W harcerstwie zakochała się też czwórka jej dzieci. Córka Ewa miała cztery lata, gdy pojechała na pierwszy obóz.

Potem stała się zuchem, harcerzem, przyboczną, przewodniczącą Młodzieżowego Kręgu Harcerskiego. Na studiach razem z bratem, który zdobywał wiedzę na innej zielonogórskiej uczelni, założyła Międzyuczelniany Krąg Instruktorski. Doszła do stopnia harcmistrza…

Przygoda z lilijką trwa do dziś. Bo harcerzem się jest, a nie bywa.

Z okazji 50-lecia ZHP na Ziemi Lubuskiej na uroczystym apelu w jednym szeregu obok Marii Pelińskiej stanęli jej wnukowie.

Jubilatka była zastępcą komendanta, potem komendantem Hufca Lubsko, który należał przez lata do najbardziej aktywnych w województwie.

Ma wiele odznaczeń. Najbardziej ceni sobie Krzyż Za Zasługi dla ZHP.

Pracując w ZHP udzielała się społecznie m.in. jako radna. Potem przez 15 lat słuchała z biciem serca, jak młodzi mówią sobie: Tak! Była kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego w Lubsku. Wiele osób wspomina, że pani Maria potrafiła stworzyć wyjątkową atmosferę w tym ważnym dla nowej rodziny momencie.

Po przejściu na emeryturę, przeprowadziła się do dzieci, mieszkających w Zielonej Górze. Nie czuła się wtedy najlepiej, choroba wieńcowa dawała się coraz bardziej we znaki.

Któregoś dnia w Komendzie Chorągwi Ziemi Lubuskiej ZHP, bo przecież z harcerstwa nie przechodzi się na emeryturę, spotkała Aleksandrę Zjawin (obecną także na urodzinach). To od niej dowiedziała się, że w Zielonej Górze tworzy się Uniwersytet Trzeciego Wieku. „Gazeta Lubuska” nawołuje: „Babciu, dziadku - do szkoły!”.

Przyszła zobaczyć z ciekawości. I została. Z czasem okazało się, że to najlepsze lekarstwo na serce. I na wspólne wyjazdy nie trzeba zabierać tabletek, syropów i innych medykamentów. Bo tu ubywa lat.

Szybko trafiła do zarządu Zielonogórskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Koleżanki i koledzy od razu wyczuli, że pani Maria ma zmysł organizatorski i głowę pełną pomysłów.

Studentka pilnie się uczyła i zawierała nowe znajomości. Bo jak i dziś mówi: - Ogromnie cenię sobie przyjaźń. Mam dużo przyjaciół z ZHP i z Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Myślałam, że w tym wieku nowe znajomości, bliskie kontakty są już niemożliwe. A jednak się myliłam…

Pani Maria dodaje, że od każdego w każdym czasie można się czegoś nauczyć. Np. od swojej przyjaciółki - Anny Kozłowskiej, z którą zna się od wielu lat z harcerstwa, a także ZUTW. Czy od swojej córki Ewy, która jest znanym pedagogiem i prowadzi liczne warsztaty, kursy.

Nic więc dziwnego, że na harcerskich urodzinach pani Marii po jednej stronie zasiadła córka Ewa, po drugiej - przyjaciółka Anna.

Jubilatka nie kryła wzruszenia. Otrzymała m.in. pamiątkowe tablo, które przygotowali członkowie Harcmistrzowskiego Kręgu Instruktorskiego „Czerwona Szpilka”.

Pani Maria ceni sobie takie pamiątki. I skrzętnie przechowuje jak wojenne dokumenty czy woreczek od swojej mamy. W jej skarbcu jest też list, który napisał wówczas 12-letni syn, zaczynający się od słów: „Kocham Cię, mamo!” Jest też obraz namalowany przez wnuczkę...

- Bo najważniejsi są ludzie - powtarza pani Maria. I cieszy się każdym dniem, wszak każdy wiek ma swoją urodę. I dziękuje wszystkim za życzenia i ciepłe słowa...

ZOBACZ TEŻ

Polsko-niemieckie warsztaty artystyczne "Jesienne Inspiracje" - Zielona Góra - Centrum Przyrodnicze - listopad 2019

ZIELONA GÓRA. Seniorzy po obu stronach Odry wyczarowują cuda...

28. inauguracja roku akademickiego Zielonogórskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku - 11 października 2019 Zielona Góra - aula UZ

ZIELONA GÓRA: Najstarsza studentka ma 98 lat! Zielonogórski ...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska