Napad na lombard w Zielonej Górze
Była to jedna z większych kradzieży w ostatnich latach w Zielonej Górze. 29 września 2017 roku, tuż po godzinie 16:00, w samym centrum miasta dwóch mężczyzn weszło do jednego z lombardów. Złodzieje zamknęli pracownika w toalecie, a sami wynieśli złoto i biżuterię wartą około 1,5 mln złotych. Cała operacja zajęła im raptem kilka minut. Mieli ze sobą torby na biżuterię i dokładny plan działania. Nie wybijali okien, nie zniszczyli drzwi, lecz swobodnie weszli do środka lokalu. Do dziś okoliczności tego zdarzenia nie zostały wyjaśnione.
Do akcji wkroczył detektyw Rutkowski
Mimo upływu ponad trzech lat sprawa nie została rozwiązana. Właściciel lombardu poprosił o pomoc detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. Detektyw pojawił się w Zielonej Górze na konferencji prasowej, która odbyła się w poniedziałek, 30 listopada.
Zdarzenie niczym z filmu kryminalnego
Detektyw Krzysztof Rutkowski spotkał się z dziennikarzami na konferencji prasowej. - Wyreżyserowane zdarzenie budzi wiele wątpliwości. Minęły trzy lata i nic się nie zdarzyło. Sprawa została umorzona. My jako biuro wracamy do sprawy – mówił Rutkowski.
– Mamy zarejestrowane postacie z monitoringu. Będziemy starali się kontynuować tę sprawę. Zielona Góra jest jednym z najlepiej monitorowanych miast w zachodniej Polsce. Policja mogła wykorzystać monitoring z wielu źródeł, a mimo to, sprawy nie udało się rozwiązać. Sytuacja była dość dziwna, bo pracownica wyszła do toalety i w tym samym momencie została w niej zamknięta. Wszystko wydarzyło się w środku dnia. Jej zachowanie jest wątpliwe, bo powinna usłyszeć próby dobijania się do drzwi - podsumował.
- Wiemy, że w lombardach w Poznaniu i Wrocławiu znaleziono przedmioty, które mogły należeć do naszego lombardu. Zostały one zabezpieczone – dodała Magdalena Chilicka, pracownik działu windykacji firmy Karat.
Policja nie zrobiła wszystkiego, co mogła?
Mocno rozgoryczony był właściciel lombardu. - Policja nie wykonała żadnych czynności. Nikt nie opisywał tego, nikt nie przychodził. Wszystko było robione opieszale. Policja robiła to bez wiary w sukces. Pierwsze pytania były o to, czy lokal był ubezpieczony i usłyszałem, żebym sam we własnej zakresie zajął się sprawą. Zasugerowano mi, że mogę nawet znać te osoby, co było mocno nie na miejscu. Nie wiem, dlaczego wpadli na ten pomysł. Wielokrotnie prosiłem o zwrot urządzenia, które posiadało nagrania z monitoringu. Pracownica, wychodząc do toalety, nie była pewna, czy zamknęła lokal i nie wzięła ze sobą telefonu. Jest to dla mnie niezrozumiałe. Zaraz po zdarzeniu pracownica brała ślub i wyjechała z mężem na podróż poślubną do Japonii - zakończył właściciel lombardu.
WIDEO: Napad na kantor w Słubicach. Bandyta z bronią żądał gotówki. Uciekł, ale szybko został złapany
Jak poinformował detektyw Krzysztof Rutkowski, zielonogórska prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie, a Sąd Rejonowy w Zielonej Górze, pomimo złożonych zastrzeżeń, to umorzenie uprawomocnił.
- Każdy, kto rozpoznaje mężczyzn na zdjęciach i filmie proszony jest o kontakt pod nasz numer alarmowy 600 007 007. Na osobę, która przyczyni się do skutecznego rozwiązania tej zagadki, czeka nagroda w kwocie 50 000 zł - informuje na swoim facebookowym profilu detektyw Krzysztof Rutkowski.
Byłeś świadkiem wypadku, pożaru lub innego zdarzenia? Stoisz w korku lub masz informację o innych utrudnieniach na drodze? Poinformuj nas o tym! Wyślij nam zdjęcia lub nagranie z miejsca zdarzenia. Możesz to zrobić przez stronę "Gazety Lubuskiej" na Facebooku facebook.com/gazlub/ lub mailem na adres [email protected]
Możesz też skontaktować się z nami, dzwoniąc pod nr 68 324 88 16.
Polub nas na fb
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?