Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ZIELONA GÓRA: Tworzą dla wolnych ludzi. Naturalnie i z używanych rzeczy. Poznajcie właścicieli firmy Platie [WIDEO, ZDJĘCIA]

Redakcja
Yulia Drozdek i Aleksei Sobolev - projektanci, właściciele firmy odzieżowej "Platie".
Yulia Drozdek i Aleksei Sobolev - projektanci, właściciele firmy odzieżowej "Platie". Magda Weidner
Poznajcie ukraińskich artystów, którzy serce swojej pracowni mają w Zielonej Górze.

Lumpeksy – second handy – sklepy z używaną odzieżą. Co tutaj można znaleźć? Faktury, dziury, naturalne tkaniny. Wszystko to, co stanowi bazę do oryginalnych projektów ukraińskich artystów. I wpisuje się w nurt upcyklingu, czyli nadawania nowego życia starym rzeczom.

Z wizytą w pracowni firmy "Platie"
Z wizytą w pracowni firmy "Platie" Magda Weidner

Sztuka dla wolnych

W 2016 roku w głowie Yulii Drozdej zrodził się pomysł - marka odzieżowa „Platie”. - Loszy mama przerabiała nieużywane ciuchy. Zobaczyłam to i powiedziałam do męża, że to właśnie może być nasz pomysł na modę. – Długo zastanawialiśmy się, na czym możemy zarabiać. Z naszej sztuki pieniędzy nie mieliśmy. Projektowanie ciuchów dało nam taką możliwość. A tak naprawdę każdy produkt, który tworzymy to obraz. Unikalny, osobisty. Udało nam się połączyć wszystko, co chcieliśmy. W tej naszej modzie stajemy się artystami – dodaje Losza.

- W pierwszym roku szyliśmy ubrania z kawałków – były to sukienki, kurtki i nasza wyjątkowa oferta – komin bublik-szalik. Dużym powodzeniem cieszyły się też oryginalne narzuty na łóżka - opowiadają właściciele „Platie”.

W drugim roku projektanci postanowili pójść o krok dalej. Wzięli udział w konkursie Start Fashion. Zaprezentowane przez nich ciuchy, zagwarantowały im zwycięstwo. A to, jak sami podkreślają, zaowocowało zaproszeniami na wiele pokazów mody w całej Ukrainie.

Właściciele marki "Platie" mają bzika na punkcie naturalnych materiałów. To one stanowią bazę ich oryginalnych strojów. – Nasze ciuchy muszą być wykonane tylko z naturalnych tkanin. To podstawa dobrej jakości i gwarancja, że po 20 latach się nie zmienią. Lubimy też dziury. Te, które powstały naturalnie są najpiękniejsze. Można z nich zrobić prawdziwą sztukę. Na naszych projektach faktura jest taka niewylizana. Nierówna. Niedoskonała. Ma być po prostu wolna. Bo dla wolnych ludzi tworzymy. Wkładamy w to całe serce i mnóstwo pracy – przyznaje Yulia.

Do stworzenia ciuchów, projektanci stosują dwie metody. Jedna z nich to patchwork. Czyli wykorzystanie kawałków różnych tkanin. Forma chaotyczna, ale oni potrafią z niej zrobić coś naprawdę oryginalnego i modnego. Druga – bardzo stara japońska technika boro. Pracochłonna. Jeden ciuch powstaje w ciągu ponad 100 godzin. – Nie tworzymy sezonowych kolekcji. Robimy jedną wielką, w której każdy znajdzie coś dla siebie – dodaje Losza.

Z wizytą w pracowni firmy "Platie"
Z wizytą w pracowni firmy "Platie" Magda Weidner

Kto kupuje od „Platie”? Klienci z całego świata. Nie tylko Ukraina zakochała się w upcyklingu. – Mamy stałych klientów z Ameryki czy Niemiec. Niestety w Zielonej Górze jeszcze nie tak wielu, ale liczymy na to, że w najbliższym czasie może się to zmienić.

Pracownia ukraińskich artystów znajduje się w Zielonej Górze. A ich sklep w internecie. To właśnie na Facebooku prezentują swoje dzieła. Szukajcie ich pod nazwą „Platie”.

Zdjęcia z pokazu mody, który odbył się w Tkalni przy ul. Fabrycznej w Zielonej Górze.
Zdjęcia z pokazu mody, który odbył się w Tkalni przy ul. Fabrycznej w Zielonej Górze. Magda Weidner

A jak zaczęła się historia Yulii i Alekseia? Dlaczego przyjechali do Zielonej Góry?

Zakochani

Miłość. Pojawiła się po pierwszym spojrzeniu...na fotografie. - Od razu wiedzieliśmy, że jesteśmy bratnimi duszami. Najpierw zakochaliśmy się w swoich pracach. Później długie rozmowy w internecie, i w końcu spotkanie podczas wielkiej wystawy – opowiadają Yulia i Aleksei. – A po miesiącu byłam już u Loszy z jedną walizką w ręku – dodaje Yulia. Przez artystyczny świat maszerują już razem od 8 lat. Rok temu postanowili zmienić nieco kierunek.

Dobra promocja

6 lat. Tyle zajęło Yuli przekonywanie męża do zmian. - Ja kosmopolitanka. 15 lat podróżowałam po Europie. Wtedy wiedziałam już, że chcę się wyprowadzić. Opuścić Ukrainę. Aleksei, to człowiek z Charkowa. Nie chciał wyjeżdżać, bo Charków, to jego miejsce… Długo trwała ta moja „kampania reklamowa”, zanim podjął decyzję – opowiada nam Yulia Drozdek. – Od małego miałem poczucie, że moje miejsce jest na Ukrainie. Tak mnie, wychowano. Gdy w 2014 roku zaczęła się u nas rewolucja, nie stałem bezczynnie. Działałem. Sprzeciwiałem się, bo władza była nie nasza. Miałem nadzieję, że trochę szybciej wprowadzone zostaną zmiany. Minął rok, drugi, trzeci i już widziałem, że jednak tak się nie stanie. Wtedy poczułem, że chcę zrobić coś ze swoim życiem. Wyjechałem z Yulią do Zielonej Góry – dodaje Aleksei Sobolev.
- My nie jesteśmy z tych osób, co siedzą w domu i mówią „oj, jak ciężko”. My nie z tych, co tylko gadają. My z tych ludzi, co próbowali coś zrobić. I nie jest prawdą, że na Ukrainie nic nie ma dobrego, ale nasze życie też jest dla nas ważne – przyznają artyści.

Alternatywne spojrzenie

Od urodzenia z głową pełną pomysłów. Tak mówią o sobie. Yulia skończyła Uniwersytet w Kijowie. Z zawodu jest projektantką mody. Była stylistką w telewizji. Pracowała przez pięć lat jako kostiumolog w kinie. Później kupiła aparat i zaczęła tworzyć artystyczne fotografie. Należy do narodowego związku fotografów na Ukrainie. – Specjalizuję się w kobiecych zdjęciach. Oryginalnych, często abstrakcyjnych. Połączonych z modą i ciekawymi ludźmi – tłumaczy.
Aleksei też jest fotografem, ale lubiącym nieco inne klimaty. Bardziej analogowe, uliczne. Jak mówi, widzą inaczej, alternatywniej. Ukończył Akademię Narodową w Charkowie. Jest ekologiem. Gdy ich drogi spotkały się, powstał mix kobieta plus mężczyzna, troszkę ostrzejszy. I na tym nie koniec. Później poszli w performance. – Aleksei złamał dwie nogi. Musiał chodzić do lekarza po różne zaświadczenia. Zrobiliśmy z tego sztukę. 17 km na kolanach…Ale to tylko jeden z wielu przykładów z naszej działalności.

Artystyczne związki

Z Ukrainy prosto do Zielonej Góry. Zapadała decyzja. I tak już minął rok od zrealizowania planu. Zimą małżeństwo przyjechało do Winnego Grodu. – Wybraliśmy to miasto, bo wiedzieliśmy, że będzie nam tutaj jakoś łatwiej. Mieszka tu też mój ojciec. Blisko stąd do Niemiec – tłumaczy Yulia.

Pierwsze dni w Zielonej Górze artyści zapamiętają na długo. Co ich zaskoczyło? Przede wszystkim puste ulice. - Przyjechaliśmy na początku zimy. Niełatwa pora roku. Kiedy słońce, wiosna, to i życie jakieś łatwiejsze. A tak szaro, buro, ludzie jacyś tacy smutni. Pamiętamy, że najbardziej zaskoczyły nas puste ulice. Mieszkaliśmy w dużych miastach i tam takich obrazków nie było. W Zielonej Górze najczęściej człowieka zobaczysz w aucie albo galerii handlowej. Do dzisiaj zastanawiamy się, co się dzieje, dlaczego tak jest? Pewnie coś z tym zrobimy. Planujemy już jakiś performance – przyznają.

Kim jesteśmy?

W pierwszym tygodniu małżeństwo czuło się zagubione, zdezorientowane. Nie wiedziało, co robić. Aleksei podjął pracę na budowie. Ale od początku wiedział, że to nie jest to. – Artysta na budowie, to nie takie proste. Pięć miesięcy tam pracował, ale codziennie szukał czegoś innego – wspomina Yulia. – Pamiętam, jak usiadłem na krześle, złapałem się za głowę i głośno zapytałem: kim jesteśmy? Przecież artystami! Musimy więc iść do domów artystów. Zaczęliśmy szukać miejsc, gdzie w Zielonej Górze gromadzą się właśnie artystyczne dusze – wspomina Aleksei.

Pierwszy punkt – galeria BWA. - Poznaliśmy dyrektora Wojciecha Kozłowskiego, pokazaliśmy mu swoje prace i okazało się, że nas zna. Wojtek bardzo nam pomógł. Jest takim naszym ojcem chrzestnym. Nauczycielem – przyznaje małżeństwo. – A mnie od podstaw nauczył języka polskiego – wtrąca Aleksei.
Yulia pracy szukała w Lubuskim Teatrze. Dyrektor Robert Czechowski również wyciągnął pomocną dłoń. - W Polsce otrzymaliśmy dużo fajnych reakcji. Wszyscy życzliwie nas przyjmowali. Nie ma ksenofobii, agresji. Wokół mamy samych wspaniałych ludzi, artystów, przyjaźnie nastawionych do świata. I z tego się naprawdę cieszymy.

Zobacz również:

Internauci i użytkownicy portalu TripAdviosr wskazali najciekasze miejsca ze SPA w Lubuskiem.Jeśli szukacie relaksu, odprężenia i chcecie zatroszczyć się o swoją duszę i ciało, to wyjazd do SPA będzie idealnym pomysłem. Podpowiadamy, gdzie w Lubuskiem możesz się zrelaksować i poczuć, jak w siódmym niebie. Bo wcale nie musisz wyjeżdżać daleko, by skorzystać z atrakcyjnego hotelu i szeregu upiększających zabiegów. Masaże, sauna, maseczi i manicure - to wszystko znajdziesz w jedbym miejscu i to w naszym regionie.Opublikowane przez nas propozycje miejsc ze SPA to propozycje internautów. Wybraliśmy te miejsca, które cieszyły się ich najlepszymi opiniami (to nie jest ranking). Jeśli znasz inne, ciekawe miejsce ze SPA w naszym regionie, daj nam znać: redakcja@gazetalubuska.pl.WIDEO: Piękna Polka relaksuje się i trenuje na Florydzie

TOP Miejsc ze SPA w Lubuskiem. Tutaj zrelaksujesz się, odpoc...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska