Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zieloną Górę i Gorzów traktuję z matczyną troską

Zbigniew Borek 95 722 57 72 [email protected]
Elżbieta Polak jest absolwentką wydziału prawa i administracji oraz (podyplomowo) zarządzania jednostkami gospodarczymi Uniwersytetu Wrocławskiego. Była dyrektorem ośrodka Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej w Zielonej Górze, szefem gabinetu prezydenta Zielonej Góry i burmistrzem Małomic i wicemarszałkiem lubuskim. Marszałkiem jest jesieni zeszłego roku. Jest mężatką i mamą dwóch dorosłych synów.
Elżbieta Polak jest absolwentką wydziału prawa i administracji oraz (podyplomowo) zarządzania jednostkami gospodarczymi Uniwersytetu Wrocławskiego. Była dyrektorem ośrodka Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej w Zielonej Górze, szefem gabinetu prezydenta Zielonej Góry i burmistrzem Małomic i wicemarszałkiem lubuskim. Marszałkiem jest jesieni zeszłego roku. Jest mężatką i mamą dwóch dorosłych synów. fot. Kazimierz Ligocki
- Wie pan, to jest ciekawe: pyta mnie o to wiele osób, ale nie prezydent Gorzowa... - tak marszałek lubuski odpowiada na pytanie, czy może wspierać finansowo działalność Filharmonii Gorzowskiej, skoro w całości utrzymuje Zielonogórską. Elżbieta Polak twierdzi też, że dziennikarze na siłę sugerują podziały i animozje w regionie.

- Czy kocha pani Gorzów?
- (Cisza)... Zaskoczył mnie pan...

- To zapytam inaczej: czy kocha pani Zieloną Górę?
- (Uśmiech). To było hasło wyborcze mojego rywala...

- Tak, prezydenta Janusza Kubickiego. Pani miała "Polak potrafi". Ale czy kocha pani Zieloną Górę?
- To są uczucia dla moich najbliższych: męża, dzieci... Jeśli pyta mnie pan o emocje, to jestem zielonogórzanką od ośmiu lat, emocjonalnie czuję się również związana z Wrocławiem, miastem mojej młodości. Zieloną Górę i Gorzów traktuję z matczyną troską. Można się ewentualnie zastanawiać, za które miasto czuję się bardziej odpowiedzialna...

- ... Za które?
- Siedzibą marszałka i stolicą samorządową naszego województwa jest Zielona Góra, tak jak Gorzów jest stolicą rządową i siedzibą wojewody. Staram się jednak nikogo nie wyróżniać. Nasz region ma przecież dwie stolice.

- Pani marszałek, wydrukowałem wszystkie newslettery z maja przygotowywane na bieżąco przez pani urzędników. To chyba miarodajne źródło informacji o pracy pani i Urzędu Marszałkowskiego. Proszę spojrzeć: 80, a może nawet 90 proc. wydarzeń i imprez dzieje się w Zielonej Górze i na południu naszego województwa. Gorzów pojawia się sporadycznie...
- ... Ależ w informacjach o działaniach rządu też jest więcej Warszawy niż Krakowa, bo w końcu rząd mieści się w Warszawie. To chyba naturalne?

- Ale w newsletterze innych miast z północy też nie ma prawie wcale, podczas gdy mamy sporo miejscowości z południa. Międzyrzecz, największe miasto w naszej części regionu poza Gorzowem, wymieniany jest raz, ale tylko dlatego, że koncertował tam Mariusz Monczak z Zielonej Góry. Nie ma Słubic, Kostrzyn jest przy okazji Woodstocku, o Sulęcinie, Skwierzynie, Strzelcach czy Drezdenku ani widu, ani słychu...
- Dlaczego pan to wylicza? Czego to dowodzi?

- Może tego, że dla urzędników marszałkowskich Lubuskie faktycznie kończy się za Świebodzinem, o czym niedawno przy okazji prac nad strategią rozwoju regionu mówił publicznie prezydent Gorzowa Tadeusz Jędrzejczak.
- Newsletter nie jest moim dziełem autorskim i nie opisuje całej mojej aktywności, a z prezydentem Jędrzejczakiem widziałam się ostatnio na otwarciu Filharmonii Gorzowskiej. Pan prezydent chwalił współpracę z Urzędem Marszałkowskim i dziękował za 33 mln zł wsparcia, jakie samorząd województwa udzielił na budowę filharmonii. W sprawie strategii zbieramy opinie, to jest normalny proces, który ma doprowadzić do opracowania dokumentu zaspokajającego ambicje różnych środowisk i miejscowości. Doceniam krytykę, nawet ostrą, ale warto też zauważyć, że niektóre opinie wyrażane publicznie znacząco odbiegają od tego, co otrzymujemy na piśmie.

- Tak, wiem. Wójt Deszczna Jacek Wójcicki w naszej gazecie ironizował, że - przy takiej strategii rozwoju regionu - północy lepiej już przyłączyć się do Brandenburgii, a na piśmie przysłał państwu o tej samej strategii pozytywną opinię.
- Właśnie, szkoda więc czasu na komentowanie niektórych zarzutów. Są ważniejsze sprawy dla regionu, tymczasem my rozmawiamy o newsletterze. Ja też mogę zacząć liczyć, ile w "Gazecie Lubuskiej" ukazuje się informacji o pracy Urzędu Marszałkowskiego.

- Ile?
- Prawie wcale. Tak jakby Urząd Marszałkowski nie istniał.

- Nie odnoszę takiego wrażenia, ale przekażę pani opinię redakcji w Zielonej Górze. Newsletter to jednak tylko przykład tego, że samorząd nie traktuje obu części regionu jednakowo. Wyliczaliśmy w gazecie, że do Zielonej Góry - nie tylko do samorządu miejskiego - wędruje nawet trzy razy więcej funduszy unijnych niż do Gorzowa.
- To nieprawda. Odpowiadaliśmy na waszą publikację. Zielona Góra i Gorzów otrzymały porównywalne dofinansowanie - Gorzów 386 mln zł, Zielona Góra 385 mln zł.

- Bo nie uwzględniliście np. lotniska w Babimoście.
- Lotnisko w Babimoście nie jest obiektem miejskim.

- Byłem tam i widziałem duży szyld "Port Lotniczy Zielona Góra".
- Wie pan doskonale, że od kwietnia zeszłego roku jest to port regionalny woj. lubuskiego.

- To może szyld powinien być taki: "Port Lotniczy Województwa Lubuskiego".
- Ciekawa propozycja, zapewne ją rozważymy.

- Pani marszałek, czy pani naprawdę wierzy, że Babimost jest lotniskiem również dla gorzowian? Sam raz stamtąd wylatywałem, ale w drodze powrotnej z Warszawy wysiadłem na Ławicy w Poznaniu, bo prościej i bliżej dojechać stamtąd do Gorzowa. Bliżej i prościej mamy też na lotniska berlińskie, a tam już cały świat stoi otworem. A pani chce przeznaczyć na Babimost 20 mln zł.
- Zadziwiające jest to, że dyskutujemy o przejęciu lotniska przez samorząd regionu dopiero dziś, choć klamka już zapadła... Babimost ma stać się lotniskiem wielofunkcyjnym, które będzie konkurencyjne również np. dla Ławicy Poznań. Jest położony w pobliżu autostrady A2 i drogi ekspresowej S3, blisko powstaje Lubuski Park Naukowo - Technologiczny, a także największa w Polsce winnica. Do tej pory nie ponieśliśmy na to lotnisko żadnych wydatków majątkowych, a mamy gotowe systemy: nawigacji i oświetleniowy, a także kosztowną infrastrukturę lotniskową. Eksperci pracują nad strategią rozwoju lotniska i wyniki wkrótce poznamy. Powiem tylko tyle, że podobny port w Baden Baden w niemieckiej Saksonii zaczął na siebie zarabiać po pięciu latach. Popracujmy nad tym i my, i nie zastanawiajmy się dziś, czy jest to lotnisko dla Zielonej Góry, Świebodzina czy Gorzowa. Dajmy mieszkańcom szansę, oni sami wybiorą.

- Nie spotkałem w Gorzowie nikogo, kto by potrzebował lotniska w Babimoście.
- Dziennikarze wywołują niezbyt dobrą atmosferę, na siłę sugerują podziały i animozje, tymczasem moja współpraca z różnymi środowiskami w Gorzowie i na północy regionu układa się znakomicie.

- Z jakimi?
- Np. z gospodarczymi. Spotykamy się z Sejmikiem Gospodarczym czy Zachodnią Izbą Przemysłowo-Handlową regularnie, rozmawiamy o konkretnych problemach, a nie o miłości do tego czy innego miasta, i wspólnie realizujemy projekty. Bardzo owocnie współpracujemy z gorzowskim środowiskiem naukowym, uczelniami: AWF-em, Państwową Szkołą Wyższą, Wyższą Szkołą Biznesu. Układa nam się również współpraca ze środowiskiem kościelnym.

- Pani marszałek, czy pani sugeruje, że dziennikarze wymyślają sobie wojenki i konflikty? One po prostu są, my nie możemy udawać, że ich nie ma.
- Nie chcę zrzucać wszystkiego na media, ale proszę spojrzeć np. na to, jak zły wizerunek tworzycie wokół Dni Województwa Lubuskiego. My budujemy mosty, chcemy jednoczyć województwo. Stąd jest pomysł, żeby koncerty odbywały się w tym roku w Łagowie, który leży w centrum regionu i jest turystyczną perłą Lubuskiego. A dziennikarze robią z tego konflikt północy z południem.

- Mieszkańcy Gorzowa świetnie pamiętają, że rok temu gwiazdy zagrały w Zielonej Górze, a w tym roku miały zagrać u nas. Zamiast tego mamy w Gorzowie uroczystą sesję sejmiku, na której będą wręczane odznaki zasłużonych dla województwa. I wśród wyróżnionych nie ma nikogo z Gorzowa i północy regionu. Ludzie to widzą, a my mamy milczeć?
- Ależ skąd. Mamy wolne media, ale prawda jest taka, że był czas na negocjacje. Decyzje w sprawie Dni Województwa Lubuskiego zapadały w marcu, a wielka dyskusja wybuchła w maju. Dziś możemy i powinniśmy dyskutować o tym, co nas czeka, o planach i projektach, które możemy wspólnie przeprowadzić w przyszłości.

- Porozmawiajmy więc. Czy jest techniczna możliwość, żeby samorząd województwa wspierał finansowo działalność Filharmonii Gorzowskiej, skoro utrzymuje Zielonogórską?
- Wie pan, to jest ciekawe: pyta mnie o to wiele osób, ale nie prezydent Gorzowa...
Filharmonia Gorzowska powstała jako instytucja miejska za pieniądze z budżetu miasta przy finansowym wsparciu samorządu województwa. Współfinansowanie jej działalności przez marszałka jest możliwe, ale nikt się z taką propozycją nie zwrócił. Natomiast Filharmonia Zielonogórska jest instytucją podległą samorządowi województwa i przez niego finansowaną, podobnie jak Teatr Osterwy, biblioteka i muzeum w Gorzowie, czy też gorzowski szpital wojewódzki, który uzyskał ze środków samorządu województwa 150 mln zł wsparcia. Tyle nie dostała żadna instytucja w woj. lubuskim.

- Idźmy dalej. Radny miejski PO Jerzy Synowiec proponuje, żeby prezydent przejął od marszałka obiekty po szpitalu przy ul. Warszawskiej z myślą o kampusie akademickim. One też budzą wśród gorzowian emocje. Szpital był miejski, potem podlegał marszałkowi, który go połączył z wojewódzkim, wreszcie zamknął, a teraz chce sprzedać, przy czym pieniądze nie trafią do miasta. Czy jest szansa na przekazanie miastu Warszawskiej?
- Możemy o tym rozmawiać, ale takiej propozycji ze strony miasta nie otrzymaliśmy.

- A kolej? Trudno o skok cywilizacyjny Gorzowa bez elektryfikacji linii z Kostrzyna do Krzyża.
- W tym roku do przewozów kolejowych dopłacimy 37 mln zł, także na tej linii. Regularnie kupujemy szynobusy, modernizujemy kolej w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego - to trzy projekty na kwotę ponad 120 mln zł (w tym ponad 63 mln zł dofinansowania z UE). Elektryfikacja? Oczywiście, że tak, ale nie jesteśmy w stanie wszystkiego zrobić od razu, to są lata zapóźnień do odrobienia. Mamy plan i konsekwentnie go realizujemy. Gorzów zaskakuje dynamiką i pasją mieszkańców, którzy są niesłychanie twórczy. Wielu znam osobiście i bardzo lubię, nie widzę w nich żadnych kompleksów. Filharmonia Gorzowska pokazała, że nawet bardzo ambitne plany i marzenia się spełniają. Proszę jednak pamiętać, co mówił Piotr Czajkowski: "gdzie nie ma serca, muzyka istnieć nie może".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska