Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielonogórska Lechia ciągle jest nad przepaścią. Kto z tym skończy?

Andrzej Flügel 0 68 324 88 06 [email protected]
Zafrasowane miny zawodników Lechii mówią wszystko. Kiedy skończy się ten marazm?
Zafrasowane miny zawodników Lechii mówią wszystko. Kiedy skończy się ten marazm? fot. Tomasz Gawałkiewicz/ ZAFF
Lechia to ewenement w Zielonej Górze. Na jej mecze, niezależnie od ligi w jakiej gra i pozycji w tabeli, chodzi garstka ludzi. Tym co się dzieje w klubie i wokół niego interesuje się bardzo wielu.

To rzeczywiście zaskakujące. W mieście jest kilka dobrych drużyn juniorskich, i siłą rzeczy futbolem interesują się całe rodziny. Gra największa liga amatorska w kraju, jest bardzo mocne i aktywne środowisko oldbojów, z fajną ligą. Niestety, licznik widzów na stadionie zatrzymał się na 300 kibicach.

Źle, albo bardzo źle

To raczej przypadek dla socjologów. Także to, że wszyscy ci dyskutujący o Lechii i pochylający się nad jej losem od dawna nie byli na meczu, nie mają pojęcia kto gra w zespole itd. Wszyscy wiedzą jedno: w zielonogórskim futbolu dzieje się źle, albo bardzo źle. Zespół ciągle stoi nad przepaścią, nigdy nie ma pieniędzy.

Jeśli funkcjonuje w mediach, to nie dlatego, że wygrał z liderem, ale w związku z brakiem kasy, sporami zarządu z prezydentem czy wieściami o ewentualnym wycofaniu się. Kto wie, może to jest częściową przyczyną pustych trybun? Przecież po takich wieściach nawet nie chce się iść na stadion, bo jak ekipa osłabiona podobnymi zdarzeniami ma wygrywać?

Wszyscy skłóceni

Zakończony niedawno sezon skupił wszystko niczym w soczewce. Najpierw awans do nowej drugiej ligi, już w czasie działania zarządu złożonego z miejscowych polityków. Wtedy wydawało się jeszcze, że właśnie oni potrafią wreszcie wybudzić futbol w Zielonej Górze ze złego snu. Nic z tego.

Zapał gasł, kolejni działacze się wykruszali, wycofywali, a aktywność zaznaczali tylko na zebraniach. Potem były coraz większe kłopoty, brak wzmocnień i w efekcie start w składzie młodzieżowym. Jesienią sportowo jeszcze nie było źle, ale już wówczas zaczęła się przepychanka z prezydentem. Apogeum trudności przypadło na miesiące zimowe. Historii tych zmagań nie ma sensu przywoływać. W efekcie przystąpiono do gry nie tylko bez wzmocnień, a także dwóch czołowych zawodników, ekipą z zaległościami treningowymi.

W klubie, w którym wszyscy kłócą się ze wszystkimi, gdzie działacze wiedzą jak ustawić poszczególne formacje, a z kolei piłkarze za wszystkie niepowodzenia obwiniają zarząd, nawet wówczas kiedy nie potrafili trafić do pustej bramki. Czy to mogło przynieść efekt w postaci choćby załapania się choćby do strefy barażowej? Oczywiście nie.

Pozbierać to co pozostało

Te złe fluidy, brak atmosfery, wzajemne pretensje, publiczne krytykowanie, powinno jak najszybciej się skończyć. To już nie ma sensu. Trzeba pozbierać to co pozostało, dogadać się z tymi, którzy chcą tu zostać. Wreszcie postarać się o - przynajmniej podstawy - normalności. Jedynym z pierwszych zadań musi być porozumienie z miastem.

Wypominanie ile prezydent obiecał i co mieli dołożyć radni nie ma sensu. To już historia. O tym, że trzeba próbować zredukować dług i tworzyć budżet na kolejny sezon nie trzeba nawet mówić, bo to oczywiste. Oprócz tych działań konieczne jest robienie przynajmniej poprawnej atmosfery wokół klubu. Do tej pory to co słyszało się o wydarzeniach w Lechii wręcz zniechęcało do pójścia na stadion. Może uda się ruszyć z miejsca?

Szukajmy kogoś młodego

Odszedł trener Jarosław Miś. Wbrew opiniom niektórych działaczy, uważam, że to dobry szkoleniowiec. Pewnie nie ustrzegł się błędów ale w pewnym momencie został zupełnie sam.

Dziś łatwo analizować czemu w niektórych meczach grał zbyt defensywnie, czemu wystawiał tylko jednego napastnika itd. Szkoda, że ci podpowiadacze nie pomogli mu wówczas, kiedy była taka potrzeba, a nawet konieczność. I fakt, że to wszystko chciał jeszcze ciągnąć, że był za zespołem, że mobilizował chłopaków wystawia mu bardzo dobre świadectwo.

Kto po min? Jak się wydaje zarząd powinien postawić na kogoś miejscowego, ale młodego i na dorobku. Na człowieka, dla którego praca w Lechii, nawet na czwartym szczeblu rozgrywek, będzie wyzwaniem. Na razie działa tymczasowy zarząd. Może on da początek czegoś nowego? Trzeba mieć nadzieję. Bo co nam pozostało?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska