[galeria_glowna]
II Zielonogórska Noc Kabaretowa zakończona. Teraz wspólnie możemy się zastanowić, czy Zielona Góra nadal jest zagłębiem kabaretowym. Często podczas wywiadów z kabareciarzami, czy podczas festiwali pojawia się pytanie o nasze zagłębie.
Zresztą autorem tego określenia jest Piotr Bałtroczyk, jedna z gwiazd tegorocznego kabaretonu. Tyle, że Bałtroczyk użył tych słów w latach 90., kiedy grupy kabaretowe powstały u nas jak grzyby po deszczu. Przede wszystkim pojawił się wtedy kabaret Potem, który bardzo szybko zyskał sławę. Wczoraj o wielkości "potemowców" mogliśmy przekonać się dzięki człowiekowi, który współprowadził imprezę wraz z Januszem Rewersem.
Leszek Jenek sypał naprawdę dobrymi żartami, które bawiły całą publikę, czasem do łez. - Dzięki niemu przerwy między występami nie były nudne. Leszek naprawdę ma gadane - śmieje się Karolina Lejło, studentka. - Za to Rewers powinien się czasem pilnować. Nie panuje nad słowami - dorzuca Bartek Kaczyński, który przyszedł na występy wraz z Karoliną. A chodzi tu o żart podczas pierwszej improwizacji na żywo. Która dla prowadzącego nie skończyła się zbyt dobrze. Rozmowę dwóch aktorów: "masz jaja?", "nie mam", Rewers spuentował: "ale pojechał po czarnych" (księżach - przyp. red.). Czy to bawi naszą publikę?
- Przecież zagłębie, to już nazwa, która przeszła do historii. W sobotę nie rozśmieszyli mnie nasi artyści, tylko ludzie z ambitniejszym poczuciem humoru - zapewnia pani Aniela, która mieszka pod Zieloną Górą. I tu pani Aniela wymienia Artura Andrusa czy Stanisława Tyma. - Nie rozumiem, dlaczego pan Tym był na bisy i nie pokazali go w telewizji… - zastanawia się Przemysław Olejarz z Nowego Miasteczka. Jego zdaniem występ Tyma był rewelacyjny. Zresztą duet Stanisława Tyma z Agnieszką Litwin-Sobańską spisał się na medal. Na całej widowni nie było chyba osoby, która nie śmiałaby się z opowieści o krokodylim śladzie, który okazał się śladem wiewiórki. - Po prostu mistrzostwo! - mówi Agata Czerwińska z Zielonej Góry.
Jak na tle kabaretów z Krakowa, Gdańska czy Warszawy, wypadły nasze rodzime? - Skecz z zieloną herbatą bawił, choć był przejrzysty od początku do końca. To był taki chiński, plastikowy wyrób. Tak jak zielona herbata, która pochodzi z Chin - komentuje Czesław Natka, choć jak przyznaje z zielonej herbaty się pośmiał. Wielu zielonogórzanom zabrakło kabaretu Hrabi, który obecnie wiedzie prym wśród zielonogórskich grup.
Niestety widownia po zeszłorocznych doświadczeniach nieco osłabła lub też wybrała transmisję w Polsacie. Bo połowa amfiteatru świeciła pustkami. Na koniec nie pozostaje nic innego, jak zapytać słowami Bałtroczyka: "bawi Was to?".
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?