Miało być o kocie i było. A ściślej o pogrzebie zwierzaka... Pewnie stąd nad sceną Piwnicy Kawon unosił się w piątek czarny balonik. A może też napompowany kawałek żałobnej gumy podpowiadał literackość wydarzenia?
Bo literacko jest w Amatorskim Kabarecie Adi zawsze. Żonglerka słowem mówionym czy śpiewanym. Zabawa sylabą i dubbingiem, piosenką, kostiumem czy scenografią. A całość utkana z humorystycznych akcentów-perełek. Tu kaszlnięcie krwią w postaci płatków, tam całowanie mydlanej bańki... Tu więzień, który obraża się na „klawisza” i postanawia opuścić więzienie. Tam hitlerowcy przepraszający z bukiecikami kwiatów za „złe zabawy”.
Adi wszędzie znajdują temat. Cel? Absurdalna puenta musi zatrząść widownią. Pokazują, że choreograficznie nie zatrzymali się na przebojowym tangu, kiedy z czerwonym kwiatem w butonierce żonglują stolikiem do przeboju „Sway”. Idą w dance w białych rękawiczkach i z techno-gwizdkami w ustach. Ubrani w plusz.
Zresztą to pluszowe owieczkę i krówkę Władysław Sikora „wysyła w świat” na początku programu. A później „Sikor” wychodzi do jednego ze skeczy z walizką z naklejką nieodżałowanego (zszedł ze sceny w 1999 r.) kabaretu Potem.
Naklejka u Adi też ma znaczenie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?