Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielonogórski biznesmen zakłada fundację obrony podatników!

Redakcja
Marek Isański to zielonogórski biznesmen, który od ponad 20 lat walczy z fiskusem najpierw o udowodnienie swojej niewinności, a później o odszkodowanie za zniszczenie jego firmy.
Marek Isański to zielonogórski biznesmen, który od ponad 20 lat walczy z fiskusem najpierw o udowodnienie swojej niewinności, a później o odszkodowanie za zniszczenie jego firmy.
- Jestem gotowy do utworzenia Fundacji Praw Podatnika, która będzie odzyskiwać pieniądze bezprawnie zabrane przez urzędników fiskusa - powiedział nam w sobotę, 18 marca, Marek Isański, przedsiębiorca z Zielonej Góry.

Marek Isański to zielonogórski biznesmen, który od ponad 20 lat walczy z fiskusem najpierw o udowodnienie swojej niewinności, a później o odszkodowanie za zniszczenie jego firmy.

- Proces nadal się toczy. Nie zapadły jeszcze żadne decyzje - mówi nam przedsiębiorca w sobotę, 18 marca. - Jednak już teraz przygotowuję się do otwarcia Fundacji Praw Podatnika. Wszystko już gotowe, czekam tylko na koniec sprawy sądowej, która trwa już blisko 3 lata. W sporze z fiskusem nabyłem ogromnego doświadczenia i unikatowej wiedzy. Chciałbym ją wykorzystać do naprawy naszego systemu fiskalnego i do pomocy przedsiębiorcom w odzyskiwaniu bezprawnie zabranych przez urzędników pieniędzy. Współpracuję z ponad 10 renomowanymi kancelariami prawnymi. W odzyskiwaniu podatków, zwłaszcza zabranych małym przedsiębiorcom, chodzi o to, by bronić ludzi w starciu z urzędnikami fiskusa. Chcę doprowadzić do respektowania prawa podatników.

Marek Isański założył Towarzystwo Finansowo Leasingowe na początku lat 90. Firma zajmowała się leasingiem autobusów głownie dla PKS-u oraz dużych ciężarówek dla firm transportowych. Było to bardzo dobre przedsięwzięcie biznesowe.

Już w 1995 roku TFL zatrudniał 40 pracowników i miała wielomilionowe zyski. Jednak w 1996 r. M. Isański został oskarżony o oszustwa podatkowe i aresztowany na trzy miesiące. Poszło o to, że kierowcy PKS odbierali autobusy u producenta w Sanoku, a nie w Zielonej Górze, gdzie była siedziba firmy.

- Gdyby więc kierowca PKS przyjeżdżał do Zielonej Góry po autobus, wszystko byłoby w porządku. Absurdalny zarzut – mówił "GL" w maju zeszłego roku przedsiębiorca. - Urzędnicy skarbowi od razu po wejściu do spółki zajęli rachunki bankowe i u kontrahentów zabezpieczyli ponad 7,5 mln zł., co paraliżowało jej działalność. Jednak kontrola 200 transakcji zajęła im prawie 5 lat. Tak więc nie tylko zarzuty były absurdalne, ale również rekordowo długo trwała kontrola.

Później ponad 12 lat trwało wykazanie przed sądami, że wszystkie podejmowane przez pracowników fiskusa decyzje były bezprawne i nie było powodów do stawiania spółce zarzutów naruszenia prawa. - Tak więc dopiero w 2012 r. udowodniłem, że TFL działając w zgodzie z prawem, została zniszczona przez urzędników podatkowych - opowiadał "GL". - Trwało to tak długo, ponieważ urzędnicy z Izby Skarbowej Urzędu Skarbowego w Zielonej Górze oraz minister finansów w sposób całkowicie świadomy wprowadzali sądy w błąd, aby pozbawić mnie prawa do sądu. Wiem, że brzmi to niewiarygodnie, ale oni to robili, aby doprowadzić moją firmę do upadłości. W ten sposób nie wykazałbym, że stawiane mi zarzuty były bezpodstawne. Ja zostałbym przestępcą, a urzędnicy nie ponieśliby żadnej odpowiedzialności za łamanie prawa.

Marek Isański po 19 latach walki odzyskał ponad 7 mln zł. Walczy jednak o odszkodowanie. Najpierw o 157 mln zł. Później podwyższył kwotę odszkodowania do ponad 800 mln zł, bo tak wyliczyli eksperci.

Czytaj równiez: Marek Isański z przedsiębiorcy stał się specem od wadliwego prawa

Zobacz też: 25 lat więzienia za fałszowanie faktur?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska