W poniedziałek, 16 kwietnia 2018 r., Polkowickie Centrum Kultury ogłosiło spektakle, twórców i aktorów nominowanych do Złotych Miedziaków - Nagród Publiczności XX Obliczy Teatru podczas Polkowickich Dni Teatru (ogłoszenie wyników i wręczenie laurów odbędzie się podczas edycji 2019 r.).
Zielonogórski spektakl „Czasami księżyc świeci od spodu” otrzymał nominacje aż w czterech kategoriach: Najlepszy Spektakl, Najlepsza Aktorka (Anna Haba), Najlepszy Aktor (Ernest Nita), Najlepsza Reżyseria (legnicki duet PiK: Katarzyna Dworak-Wolak - Paweł Wolak).
Premiera spektaklu „Czasami księżyc świeci od spodu” odbyła się w Lubuskim Teatrze podczas Winobraniowych Spotkań Teatralnych we wrześniu 2016 roku.
„GAZETA LUBUSKA” PISAŁA O SPEKTAKLU „CZASAM KSIĘŻYC ŚWIECI OD SPODU”
Potwornie hałasują garnki i patelnie na suficie klatki bohatera sztuki „Czasami księżyc świeci od spodu”, który wadzi się z Panem Bogiem.
Pomysł z klatką, która za sprawą scenografa Piotra Tetlaka, wyrosła na scenie Lubuskiego Teatru, jest genialny. Raz - miejsce uwięzienia Jaśka (Ernest Nita w pełni aktorskiej formy), który został przy umierającym teraz ojcu. Na skarb gdzieś zakopany liczy. Podobnie jak na miłość... Dwa - wyłożony garnkami, rondlami i patelniami sufit klatki ogranicza, grozi i przytłacza. Ciężarem żelaza czy aluminium. Ale też grzechem i winą rodzinną, która ciągnie się za Jaśkiem jak jakieś genetycznie wdrukowane fatum. Trzy - metalowa klatka to gotowe instrumentarium. Wystarczy, że Jasiek na dach wyjdzie, wstrząśnie żelastwem - hałas potworny. A jak jeszcze wiejska chuliganeria młotkami pomoże - mamy porażającą suitę. To ten rodzaj „zabawy” z dźwiękiem i rytmem, za którą mogliśmy autorsko-reżyserski duet autorów Paweł Wolak - Katarzyna Dworak-Wolak pokochać już przy ubiegłorocznej zielonogórskiej realizacji - „Gdy przyjdzie sen – tragedia miłosna”. Tu dochodzi jednak jeszcze Artur „Gaja” Krawczyk (z zespołu Kormorany), obecny na scenie nie tylko (jak się okaże), by na żywo dźwiękami ze swej perkusji „ingerować” w akcję.
Najnowszym spektaklem Paweł Wolak i Katarzyna Dworak zamykają trylogię „opowieści wiejskich”, które „sielskiej krainie” się wymykają. Jest tu przywołana historia (hitlerowska okupacja, rzeź wołyńska), ale nad motywem dziedziczenia ciężaru krwawej traumy, dozgonnej roli zakładnika przeszłości, górę bierze kwestia wiary. Oczywiście w Boga, ale też w mit rodzinny, którego Jasiek staje się wyznawcą i ofiarą. To spektakl Ernesta Nity, który nie schodzi ze sceny. Wraz ze swym bohaterem ewoluuje. Z hałasującego na dachu swego domu strażnika mitu staje się człowiekiem, który uświadamia sobie bezsens samoograniczenia. Paweł Wolak i Katarzyna Dworak kolejny raz pokazują, jak zręcznie potrafią wpleść w tragedię humor (choćby motyw elektrycznego czajnika). Że dramat i komedia są współlokatorami (przecież nie tylko na scenie). I jak wciągnąć widza do teatralnej klatki, by został w niej do końca spektaklu.
Zdzisław Haczek/Gazeta Lubuska
wrzesień 2016
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?